Wiosna
To czas, kiedy najlepiej się spływa Łobżonką. Oczywiście pod warunkiem, iż zima obfita była w opady, co coraz częściej oczywiste nie jest. Jednak przy dobrym stanie wody, spłynąć nią można już od Czyżkowskiego Młyna. Na tym odcinku Łobżonka nazywana jest Nicą, bo przypomina błękitną nić wijącą się przez pola.
Że się wije to choćby mało powiedziane jest, bo przed Werskiem to tak meandruje, tak się zakręca w wywijasach, iż rękę można sobie podać nad brzegiem z jednego zakola na drugie. Korzystają z tego zimorodki, bo skarpy nad zakolami na tyle są wysokie, iż spokojnie można w nich norki wygrzebać i młode wyprowadzić. Korzystają też bobry, które w zaroślach za Czyżkowskim Młynem tamy budują, po których kajakiem zjeżdża się choćby metr w dół.
Wiosenny spływ Łobżonką obfituje w przyrodnicze atrakcje. W oczkach wodnych wzdłuż rzeki wypatrzyć można żaby moczarowe, które wczesną wiosną przebarwiają się na niebiesko.
fot. Marta Konek
Na rozlewiskach przed jazami realizowane są ptasie gody. Gęsi i kaczki na pływających, roślinnych wyspach zakładają gniazda. Czasami wypatrzyć można remiza, który w pobliżu wody wije niezwykłe gniazdko w kształcie butelki. Ale choćby jeżeli ptaków nie widać, to słychać ich wiosenne, godowe koncerty.
Świat roślin również zaskakuje bogactwem. W okolicach Dorotowa w dolinie Łobżonki znajduje się uroczysko o nazwie Wielka Wyspa Kwiatów. Przez 1945 rokiem posiadało status rezerwatu, w tej chwili w mieszanym lesie odnaleźć można jeszcze wawrzynka wilczełyko, lilię złotogłów, pajęcznicę gałęzistą, pięciornika białego czy pluskwicę europejską.
Na wzgórzach ciągnących się wzdłuż Łobżonki w okolicach Rudnej, przylaszczki niebieścieją. W lasach między Polinowem a miejscowością Klawek łany kokoryczy podziwiać można i wyrastające gdzieniegdzie smardze, a skarpy przy czerwonym moście, po którym tory kolejki wąskotorowej biegły, białe są od kwiatów tarniny.
Lato
Gdy pierwszy raz Łobżonka zamieniła się w wąski strumyk, zrobiło nam się jakoś nieswojo, bo nie ma chyba smutniejszego widoku, niż rzeka, która znika. Lato tamtego roku było wyjątkowo suche, na Krajnie nie padało przez wiele tygodni. Łobżonka kurczyła się, zwężała. W końcu w błotnistym korycie został tylko wąski pasek wody. Zaczęliśmy uważnie przyglądać się rzece, rozmawiać o zmieniającym się klimacie. Jakoś częściej zaczęliśmy zauważać informacje o rzekach, które znikają całkiem, jak na przykład Pankawa, której zdarzało się wysychać latem, ale w tym roku zniknęła nam zimą.
Dlatego wiemy już, iż planując letni spływ Łobżonką warto się zorientować, jak wygląda sytuacja z wodą.
fot. Marta Konek
Ba! Z Łobżonką jest o tyle trudniej, iż choćby w ciągu doby poziom wody może ulec dużym zmianom, a to za sprawą działających na niej elektrowni wodnych. Jednak choćby podczas niskiego stanu wody, są dwa odcinki rzeki, które ze spokojem polecić można na letnią wyprawę.
Pierwsza trasa zaczyna się przy mostach w miejscowości Dorotowo, a kończy na jazie w Witrogoszczy. Druga zaczyna się w Łobżenicy, a kończy w Kościerzynie Wielkim. Pierwszy odcinek wiedzie przez Bory Kujańskie. Łobżonka płynie a to między leśnymi łąkami, a to przez las. Nad wodą unoszą się setki błękitnych świtezianek, a z nurtu wystają żółte kwiaty grążeli. W okolicach Rudnej woda rozlewa się między martwymi drzewami. Przed samym jazem młyński zalew szczelnie zarastają grążele i grzybienie, co przy niskim stanie wody bywa uciążliwe. Ten fragment to najbardziej malowniczy fragment Łobżonki.
Drugi odcinek zaczyna się w Łobżenicy i wiedzie między łąkami i polami uprawnymi do jazu w Kościerzynie Wielkim. To jednocześnie najłatwiejszy do pokonania fragment rzeki, który polecamy na rodzinne spływy. W Łobżenicy nad brzegiem zalewu znajduje się stanica turystyczna stowarzyszenia motocyklowego Krajna Motors Team, w której można przenocować.
Łobżenica nazywana jest miastem miłości, a jedna z legend mówi o tym, iż początek Łobżonce dały łzy anioła, który widząc cierpienie ludzi umierających na zarazę, zapłakał nad ich niedolą. Anielskie łzy wyżłobiły między bagniskami koryto, którym nadmiar wody zaczął spływać ku Noteci, osuszając te tereny i czyniąc powietrze zdrowszym.
Jesień
Jesień nad Łobżonką potrafi powalić na kolana magią kolorów, mglistych poranków, krzykami migrujących ptaków i rykiem jeleni. Dobrze się wtedy płynie…
Znów najciekawszym odcinkiem jest ten między Dorotowem a jazem w Witrogoszczy. Bory Kujańskie drżą godowymi zawołaniami jeleni i danieli, a w lasach w najlepsze trwa wysyp grzybów. Najpiękniejsze kolory ma jednak las między Kościerzynem Wielkim a jazem w Klawku.
fot. Marta Konek
Ptaków najwięcej jest w tym czasie na ostatnim odcinku Łobżonki, już za Osiekiem, gdzie rozciągają się stawy hodowlane. Tam na nocleg zatrzymują się stada odlatujących gęsi. Co nie oznacza oczywiście, iż ptaków, a zwłaszcza żurawi, nie ma w innych miejscach.
Jesienią lepiej jest trzymać się tych dzikich fragmentów rzeki, a omijać położone nad Łobżonką miasta Łobżenicę i Wyrzysk. Głównie dlatego, iż przyrodniczo więcej dzieje się poza miastami, ale również dlatego, iż miasta nie są przygotowane na wodny ruch turystyczny. Przeprawa przez nie nie należy do przyjemnych – nie ma żadnej infrastruktury ułatwiającej przeciąganie kajaków przez szosy przy jazach, a wodowanie kajaków po przenoskach też nie należy do najłatwiejszych.
Zima
Zimowe spływy Łobżonką? A dlaczego nie? Zwłaszcza, gdy spadnie śnieg i nad Łobżonką zrobi się po prostu bajkowo. Niech nas jednak nie zmylą bajeczne widoki, bo do zimowego pływania podchodzić należy ze sporą dawką zdrowego rozsądku. Łobżonka przy wysokim stanie wody potrafi zaskakiwać wyjątkowo mocnym nurtem i zdradliwymi zakrętami.
Sprawy nie ułatwiają również drzewa leżące w wodzie, o czym dotkliwie przekonaliśmy się podczas jednego z zimowych spływów, gdy w wodzie znalazły się załogi kilku kajaków. Woda niosła i załogantów i sprzęt po kilkaset metrów, zanim udało się wyciągnąć ich na brzeg. Dlatego na zimowe spływy warto zabrać rzutki ratownicze. O kapokach chyba wspominać nie trzeba? Wszak to oczywista oczywistość.
fot. Marta Konek
Co nas czeka na zimowym szlaku? Być może usłyszymy wycie wilków, które mieszkają wzdłuż całej Łobżonki i w dolinie Noteci. Być może w Borach Kujańskich zobaczymy rysia. Na pewno swoją niebieskością zachwycą nas zimorodki.
Bo Łobżonka piękna jest. Czasami dzika, czasami spokojna, ale zawsze niezwykle malownicza i zaskakująca. Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się więcej o tej rzece, to Towarzystwo Miłośników Łobżenicy zamieściło przewodnik po Łobżonce na swojej stronie internetowej. Szukajcie go na www.towarzystwolobzenica.pl w zakładce „Nasze publikacje”.
O Łobżonce
Łobżonka jest prawobrzeżnym dopływem Noteci. Jej długość według różnych źródeł wynosi od 76 do ponad 79 km, a powierzchnia dorzecza wynosi 991,52 km2. Łobżonka przecina Krajnę płynąc przez Pojezierze Krajeńskie, a w górnym odcinku stanowi granicę pomiędzy województwem kujawsko-pomorskim i wielkopolskim. Zasilają ją wody Stołuni, Jelonka, Lubczy i Orli. Dorzecze Łobżonki położone jest w granicach administracyjnych trzech województw (kujawsko-pomorskiego, pomorskiego oraz wielkopolskiego), pięciu powiatów (człuchowskiego, nakielskiego, sępoleńskiego, pilskiego i złotowskiego) oraz piętnastu gmin (Człuchów, Debrzno, Kamień Krajeński, Sępólno Krajeńskie, Więcbork, Sośno, Lipka, Zakrzewo, Złotów, Mrocza, Sadki, Łobżenica, Wysoka, Wyrzysk i Białośliwie). Łobżonka uchodzi do Noteci na 168,7 km jej biegu.