„Nie chodzi o to, by gonić za motylem. Chodzi o to, by pielęgnować ogród, do którego motyle same przylecą.” – Mario Quintana
Kiedyś ktoś powiedział mi coś, czego nigdy nie zapomnę: nie biegnij za nikim, kto wskazuje ci miejsce – zwłaszcza jeżeli nie jest to miejsce obok niego. Początkowo wydawało mi się to zbyt radykalne. Ale z czasem zrozumiałam, iż to jedno zdanie ma siłę zmienić sposób, w jaki patrzysz na świat – i na siebie.
Najpierw usłyszałam:
„Nie biegnij za nikim – choćby za sobą. Ludzie nie chcą być ścigani. Chcą, żeby ktoś szedł z nimi RAZEM.”
Potem przyszła kolejna lekcja:
„Jeśli ktoś chce odejść – pozwól mu. Bo jeżeli naprawdę masz coś wartościowego do zaoferowania, nie będziesz musiała nikogo błagać, by został.”
Często próbujemy dogonić dawną wersję samych siebie. Taką, którą pamiętamy jako „lepszą”, „szczęśliwszą”, „bardziej zakochaną”. Ale trzymanie się kurczowo przeszłości blokuje rozwój. To jak próba cofnięcia czasu – niemożliwa i bolesna.
Boisz się pustki? To naturalne. Ale jeszcze gorsze jest życie w cieniu tego, kim kiedyś byłaś lub w cieniu relacji, która dawno przestała istnieć.
Jeśli ktoś nie chce, żebyś szła z nim ramię w ramię – to znaczy, iż wcale nie chce, żebyś szła z nim wcale.
Może myślisz: łatwo mówić. Każdy z nas ma kogoś, na kim mu zależy – choćby jeżeli ta osoba nie odwzajemnia uczuć. Ale relacja bez wzajemnego zainteresowania, bez potrzeby bycia bliżej, to iluzja. Miłość potrzebuje ciekawości, chęci odkrywania i obecności.
Gabriel García Márquez napisał:
„Twoja powolna utrata zainteresowania, brak porannego ‘dzień dobry’, twoje odcinanie się… mówiły mi wszystko. Wystarczył jeden pocałunek, by poczuć się, jakbym przeżyła sto lat samotności.”
Nie warto trzymać się jedynej cienkiej nitki, która łączy cię z dawno martwą relacją. jeżeli ktoś nie chce cię w swoim życiu, to nie twój problem – to jego strata. Tak, boli. Tak, tęsknisz za tym, co było. Ale to już nie wróci. A pierwszym krokiem ku uzdrowieniu jest odnalezienie szacunku do samej siebie.
Czy naprawdę chcesz być tą, która czeka, aż on się obejrzy? Tą, która liczy na przypadkowy kontakt wzrokowy, jakby miał wszystko naprawić?
Nie. Chcesz iść do przodu. Swoim tempem. We własnym kierunku.
„Są tacy, którzy pielęgnują własny ogród i dbają o swoją duszę – nie czekając, aż ktoś przyniesie im kwiaty.” – Jorge Luis Borges
Rozwój to też odwaga. Odwaga, by wyznaczyć swój rytm i samodzielnie tworzyć przestrzeń na miłość – do siebie, do życia, do innych. I pamiętaj: jeżeli ktoś nie potrafił przyjąć twojej miłości, to nie znaczy, iż nie była ona prawdziwa. To znaczy tylko, iż nie był na nią gotowy.
Podziel się sobą z tymi, którzy chcą naprawdę cię poznać.
Bo tylko wtedy twoja obecność będzie miała sens.