Nowy strażnik w legionowskim parku. To… myszołowiec Lucek

2 dni temu

W parku kieszonkowym przy ulicy Pałacowej i Husarskiej zamieszkał myszołowiec towarzyski Lucek z opiekunką-sokolniczką. Zadaniem Lucka jest przepłoszenie gołębi, które zaanektowały zieleniec.

W problemie nie pomagają mieszkańcy, którzy stale je dokarmiają. Zatrudnienie ekologicznego strażnika jest rozwiązaniem zaproponowanym przez władze miasta.

W czwartek pracy Lucka przyglądali się zastępca prezydenta Legionowa Mirosław Grabowski oraz pracodawca Lucka – prezes Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego „Legionowo” Grzegorz Gruczek.

„Wygląda na to, iż skrzydlaty specjalista spisał się na medal. jeżeli ta metoda sprawdzi się na dłużej, być może zobaczycie go także na przykład na rynku miejskim” – napisał legionowski ratusz w mediach społecznościowych.

Pierwszy raz na straży

Sokolniczka Katarzyna Załoga, trenerka myszołowca powiedziała, iż Lucek to młody ptak i w tym miejscu przebywa pierwszy raz.

Wcześniej wzięłam tu starszego, bardziej doświadczonego ptaka i zrezygnowałam, gdy zauważyłam, iż jest to tak mała przestrzeń. Bo bardzo doświadczony ptak nie usiedziałby na miejscu. Chciałby zwiedzać okolice, bo wie, iż nie musi się mnie bardzo pilnować, bo mnie znajdzie – wyjaśniła sokolniczka. Dodała, iż dlatego zdecydowała się wziąć Lucka.

Opiekunka ptaka opowiedziała też, na czym polega praca Lucka.

On odstrasza gołębie. Sama sylwetka drapieżnika w locie już powoduje, iż gołębie są zaniepokojone, bo do tej pory tego drapieżnika tu nie było. Gołębie czuły się tutaj komfortowo. Jak pojawił się drapieżnik, to one są bardzo zdziwione. Przylatują, przyglądają się mu i odlatują – wyjaśniła Katarzyna Załoga.

Płoszenie gołębi w legionowskim miniparku trwa dwa tygodnie. Sesja trwa od trzech do czterech godzin, ale ostatecznie zależy to od kondycji Lucka.

Cały czas go obserwuję, jak widzę, iż mu nie się chce, to nie ma sensu do niczego go zmuszać. Bo to, co się dzieje, to jego dobra wola. Mogę go tylko nakierować, wykorzystać jego naturalne instynkty, natomiast nie mogę go do niczego zmusić. Ptak drapieżny nie zrobi nic wbrew swojej woli. jeżeli zmusiłabym go do czegoś, to on straci wtedy do mnie zaufanie. Nie będzie wtedy współpracował, nie będzie się pilnował, nie będzie reagował – wytłumaczyła Załoga.

Jak poinformowała sokolniczka, Lucek to myszołowiec towarzyski, znany również jako jastrząb Harri. To gatunek amerykański, który świetnie sprawdza się w sokolnictwie na całym świecie – są to ptaki, które bardzo chętnie współpracują z człowiekiem i bardzo łatwo adaptują się nietypowych miejsc i sytuacji. Bardzo gwałtownie się oswajają się z np. samochodami, psami czy innymi ludźmi.

Myszołowce tworzą stada rodzinne liczące do 7 osobników, co jest ewenementem wśród ptaków drapieżnych. Młode mogą przebywać w obrębie stada do 3 lat. Oprócz polowań, podczas których członkowie stada ściśle ze sobą współpracują, zaobserwowano u tych ptaków pomoc młodszych osobników w odchowie piskląt.

Idź do oryginalnego materiału