Już ponad 700 ptaków w ciągu dwóch tygodni złapano i zaobrączkowano podczas obozu ornitologicznego w Kaliszanach w gminie Józefów nad Wisłą.
Po raz 31. miłośnicy ornitologii przypłynęli na jedną z wysp na Wiśle, by obserwować i oznaczać ptaki. Wraz z nimi nasz reporter, który dziś z mikrofonem podpatrywał pracę między innymi Krzysztofa Koźlika.
Daleko od cywilizacji
– Dmuchamy w brzuch, pod szyją, sprawdzamy poziom odtłuszczenia – mówi Krzysztof Koźlik. – Skóra ptaków jest tak cienka, iż widać przez nią jelita i wątrobę i jeżeli jest jakieś odtłuszczenie to są żółte pasma. Ten ptak ma tłuszcz na poziomie 2. Piórko jest nieprzepierzone, więc jest młody, wykluty w tym roku. To kapturka należąca do pokrzewek. To samica, o czym świadczy brązowa czapeczka. Samiec ma czarną. Robimy odpowiednią serię pomiarów: mierzymy długość skrzydła (74) i długość ogona (61). Następnie ważymy ptaka – jest taka specjalna tutka, lejek, do którego wkładamy ptaka, co go unieruchamia na tyle, iż można go zważyć. Waży 16,7 grama.
– Ktoś kiedyś stwierdził, iż tu jest fajne miejsce, bo są ptaki, jest ciekawie, w miarę dziko, daleko od cywilizacji i ptasio dużo się dzieje – mówi Robert Rudolf, współorganizator obozu ornitologicznego w Kaliszanach. – Ornitolodzy stwierdzili, iż trzeba próbować tu coś zrobić.
Samo dotarcie tutaj jest nie lada wyzwaniem: – Jesteśmy na wyspie, pewnie jednej z wielu, ale też jednej z większych w okolicy – mówi Robert Rudolf. – I adekwatnie od samego początku ten obóz był na wyspie. Na początku to były wiosła, trzeba się było przeprawiać, ale później linka ułatwiła przepływanie. Wciąż jednak jest to jakaś atrakcja i jakiś sposób na odcięcie się. Rzadko tutaj ktoś do nas przychodzi.
Ptasi PESEL
Na czym polega wasza praca? – Co roku rozstawiamy sieci ornitologiczne w tych samych miejscach, robimy obchody co godzinę, kiedy są trudne warunki, wyższa temperatura to częściej – mówi Robert Rudolf. – Wyciągamy ptaki do woreczków, przynosimy do punktu obrączkowania, tam określamy gatunek, zakładamy obrączkę, robimy pomiary biometryczne. Czasami, kiedy jest coś interesującego, to też zdjęcie. Następnie ważymy i wypuszczamy ptaka na wolność. Każdy rok jest ciekawy, coś jest nowego. W tamtym na przykład był to kobuz i czubatka – to są szeroko spotykane gatunki, ale rzadko zalatują tutaj na wyspę, więc było to coś interesującego.
A największy ptak, który złapał się w sieci? – Z tego, co pamiętam z zapisków, to czapla siwa. A z drapieżników jastrząb, z sów – puszczyk, uszatka – mówi Robert Rudolf.
– To jest kapturka samiec – mówi Krzysztof Koźlik. – Z wężyka zakładamy odpowiedni typ obrączki – one są dobrane rozmiarowo. Każdy typ to inny rozmiar. Zakładamy na lewą nogę i na obrączkach jest informacja „Poland, Gdańsk”, czyli miejsce, gdzie znajduje się centrala obrączkowania w Polsce, i numer, który jest indywidualny dla wszystkich ptaka, jak PESEL.
Pasjonaci
– Jestem ojcem pasjonatki, która siedzi koło mnie – mówi pan Piotr. – Jako iż ona jest niepełnoletnia, muszę pełnić obowiązki rodzica. Robię to z pełnym przekonaniem i radością. Córka zaraziła pasją mnie, później matkę i siostrę. Kaliszany już po raz trzeci.
– Kiedy Zosi pasja zaczęła przybierać poważne kształty, zaczęliśmy szukać co jeszcze można, oprócz jeżdżenia na ptaki i znaleźliśmy blog internetowy Kaliszan, dzięki temu się okazało, iż możemy przyjechać – mówi mama Zosi. – Najpierw na próbę przyjechał Piotr z Zosią i wsiąkli tak, iż cały rok było tylko wyczekiwanie kolejnej wyprawy.
– Wsiąkli literalnie, bo kiedy byliśmy tu pierwszy raz, prawie cały tydzień padał deszcz. Tonęliśmy w błocie i to nam się bardzo spodobało – wspomina pan Piotr.
– Lubię patrzeć, co lata po łachach, na samej Wiśle – mówi Zosia. – Bo jednak w same siatki łapią się głównie kapturki. Są czajki, żurawie też tutaj nocują. Dwa dni temu była chyba siewka złota. Kwokacze latają, kuliki.
Gmina Józefów stoi flora i fauną
– adekwatnie sieci są rozstawione blisko obozu – mówi Robert Rudolf. – Standardowa sieć, oczko 16 mm. Sieć ma odpowiednią półkę, w którą przeważnie wpadają ptaki. Są różne techniki wyciągania ich – ja akurat stosuję taką, iż staram się najpierw uwolnić nogi, żeby potem móc zając się skrzydłami. Staramy się zrobić takie gniazdko z dłoni nad tym ptakiem. Głowa między swoje palce. Taką konstrukcję z dłoni, w której ptak czuje się bezpiecznie.
– Gmina Józefów nie tylko jabłkami stoi, a również florą i fauną – mówi Adam Rędzia, zastępca burmistrza gminy Józefów nad Wisłą. – Takim diamencikiem jest obóz ornitologiczny, który zbiera się od 30 lat. Ornitolodzy z pasją i zaangażowaniem łapią, obrączkują, liczą i sprawdzają jakie gatunki ptaków w tym transgranicznym korytarzu jakim jest Wisła, pojawiają się na naszym terenie. Królowa polskich rzek, jako doskonałe siedlisko dla ptaków wodno-lądowych i lądowych powoduje to, iż jest to właśnie tak atrakcyjne miejsce.
Można tu zobaczyć adekwatnie wszystko
– Ta obrączka założona na tego ptaka ma swój niepowtarzalny kod i gdzieś stwierdzona w świecie, daje nam informacje o tym, jak ten ptak wędruje, co odwiedza, w jakim czasie – mówi Robert Rudolf. – Najdalszy jest chyba jeden z gatunków ptaków wodnobłotnych, biegus płaskodzioby, który dostał się do Bahrajnu. Po rok został tam schwytany przez sokoła. Niektóre lecą w basen Morza Śródziemnego, najdalej do Algierii, ale to są śpiewaki, gównie niestety zestrzelone w tamtym regionie.
– Bardzo fajne jest to, iż jest duża różnorodność grup ptaków – na przykład dzięki temu, iż są tu łachy, to są ptaki siewkowe, są krzaki, więc wróblaki, dzięcioły – mówi Krzysztof Koźlik. – Codziennie obserwujemy bieliki dorosłe, są i czaple i mewy. Tutaj można adekwatnie wszystko zobaczyć, właśnie ze względu na różnorodność biotopu. Kiedyś złapaliśmy kobuza, sokoła, pierwszy dla Kaliszan, w zeszłym roku. Wszyscy się cieszyli, jak dzieci w Boże Narodzenie, a tego samego wieczora mieliśmy siatki na łasze i złapaliśmy jeszcze sześć rybitw rzecznych, co też się często nie zdarza. Ja miałem pierwszy raz w dłoni takie lotne dorosłe i młode rybitwy rzeczne, także byłem wniebowzięty.
W tym roku zaobrączkowano już 40 gatunków ptaków.
Obóz ornitologiczny w Kaliszanach potrwa do połowy października.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. Łukasz Grabczak