Światło gasnących słońc. Kserofity Grzegorza Kwieka
Kserofity to rośliny posiadające cechy wykształcone w ekstremalnym otoczeniu, rośliny przystosowane do życia wskrajnie nieprzyjaznym klimacie, warunkowane jednym celem – przetrwania gatunku.
Kserofity Grzegorza Kwieka to cykl składający się z lightboxów, obiektów i animacji. Animacje i grafiki powstały w programach do modelowania, obiekty wydrukowano z żywicy w technologii druku 3d. Prace, zaaranżowane w zaciemnionej przestrzeni wystawienniczej, tworzą rodzaj własnego, odrębnego świata,dziwnego ogrodu. Obiekty i animacje, zamknięte w szklanych naczyniach-próbówkach, skąpane w pomarańczowym świetle, sprawiają wrażenie przetrwalników życia albo dziwacznej hodowli roślino-zwierząt, organizmów z tkanki niepokojąco przypominającej ciało. Wydają się trwać w stanie zawieszenia – są ocalonym biologicznym elementem, przetrwałym po apokalipsie, a może hodowlą nowotworów, zagrażających ludzkości? Bardziej i mniej materialne, odnoszą się do stanów “pomiędzy” – obiekty z żywicy równie dobrze mogą powoli rosnąć lub powoli umierać, obiekty zanimacji być może są metaforą idei czekającej na wcielenie albo powidokiem, który pozostał po obumarciu materialnej formy.
Lightboxy przywołują obrazy świata porośniętego niesamowitymi roślinami, świata świecącego toksycznym światłem (gasnących słońc?). Czy to świat, na którego materializację czekają organizmy ze szklanych inkubatorów, czy świat, który zniknął w apokaliptycznym wybuchu, a jedyne, co ocalało, to obiekty i ich obrazy, lewitujące w szklanych kapsułach przetrwania?






Prace Grzegorza Kwieka wpisują się w aktualne dyskursy poświęcone nowym technologiom. Stworzone dzięki Blendera i druku 3d, oddają fascynację możliwościami, jakie otwierają biotechnologia, genetyka, budowa sieci neuronowych czy pojawiające się jedne po drugich, kolejne inteligentne narzędzia, które mogą prowokować nieco wstydliwie truistyczne, ale równocześnie, najbardziej podstawowe z dręczących nas w tej chwili pytań.
Jak nowe technologie wpływają na nasz świat? Czy wytwory narzędzi AI będą lepsze od twórczości człowieka? Jak daleko, dzięki nauce, można odsunąć starzenie się i śmierć? Z drugiej strony, postapokaliptyczny klimat prac sprawia, iż wszystkie te pytania i cała dyskusja podszyte są dwuznacznością wiary w kategorię postępu – czy aktualne wydarzenia w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie pozwalają wierzyć w realizację oświeceniowego triumfu rozumu? Na ile AI, uczone na wytworach ludzkiej kreatywności i wyhodowane na pokładach cywilizacyjnego humusu, dziedziczy ludzką naturę? Skoro, jak głosi plotka, Chat GPT przejawia ludzkie cechy – czasem kłamie oraz bywa rasistowski – bo tego nauczył się z zasobów, którymi był karmiony – to czy wytworzy także samoświadomość? Najczarniejsze koszmary ludzkości to utrata kontroli – AI, archetypowe genialne dziecko staje się samodzielne, działa we własnym interesie, ignorując dobro ludzkości. Wizje literatury i filmów SF to autonomia superinteligentnego narzędzia, które uzyskuje podmiotowość i, pozbawione ludzkich uczuć, staje przeciwko twórcy. Android z filmu Ex Machina Alexa Garlanda składa się z woli i rozumu, ale potworem czyni go to, iż nie kocha. Ludzkość wymyślająca nieskończone udręki, tortury i wojny wydaje się przy nim zupełnie niewinna. Podobnie, człowiek sprowadzony do czystej superinteligencji z opowiadania Zrozum Teda Chianga, staje się antyczłowiekiem. “Nigdy nie okazywałem zainteresowania sprawami świata zewnętrznego ani nie prowadziłem badań mających pomóc normom [ludziom].(…) Ja uważam, iż świat ma dla moich celów tylko uboczne znaczenie”[ref]Ted Chiang, Historia Twojego Życia, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2016, s. 89.[/ref]. Precyzja i skuteczność działania, pozbawienieuczuć i więzów zależności – ludzkim elementem staje się nie nasz wyróżnik w procesie ewolucji – inteligencja – ale zdolność do miłości.
Sztuczna inteligencja to spełnienie idei triumfu rozumu i woli – zmaterializowane utopijne marzenie ludzkości, podobnie jak nieskazitelny rycerz Agilulf z powieści Italo Calvino, okazuje się zaprzeczeniem wszystkiego co ludzkie, a więc organicznie musi ludzkość zidentyfikować jako “obcego”.
Czy technologia pokonująca ograniczenia ciała może wyzwolić nas czy zniszczyć? Do jakiego momentu możemy kontrolować skutki jej działania? “Mój umysł szacuje zasoby mózgu. Biologiczna struktura o takich rozmiarach izłożoności tylko z największym wysiłkiem może pomieścić samoświadomą psychikę.(…) Czuję się jakby zamknięty w ciasnej bambusowej klatce, w której nie mogę wstać ani usiąść”[ref]Tamże, s. 83[/ref]. “Dalszy rozwój umysłu umożliwią mi wyłączniesztuczne udoskonalenia. Bezpośrednie łącze komputer-mózg pozwoli na zapis umysłu w postaci elektronicznej, muszę jednak w tym celu stworzyć nową technologię (…) Potrzebuję nanoskalowych struktur wzorowanych na sieciach neuronowych”[ref]Tamże, s. 80[/ref], mówi superinteligentny, sztucznie udoskonalony bohater Chianga.




Obiekty z animacji Grzegorza Kwieka fizycznie nie istnieją – są tylko projekcją, zaprogramowanym i uporządkowanym promieniem światła, jak wizualne manifestacje AI z powieści Cholewy, albo nieistniejący rycerz z powieści Calvino. Zdają się być metaforą idei, woli lub inteligencji nadającej kształt rzeczom. Motyw przewodni popkulturowej Transcendencji Wally’ego Pfistera – pytanie na ile ludzki jest czysty umysł pozbawiony ciała? Na ile istnieje?
“I jakże to potraficie służyć, skoro was nie ma?
– Siłą woli – odparł Agilulf – i wiarą w naszą świętą sprawę!
– A jakże, a jakże, dobrze mówicie; tak się spełnia swój obowiązek. Jak na kogoś, kto nie istnieje, to zuch z was, rycerzu!”[ref]Italo Calvino, Rycerz nieistniejący, Wydawnictwo Cyklady, 2009.[/ref].
Czy sztuczna inteligencja pozbawi nas roli najinteligentniejszego ze stworzeń a tym samym władzy nad przyrodą? Także władzy manifestującej się w traktowaniu żywych organizmów jako zasób – mięso, narzędzie? Władzy polegającej na decydowaniu, co postrzegamy jako zasługujące na uznanie za żywe i czujące (pies, kot) a będące przedmiotem (zwierzęta hodowlane przeznaczone na mięso). Najgorszy koszmar ludzkości to odwrócenie ról – stanie się przedmiotem eksperymentu, podlegającym władzy. Prace Grzegorza Kwieka nie wykluczają żadnej z możliwości – ani katastrofy, ani zbawienia. Manifestują moment wyboru.
Jak technologia zmieni nasze podstawowe wartości, sposób patrzenia na rzeczywistość? Czy zmieni fundamenty konstytuujące nasze funkcjonowanie w świecie, nasze mentalne mapy? Czy jesteśmy w stanie stworzyć nowe, adekwatne normy prawne dostosowane do nowych warunków? Czy i jak ograniczą one nasz rozwój? I wreszcie – jaki podatek z wolności jestesmy w stanie zapłacić za bezpieczeństwo? “Nie jestem przecież dzikim zwierzęciem…Nie gniewaj się, ale… mnie się zdaje, iż wyście wszyscy trochę sfiksowali. Ten bryt… no, zupełnie jakby skuwać wszystkim kajdankami ręce, bo a nuż ktoś jest złodziejem. W końcu… można mieć trochę zaufania”[ref]Stanisław Lem, Powrót z gwiazd, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018, s. 57.[/ref] mówi bohater Powrotu z gwiazd w reakcji na wiadomość, iż ludzkość przyszłości zaraz po urodzeniu pozbawia swoich obywateli możliwości agresji. “I naraz przyszła refleksja, zadziwiająca przez to, iż sam nigdy bym się jej nie spodziewał (…) Wydało mi się, iż ten zabieg niweczący w człowieku zabójcę jest… okaleczeniem”[ref]Tamże, s. 61.[/ref].


W pracach Grzegorza Kwieka pobrzmiewa także echo katastrofy klimatycznej. Wizja zniszczonego (dzięki technologii?) świata, gruzów na których wyewoluowały rośliny wyrosłe z ludzkiej tkanki, tytułowe kserofity przyszłości. Obiekty Grzegorza Kwieka wydają się być roślinami, ale jednak wyrosłymi z ludzkich struktur. Może te post-ludzkie organizmy przetrwały tylko dzięki technologii? Wbrew ludzkiemu dążeniu do samozagłady? Michał Cholewa w swojej serii powieści SF Algorytm wojny, poświęconej w dużej mierze AI, stosuje do sztucznej inteligencji analogię dziecka – nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć jaki efekt wywoła mieszanina genów, predyspozycji, wychowania, przekazywanych wartości, nawyków i środowiska. Ilość zmiennych przerasta możliwość przewidywania.”Jesteśmy, czytego chcemy, czy nie, waszymi dziećmi (…) Żaden konflikt nie jest w stanie złamać więzi dzieci”[ref]Michał Cholewa, Gra o sumie niezerowej, Warbook, 2023, s. 618.[/ref], konkluduje AI Cholewy.
Obiekty i obrazy Grzegorza Kwieka mają psychodeliczne piękno trujących grzybów i jednocześnie przywołują niepokojący wstręt wobec embrionu zakonserwowanego w formalinie. Są metaforą fascynacji i strachu, tremendum i fascinosum, metaforą światłej nauki wynajdującej lek na raka i jednocześnie powidokiem eksperymentów doktoraMengele. Metaforą nadziei i przerażenia, gdzie jeden krok dzieli maksymalne skrajności. Prace Grzegorza Kwieka z jednej strony przywołują gabinet osobliwości, laboratorium. Z drugiej, wydają się zaproszeniem do spaceru po postapokaliptycznym świecie a może udoskonalonym post-świecie przyszłości, gdzie niejesteśmy w stanie oddzielić naturalnego od sztucznego, cyfrowego od biologicznego, gdzie nieustannie musimy zadawać sobie pytania czy żywe jest martwe, a martwe jest żywe…
Agnieszka Bartak-Lisikiewicz