Kilka lat temu zebra, wczoraj konie, a często psy, koty czy sarny – nie tylko ludziom, ale także zwierzętom pomagają policjanci z powiatu puławskiego. Takie niecodzienne interwencje dotyczą zwierząt, które stwarzają zagrożenie lub same potrzebują pomocy.
Świadkiem jednego z takich nietypowych zdarzeń był wczoraj prezes Stowarzyszenia „Zielone Powiśle”, Janusz Próchniak. – To jest pewnego rodzaju niespodzianka, taki widok o godzinie 5.00. Jadąc do pracy natknąłem się na trzy konie. Dwie sztuki dorosłe i jeden źrebak. Konie były w bardzo dobrym stanie. Widać było, iż gospodarz bardzo dobrze o nie dba, ale wydawały się być dosyć zagubione i zdezorientowane w terenie. W związku z powyższym postanowiłem zadzwonić pod numer 112 i dalej już czynności potoczyły się same.
– Wczorajszy poranek był dość nietypowy dla policjantów, którzy akurat kończyli służbę – wyjaśnia komisarz Ewa Rejn-Kozak z Komendy Powiatowej Policji w Puławach. – Otrzymali wezwanie, iż na drodze między Końskowolą a Sielcami chodzą luzem trzy konie. Faktycznie to zgłoszenie się potwierdziło. Sprowadzili je na łąkę, ustalili właściciela. Okazało się, iż właściciel nie mieszka w tej miejscowości, tylko w Puławach, natomiast konie trzyma tam. Zwierzęta wydostały się, wyszły na drogę. W tym przypadku właściciel zwierząt został ukarany mandatem karnym, ponieważ zwierzęta, które chodziły między jadącymi samochodami, stwarzały zagrożenie nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla ludzi, którzy tą drogą jechali.
– Zdarzają się różne interwencje, od koni poprzez ptaki typu bocian, iż wylądował, iż przeskoczyły zwierzęta dzikie, bo te interwencje związane są z dzikimi zwierzętami – mówi Jacek Krasucki, lekarz weterynarii. – My lekarze weterynarii uczestniczymy w takich nietypowych akcjach. Każda gmina, miasto ma podpisaną umowę z lekarzem weterynarii. Stanowimy pomoc w zabezpieczeniu zwierząt.
– W naszej fundacji również mieliśmy nietypowe zgłoszenia – mówi Agnieszka Wójcik, prezes Fundacji Po Ludzku do Zwierząt Przyjazna Łapa. – Jak wiadomo, przechodzą przez naszą fundację różne gatunki zwierząt. Jednym z takich nietypowych zgłoszeń była kaczka na środku boiska szkolnego w Puławach. Była wtedy burza, wichura, dostaliśmy zgłoszenie. Pojechałam tam. Okazało się, iż kaczka jest zdrowa. Po prostu sobie przycupnęła, odpoczęła. Gdy próbowałam ją zabezpieczyć, odleciała, czyli nic się jej nie działo, ale mieszkańcy byli czujni. Taki widok ich zdziwił. Mieliśmy również bociana czarnego, który zjadł element od wędki. Niestety nie przeżył. Mieliśmy również sarny, nietoperze, lisy, żółwie. Często w domu goszczę wiewiórki i jeże – ranne bądź pozostawione bez matki.
– Najczęściej zgłoszenia dotyczą dzikich zwierząt, które znajdują się na drogach ekspresowych, ale bywają również borsuki, koty – mówi komisarz Ewa Rejn-Kozak. – Pamiętam nietypową interwencję policjantów prewencji, którzy zostali wezwani, ponieważ w oknie jednego z mieszkań w Puławach utknął kot. Kot częściowo wystawał na zewnątrz. Policjanci, chcąc jak najszybciej mu pomóc, weszli na samochód służbowy, pomogli dostać mu się do środka mieszkania. Chcąc wyjaśnić sytuację, przeszli do bloku i od sąsiadów – ponieważ właścicieli mieszkania nie było w domu – dowiedzieli się, iż ci ludzie w ogóle nie mają kota.
– Najbardziej zabawna interwencja, jaka mi się zdarzyła, a przypomniała mi to osoba, która kiedyś jako dziecko przyniosła mi pewne zwierzę, żeby go ratować, a teraz już jest dorosłą osobą – to był motyl, który złamał skrzydła – mówi Jacek Krasucki. – I ta dziewczynka przyniosła mi tego motyla, żeby go ratować. Czasami takie interwencje się też zdarzają i to rozświetla ten zawód.
Nie wiemy, na jak długo udało się pomóc motylowi, ale konie z wczorajszej interwencji mają się dobrze.
ŁuG/ opr. AKos/ DySzcz
Fot. Policja Puławska FB