Kiedy przyszła jesień i wiatr zrywał z drzew ostatnie liście, a chodniki pachniały wilgocią, opuszczałam dom z niewielką walizką. Mój mąż, Piotr, powiedział, iż musimy zrobić sobie przerwę. Na miesiąc. Nazywał to „czasowym rozstaniem”, żeby, jak twierdził, „wszystko przemyśleć i poukładać”. Kiwnęłam głową, tłumiąc łzy, choć w środku czułam się spalona. Byliśmy razem prawie osiem […]