Wyjątkowa historia wiewiórki z Otrębus!

1 godzina temu
W minione wakacje pani Alicja Walkowiak wraz z córką spacerowały po Otrębusach, niedaleko Lasu Młochowskiego. Kiedy kobiety szły drogą, starsi ludzie podeszli do ogrodzenia jednego z domów i zaczęli je wołać. „Nie znałam tych sąsiadów. Mają dom wczasowy w okolicy i przyjeżdżają tu tylko na weekendy” - mówi nam pani Alicja. Kobieta podeszła do nich. Seniorzy poinformowali ją, iż w ich ogrodzie, na trawie leży mała wiewiórka. „Próbowali ją nakarmić, ale zwierzątko nie dawało żadnych oznak życia i było mocno wyziębione” - opisuje. Fot. Alicja Walkowiak Pani Alicja przyniosła z domu małe pudełko, w którym umieściła wiewiórkę. Przez kilka minut kobieta ogrzewała ją swoimi dłońmi. Chwilę później wiewiórka trafiła do weterynarza, gdzie uzyskała fachową pomoc. Okazało się, iż u zwierzątka wystąpiły duże trudności z oddychaniem. „Ledwo łapała powietrze, była wychudzona i odwodniona, ale my się nie poddaliśmy i zawalczyliśmy o jej życie”- wspomina pani Alicja. Walka o życie Lekarka poleciła, aby obserwować zwierzę. Zasugerowała, aby zacząć ją karmić mlekiem bez laktozy, kontrolować temperaturę ciała i ogrzewać jej ciało termoforem. Ta wiedza pomogła w przywróceniu podstawowych parametrów życiowych. Były próby karmienia butelką, strzykawką, ale nic z tego. Wiewiórka za to świetnie sobie radziła z jedzeniem z łyżeczki. Co dwie godziny, pani Alicja podawała zwierzątku odpowiednią ilość mleka, dostosowaną do wagi. To był spory wysiłek. „Takie maluchy wymagają karmienia co 2-3 godziny, bez względu na porę dnia lub nocy. Wiewiórce trzeba było masować też brzuszek i sprawdzać, czy odpowiednio się wypróżnia” - opowiada pani Alicja. Fot. Alicja Walkowiak Po trzech dniach stan zdrowia zwierzątka znacznie się poprawił. Udało się wyrównać oddech. „U małych zwierząt wychłodzenie organizmu następuje znacznie szybciej, a u wiewiórek hipotermia połączona z brakiem wydalania jedzenia jest szczególnie niebezpieczna” - dodaje. Pani Alicja szukała azylu dla wiewiórek, aby zapewnić zwierzątku kompleksową pomoc. Niestety w województwie mazowieckim nie ma takiego miejsca. „Czasami wiewiórkami zajmuje się warszawski ogród zoologiczny. Kiedy jednak wiewiórka nie rokuje, to nie ma dla niej tam miejsca – mówi kobieta. Mijały kolejne dni i tygodnia, a wiewiórka coraz bardziej się rozwijała. Jak opowiada pani Alicja, zwierzątko chodziło po jej domu, skakało z drzewa na drzewo. „Nie traktowaliśmy jej jako maskotki lub pupila domowego, choć jej urok nas mocno chwycił za serducha. Kokos - tak nazwała go nasza córka Natalia, bo jak powiedziała spadł z drzewa jak kokos - uczył się jeść samodzielnie oraz skakać. Gdy był samodzielny, zdrowy i silny wypuściłam go do naszego ogrodu. Mieliśmy nadzieję, iż nie oswoiliśmy go za bardzo , by dał sobie radę w dziczy – opowiada. Wiewiórka Kokos znalazła rodzinę Po tygodniu Kokosa na wolności pani Alicja dostała filmik od sąsiadów – to byli ci starsi ludzie, u których wiewiórka się narodziła i wypadła z dziupli. „Kokos żyje w rodzinnych stronach i ma się świetnie” - podkreśla Walkowiak. W ogrodzie kobieta wraz ze swoją rodziną zrobiła specjalny domek dla zwierzątka. „Przeczytaliśmy, iż te, które są do kupienia w sklepach zoologicznych nie są odpowiednie dla wiewiórek. Mają tylko jedno wejście. Kiedy jakiś drapieżnik będzie próbował dostać się do środka, to wiewiórka nie będzie miała szans, aby się stamtąd wydostać” - tłumaczy pani Alicja. Fot. Alicja Walkowiak Po kilku dniach Kokos przyprowadził do ogrodu pani Alicji kilka innych wiewiórek, także swoją mamę oraz rodzeństwo. Codziennie mają dostęp do orzechów, robaków oraz wody. Zbiórka orzechów dla wiewiórek z Otrębus Pani Alicja na jednej z lokalnych grup zamieściła ogłoszenie, iż chętnie przyjmie orzechy dla zwierzątek grasujących po jej przydomowych ogrodzie. Ku jej ogromnemu zdziwieniu, jeszcze tego samego dnia ludzie zostawili przy furtce torebki z orzechami. „Jedna pani powiedziała, iż bardzo spodobała się jej ta historia, bo ma rude włosy i inni też ją nazywają „wiewiórką”. Wyjaśniła, iż tym bardziej nie mogła przejść obojętnie wobec takiej akcji. Upiekła nam choćby ciasto – mówi pani Alicja. Fot. Alicja Walkowiak Kobieta tłumaczy, iż wiewiórki rocznie potrafią zjeść od 80 do choćby 100 kilogramów orzechów. „Kupuję też karmę z wysoką zawartością białka, robaki suszone, aby ich dieta była zróżnicowana- dodaje Walkowiak. Akcja zbierania orzechów dla wiewiórek trwa od końca października. Zapotrzebowanie jest duże, bo, jak tłumaczy pani Alicja, w ciągu dwóch dni pięć wiewiórek zjadło już 3 kilogramy orzechów. „Dlatego jeżeli ktoś może pomóc w dokarmianiu zwierzątek, to może pozostawić orzechy w siatce pod furtką domu. Każda ilość bardzo się przyda i już teraz dziękuję za okazane serce - podkreśla kobieta. Fot. Alicja Walkowiak Orzechy można zostawiać pod adresem: ul. Poziomki 14 B w Otrębusach.
Idź do oryginalnego materiału