– W mieście zwierzę znajduje łatwe pożywienie i nie ma naturalnych wrogów – tłumaczy Małgorzata Skwiecińska-Sadowska z Polskiego Związku Łowieckiego. Jak podkreśla, to nie są przyjazne „odwiedziny”, ale zderzenie dwóch światów: natury i cywilizacji.W całej Polsce rośnie liczba zgłoszeń dotyczących dzików. Główne przyczyny to zbliżanie się zabudowy do lasów, otwarte pojemniki na śmieci i dokarmianie zwierząt przez ludzi. Dzik może ważyć 100 kg, poruszać się z prędkością 40 km/h, a przestraszony – być nieprzewidywalny.Sarna, szybka i nieprzewidywalna– jeżeli chodzi o dziki, sytuacja w naszym okręgu jest stabilna – mówi Jarosław Kuchta, łowczy okręgowy z Zamościa. – Ich populacja znacząco spadła po epidemii ASF. Nie odnotowujemy w tej chwili większej liczby interwencji w miastach.Okręg łowiecki z siedzibą w Zamościu obejmuje powiaty zamojski, tomaszowski, hrubieszowski i biłgorajski. Działają tu 34 koła łowieckie gospodarujące na blisko 600 tys. hektarów, z czego 26 proc. stanowią lasy.PRZECZYTAJ TEŻ: Lubelskie: Łoś wbiegł pod auto – nie żyją dwie osoby [ZDJĘCIA]O wiele częściej niż dziki pojawiają się w tej chwili sarny. – Trwa właśnie apogeum rui, dlatego są wyjątkowo aktywne i mogą przemieszczać się przez cały dzień – zaznacza Kuchta.Samce goniące za samicami potrafią nagle wbiec na drogę. Poruszają się szybko, często w parach, również w ciągu dnia, co zwiększa ryzyko kolizji. Szczególnie młode osobniki, nieprzyzwyczajone do obecności człowieka, bywają zdezorientowane i nieprzewidywalne.Łoś, król miejskiej dżungliZnacznie więcej zgłoszeń dotyczy łosi. – Ten gatunek bardzo zwiększył swoją liczebność i coraz częściej pojawia się w miejscach, gdzie wcześniej go nie widywano – mówi łowczy. Szczególnie licznie występuje na terenach podmokłych, m.in. w dolinach rzek, takich jak Wolica i Bug.W maju młody łoś spacerował ulicami Zamościa. Strażacy odłowili go z terenu przedszkola, ale ranne zwierzę nie przeżyło. Inny przypadek miał miejsce w miejscowości Hołużne w gminie Grabowiec, gdzie osierocony łoś zbliżył się do zabudowań. Dzięki pomocy mieszkańców, myśliwych z Koła Łowieckiego „Wadera” i władz gminy, udało się zapewnić mu opiekę i miejsce w zagrodzie dzikich zwierząt w Poleskim Parku Narodowym.PRZECZYTAJ: Zamość/Grabowiec: „Przystanek Alaska” i „Łoś Superktoś”. Myśliwi: Takich sytuacji będzie coraz więcej– W Polsce żyje dziś ponad 30 tysięcy łosi (w samej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie około 7500 sztuk). Ich liczba znacznie wzrosła po wprowadzeniu całorocznego zakazu polowań w 2001 roku – wyjaśnia Kuchta. Lubelszczyzna należy do trzech regionów z największą populacją tych zwierząt.Łoś potrafi ważyć choćby 500 kg. W razie wypadku drogowego cała jego masa trafia na przednią szybę auta, co niesie ze sobą poważne zagrożenie. Choć brak dokładnych statystyk, liczba takich kolizji rośnie.– Łoś to zwierzę pewne swojej siły, które oprócz wilka nie ma naturalnych wrogów. Ginie nie tylko na szosach, ale i na torach kolejowych – dodaje Kuchta.Granica się zacieraMyśliwi apelują, by zachować ostrożność: nie zbliżać się do dzikich zwierząt, nie próbować ich przepędzać, nie robić zdjęć z bliska, a psa prowadzić wyłącznie na smyczy.W przypadku spotkania dzika, sarny czy łosia w pobliżu domów – należy zgłosić to odpowiednim służbom, np. straży miejskiej lub pod numerem 112.– Nie chodzi o to, by się bać. Chodzi o to, by zrozumieć – podkreśla Małgorzata Skwiecińska-Sadowska. – Dzikie zwierzęta nie znają granic między lasem a miastem. To my musimy je stworzyć – mądrze, odpowiedzialnie i z poszanowaniem przyrody.