

Początki nie były łatwe, a najtrudniejszym momentem w jego historii była powódź w 1997 roku. Mimo to ogród podniósł się i dziś przyciąga zarówno stałych bywalców, jak i nowych odwiedzających.
– Przyjechaliśmy ze Śląska, jesteśmy na urlopie i pierwszy raz trafiliśmy do opolskiego zoo. Bardzo nam się podoba. Zwierzęta pochowały się bo jest gorąco, ale nie dajemy za wygraną i przez cały czas szukamy ulubionych żyraf – mówią turyści z Pszczyny.
– Na początku ZOO to był taki pas między obecnymi kasami a budynkiem. Potem doszła część gdzie w tej chwili są żyrafy, czy sowy. Niestety potem wszystko zniszczyła powódź tysiąclecia. Z jednej strony to była tragedia, z drugiej pozwoliła odbudować ogród w nowym stylu, zachodnim, czyli z podziałem geograficznym. Zamiast betonu i stali są większe, bardziej otwarte wybiegi oraz więcej zieleni – przypomina Maciej Kempa, kierownik sekcji dużych kotów.
– Jesteśmy tu trzeci lub czwarty raz. Bardzo nam się podoba bo jest dużo zieleni i takiej szansy na relaks. Byliśmy między innymi na karmieniu uchatek, a mi najbardziej podobają się flamingi, bo się wygłupiają – opowiadają mieszkańcy Opola.
Z okazji jubileuszu, w kilku miejscach na terenie ZOO można natknąć się na archiwalne zdjęcia – także czarno-białe – ukazujące, jak ogród wyglądał i funkcjonował na samym początku.
Przypomnijmy, iż nowością w ofercie jest MUZOO – bilet uprawniający do odwiedzenia zarówno ZOO, jak i Muzeum Polskiej Piosenki. Ta atrakcja została wprowadzona pod koniec czerwca tego roku.
Odwiedzający, Maciej Kempa:
Dłuższa relacja:








autor: Sebastian Pec