Płacisz tylko 1000 zł rocznie? Tysiące Polaków łamie prawo i mieszka w ten sposób

3 godzin temu

Wynajęcie mieszkania w dużym mieście pochłania często połowę pensji. Kredyt hipoteczny rozciąga się na 30 lat. W desperacji coraz więcej Polaków znajduje wyjście – mieszkają tam, gdzie w ogóle nie powinni. Koszty? Raptem około tysiąca złotych rocznie. Ale jest haczyk – to nielegalne.

Fot. Radek Vicar / Shutterstock / Warszawa w Pigułce

„Nikt nie pyta, wszyscy wiedzą”

Pan Marek z poznańskiego ROD mieszka w swojej altance od trzech lat. Oficjalnie przychodzi tu „odpoczywać w weekendy”. W rzeczywistości ma tu łóżko, lodówkę, pralkę i mikrofalę. Swoje mieszkanie w bloku wynajmuje za 2500 zł miesięcznie. Na działce płaci nieco ponad 80 zł miesięcznie.

„Zarząd wie, sąsiedzi wiedzą. Przepisy jedno, życie drugie” – mówi nam otwarcie. I nie jest sam. Jak informuje Gazeta Wyborcza, w jednym z poznańskich ROD na 244 działki około 12 jest zamieszkałych na stałe. W innym ogrodzie mieszka już ponad 50 osób.

Zjawisko narasta w całej Polsce. Rosnące ceny wynajmu i kredytów hipotecznych popychają ludzi do szukania kreatywnych rozwiązań. Altanka na działce ROD, choć nielegalna do zamieszkania, ma prąd, czasem wodę i – co najważniejsze – kosztuje ułamek tego, co najtańsze mieszkanie.

Polski Związek Działkowców: „To nie bieda, to biznes”

Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, iż na działkach mieszkają osoby w trudnej sytuacji życiowej. Tymczasem rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana.

Polski Związek Działkowców informuje na swojej stronie, iż zdecydowana większość osób zamieszkujących ROD-y posiada swoje mieszkania czy domy, które następnie wynajmuje. Sam mieszkają na terenie ogrodu, bo to po prostu się opłaca.

Pan Krzysztof z Wrocławia potwierdza ten schemat. „Mieszkanie mam w centrum, wynajmuję je studentom za 3000 złotych. Działkę kupiłem za 40 tysięcy, płacę niecałe 1000 zł rocznie opłat. Rachunki za prąd to zimą dodatkowe 300-400 zł miesięcznie, latem mniej. I tak zarabiam na czysto 2000 złotych, a mieszkam w zieleni.”

Urzędy wystawiają meldunki mimo zakazu

Sytuacja robi się jeszcze bardziej absurdalna, gdy do gry wchodzą urzędy miejskie. Portal money.pl podaje, iż urzędy miast i gmin wystawiają meldunki na adresy ROD, mimo iż zamieszkiwanie tam jest nielegalne.

Marek Kubiak z Urzędu Miasta Poznania wyjaśnił w rozmowie z Gazetą Wyborczą, iż ustawodawca nie rozróżnia charakteru czy funkcji obiektu, w którym chcemy się zameldować. jeżeli ktoś złoży wniosek o meldunek pod adresem działki ROD i wykaże, iż tam przebywa – urząd nie ma podstaw prawnych do odmowy.

Meldunki te wpływają na sposób liczenia ludności, uprawnienia mieszkańców do korzystania z lokalnych usług publicznych i jednocześnie utrudniają wyegzekwowanie zakazu zamieszkiwania. Powstaje patowa sytuacja prawna – ktoś ma meldunek pod adresem, gdzie mieszkać nie powinien.

Zarządy ROD w rozkroku

Prezes zarządu jednego z rodzinnych ogrodów działkowych przyznaje w rozmowie z Gazetą Wyborczą, iż sytuacja ma dwa oblicza. Z jednej strony osoby mieszkające na działkach pełnią rolę darmowej ochrony – są na miejscu całą dobę, pilnują, reagują na włamania i wandalizm.

„Zatrudnienie ochrony? Monitoring? To ogromne koszty, a efekt niepewny. Mieszkańcy działek pilnują całego ogrodu za darmo” – tłumaczy. Z drugiej strony stanowią obciążenie dla innych działkowców – zawyżają zużycie wody, prądu, generują więcej śmieci, eksploatują infrastrukturę przez cały rok.

Większość działkowców sprzeciwia się zamieszkiwaniu na działkach i oczekuje, iż zarządy będą działać w celu przywrócenia porządku. Ale egzekwowanie zakazu nie jest łatwe – zwłaszcza gdy urzędy miejskie wystawiają na te same adresy meldunki.

Co to oznacza dla Ciebie?

Jeśli rozważasz zamieszkanie na działce ROD ze względów finansowych, musisz wiedzieć o konsekwencjach. Zgodnie z art. 12 ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych z 13 grudnia 2013 roku, zamieszkiwanie na działce jest surowo zabronione.

Regulamin ROD definiuje zamieszkiwanie jako „przebywanie z zamiarem skupienia i realizacji swoich spraw życiowych”. Altana działkowa nie jest obiektem mieszkalnym i przebywanie w niej nie może stanowić podstawy do urzędowego potwierdzenia pobytu – choć paradoksalnie urzędy je wystawiają.

Złamanie tego zakazu może skutkować utratą prawa do działki. Zarząd ROD ma prawo wypowiedzieć umowę dzierżawy, a Ty tracisz wszystko – i miejsce zamieszkania, i pieniądze włożone w działkę. Co prawda przy wygaśnięciu prawa przysługuje wynagrodzenie za nasadzenia i obiekty, ale nie za te wykonane niezgodnie z prawem.

Portal forsal.pl przypomina, iż za różne naruszenia regulaminu ROD grożą kary choćby do 5000 zł. Obowiązkowe szkolenia dla nowych działkowców wprowadzone w 2025 roku szczególnie podkreślają zakaz stałego zamieszkiwania.

Dlaczego prawo zabrania mieszkania na działkach?

Działki ROD mają ściśle określone przeznaczenie – wypoczynkowe i rekreacyjne. Nie są wyposażone w pełną infrastrukturę mieszkaniową. Brak jest często odpowiedniej kanalizacji, ogrzewania przystosowanego do całorocznego użytkowania czy izolacji budynków.

Portal superbiz.se.pl wyjaśnia, iż funkcją ROD jest zaspokajanie potrzeb wypoczynkowych i rekreacyjnych członków społeczności lokalnych. Przekształcenie ogrodów działkowych w dzielnice mieszkaniowe byłoby sprzeczne z ich ustawowym przeznaczeniem.

Jest też kwestia bezpieczeństwa. Altanki nie są projektowane jako budynki mieszkalne – często mają drewnianą konstrukcję, nieodpowiednie zabezpieczenia przeciwpożarowe, brak adekwatnej wentylacji. Zimowe ogrzewanie elektryczne lub gazowe w takich warunkach stwarza realne zagrożenie.

Ile naprawdę kosztuje życie na działce?

Oficjalne koszty utrzymania działki ROD to około 1000 zł rocznie. Składa się na to opłata ogrodowa (przykładowo 736 zł w 2025 roku), opłaty za wodę i ewentualnie inne składki na utrzymanie infrastruktury ogrodowej.

Do tego dochodzi prąd – i tu zaczynają się prawdziwe koszty. Zimą, gdy trzeba ogrzewać altankę, rachunki mogą wynosić 300-400 zł miesięcznie, a czasem więcej. Latem spadają do 50-100 zł. Rocznie daje to około 2000-3000 zł za energię elektryczną.

Pani Joanna z krakowskiego ROD przyznaje: „Sama działka to grosze. Ale jak trzeba ogrzewać zimą, to już nie jest tak różowo. W styczniu miałam rachunek za prąd 450 złotych. Mimo wszystko i tak taniej niż wynajem kawalerki.”

Nie można zapominać o kosztach utrzymania samej altanki – drobne naprawy, konserwacja, zabezpieczenie przed zimą. To kolejne kilkaset złotych rocznie.

Jaka jest alternatywa?

Zamiast łamać prawo i ryzykować utratę działki, warto rozważyć legalne opcje. Działki rekreacyjne, w przeciwieństwie do ROD, pozwalają na budowę domków letniskowych i sezonowe zamieszkanie. Nie można tam wprawdzie zameldować się na stałe, ale przepisy są znacznie łagodniejsze.

Koszt takiej działki jest wprawdzie wyższy – od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych w zależności od lokalizacji – ale przynajmniej nie grozi Ci utrata prawa do gruntu za zamieszkanie.

Inną opcją są mieszkania komunalne dla osób w trudnej sytuacji życiowej. Choć kolejki są długie, a kryteria surowe, to przynajmniej legalne rozwiązanie problemu mieszkaniowego.

Portal compensa.pl zwraca uwagę, iż zainteresowanie dzierżawą działek ROD systematycznie rośnie, ale nie ze względu na możliwość mieszkania, tylko na funkcję rekreacyjną. Wiele osób szuka miejsca na wypoczynek, a nie nielegalnego lokum.

Czy grożą kontrole?

Regulamin ROD nakłada na zarządy obowiązek przeciwdziałania zamieszkiwaniu na działkach. W praktyce egzekwowanie tego zakazu bywa różne. Niektóre zarządy przymykają oko, zwłaszcza gdy mieszkańcy działek pełnią funkcję nieformalnej ochrony. Inne prowadzą restrykcyjną politykę.

Polski Związek Działkowców coraz głośniej apeluje o przywrócenie porządku. Większość działkowców sprzeciwia się zamieszkiwaniu, bo uważa to za nieuczciwe wobec tych, którzy przestrzegają przepisów i traktują działkę zgodnie z jej przeznaczeniem.

W 2025 roku wprowadzono obowiązkowe szkolenia dla nowych działkowców, które szczegółowo omawiają zakaz zamieszkiwania i jego konsekwencje. To sygnał, iż władze ROD zamierzają zaostrzyć politykę w tej sprawie.

Mieszkanie na działce a sprawy urzędowe

Masz meldunek pod adresem działki ROD? To może komplikować Ci życie w różnych sytuacjach urzędowych. Teoretycznie meldunek daje Ci prawa – możesz zapisać dziecko do lokalnej szkoły, korzystać z przychodni rejonowej, ubiegać się o świadczenia.

W praktyce jednak może pojawić się problem, gdy okaże się, iż mieszkasz w altance działkowej, która nie spełnia norm budowlanych dla lokalu mieszkalnego. Urząd gminy może zakwestionować Twój meldunek, a służby socjalne – warunki mieszkaniowe.

Jeśli ubiegasz się o jakiekolwiek świadczenia związane z mieszkaniem – dodatki mieszkaniowe, zasiłki – zamieszkiwanie w altance ROD może dyskwalifikować Cię z programu lub wręcz narażać na zarzut wyłudzenia świadczeń.

Rzeczywistość jest twarda

Choć władze ROD oficjalnie sprzeciwiają się zamieszkiwaniu na działkach, a przepisy jasno to zabraniają, zjawisko nie znika. Wręcz przeciwnie – według danych przytaczanych przez Gazetę Wyborczą, systematycznie rośnie liczba osób wybierających życie na działce.

Głównym powodem jest ekonomia. Gdy wynajem kawalerki kosztuje 2000-3000 zł miesięcznie, a działka raptem 1000 zł rocznie plus prąd, dla wielu osób wybór jest oczywisty. choćby jeżeli nielegalny.

Problem nie dotyczy już tylko osób w trudnej sytuacji finansowej. Coraz częściej są to ludzie, którzy świadomie optymalizują koszty – wynajmują swoje mieszkania, a sami przenoszą się do altan. Z punktu widzenia domowego budżetu to świetna strategia. Z punktu widzenia prawa – rażące naruszenie przepisów.

Co dalej z mieszkańcami działek?

Na razie nie zanosi się na systemowe rozwiązanie problemu. Polski Związek Działkowców apeluje o egzekwowanie przepisów, ale zarządy ROD często nie mają narzędzi ani woli, by to robić. Urzędy miejskie wystawiają meldunki mimo zakazu mieszkania. A ludzie dalej wybierają altanki zamiast drogich mieszkań.

Jedynym pewnikiem jest to, iż zamieszkiwanie na działce ROD pozostaje nielegalne i grozi utratą prawa do działki. Czy ta groźba jest wystarczająco skuteczna? Liczba mieszkańców działek sugeruje, iż nie bardzo.

Dla tysięcy Polaków ryzyko jest warte zaoszczędzonych pieniędzy. Zwłaszcza gdy widzą, iż sąsiedzi robią to samo od lat i nikt im nic nie robi. Ale prawo jest jasne – działka to miejsce wypoczynku, nie zamieszkania. I kiedyś ta bańka może pęknąć.

Idź do oryginalnego materiału