Dziennik, 31 grudnia Piszę te słowa późnym wieczorem, a w głowie wciąż wirują emocje z ostatnich dni. Wszystko zaczęło się od tego, iż Mruczek zniknął. Kasiu, jesteś w domu? Wpadłem do mieszkania i zamarłem, widząc żonę w przedpokoju. Siedziała na podłodze, tuląc kolana, a po policzkach spływały jej łzy. Nic nie zrozumiałem przez telefon. Płakałaś […]