Mielczanin apeluje do prezydenta w sprawie zamknięcia Pu-Chatki „Nie możemy pozwolić, by dramaty zwierząt rozgrywały się w cieniu procedur i obojętności”

4 godzin temu
Zdjęcie: foto Freepik


„Z ogromnym niepokojem przyjęliśmy informację o zakończeniu działalności Fundacji SOS Koty Mielec, znanej także jako Pu-Chatka. Przez osiem lat Fundacja ta z oddaniem ratowała, leczyła i znajdowała domy dla setek bezdomnych kotów. Niestety, trudności organizacyjne, anonimowe donosy oraz kolejne kontrole – w tym ostatnia przeprowadzona przez Powiatową Inspekcję Weterynaryjną doprowadziły do decyzji o zakończeniu działalności” – pisze autor listu.

Jak przypomina, Pu-Chatka wielokrotnie wyręczała miejski system opieki nad zwierzętami. „Warto podkreślić, iż SOS Koty Mielec wielokrotnie przejmowały odpowiedzialność tam, gdzie miejski system opieki nie dawał sobie rady – zwłaszcza w sytuacjach, gdy Schronisko dla Zwierząt w Mielcu (utrzymywane z budżetu miasta, a więc z pieniędzy mieszkańców) odmawiało przyjęcia kotów, powołując się na limit miejsc (50 kotów wobec 150 psów). To właśnie w takich przypadkach Pu-Chatka stawała się ostatnią deską ratunku dla zwierząt. Setki kotów zawdzięczają życie tej Fundacji” – podkreśla Sowiński.

Sytuacja jest poważna – dziś w placówce przez cały czas przebywa niemal sto kotów. „Dziś w Pu-Chatce przebywa blisko 100 kotów, które pilnie potrzebują domów, opieki i wsparcia. Bez zaangażowania miasta staje się to niemożliwe” – czytamy w liście.

Dlatego mieszkaniec Mielca nie tylko zwraca uwagę na problem, ale też przedstawia konkretne propozycje rozwiązań.

- Utworzenie w strukturach Urzędu Miasta stanowiska Inspektora ds. zwierząt, który koordynowałby całość działań na rzecz zwierząt bezdomnych, w tym nadzorował działalność schroniska.

- Tymczasowe zwiększenie limitu miejsc dla kotów w miejskim schronisku, aby umożliwić ratowanie zwierząt w sytuacjach nagłych.

- Wprowadzenie kwartalnych raportów z realizacji miejskiego programu sterylizacji kotów wolno żyjących, zawierających liczbę przeprowadzonych zabiegów oraz informacje o okresie rekonwalescencji zwierząt w schronisku lub klinice.

- Rozpoczęcie działań zmierzających do utworzenia miejskiego azylu dla kotów, który mógłby pełnić funkcję miejsca tymczasowego pobytu dla kotów bezdomnych i porzuconych.

- Podejmowanie doraźnych działań, takich jak ustawianie budek dla kotów w wybranych punktach miasta, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym” – wylicza autor.

List nie ogranicza się jednak tylko do postulatów. To także apel o wrażliwość i solidarność ze zwierzętami. „Panie Prezydencie, jako osoba odpowiedzialna za politykę miasta – również w zakresie ochrony zwierząt – ma Pan szansę zapisać się w historii Mielca jako pierwszy prezydent, który realnie wsparł ważne i empatyczne inicjatywy społeczne oraz dał wyraz trosce o tych, którzy sami nie mogą prosić o pomoc” – czytamy.

Sowiński przypomina, iż inne samorządy potrafią skutecznie prowadzić politykę przyjazną zwierzętom.

"Potrzebujemy jasnego i zdecydowanego sygnału, iż Mielec jest miastem otwartym na działania społeczne i przyjaznym zwierzętom. Wspieranie inicjatyw takich jak Fundacja SOS Koty Mielec nie powinno być wyjątkiem, ale standardem, świadczącym o dojrzałości i empatii samorządu. Miasta takie jak Aleksandrów Łódzki czy Wrocław od lat z powodzeniem realizują politykę aktywnej opieki nad zwierzętami wolno żyjącymi. Wierzymy, iż również Mielec dzięki Pana zaangażowaniu może pójść tą drogą."

W końcowej części listu mieszkaniec nie kryje emocji:

"My, mieszkańcy Mielca i osoby zatroskane losem bezdomnych zwierząt, wzywamy Pana Prezydenta - jako organ odpowiedzialny za nadzór nad miejskim systemem opieki nad zwierzętami - do: wprowadzenia działań osłonowych dla kotów pozbawionych opieki. realnego wsparcia organizacji społecznych ratujących zwierzęta, powołania osób odpowiedzialnych za opiekę nad zwierzętami, działających z prawdziwym zaangażowaniem i sercem. Nie możemy pozwolić, by dramaty zwierząt rozgrywały się w cieniu procedur i obojętności, Potrzeba działania tu i teraz."

Pod apelem podpisali się mieszkańcy Mielca, wolontariusze oraz osoby, którym los kotów nie jest obojętny.

Idź do oryginalnego materiału