Koza – zwierzę polityczne | Koza nostra

4 lat temu
Zdjęcie: Jacek Marczewski / Agencja Gazeta


Jak martwe kozy na wiślańskiej wyspie stały się sprawą wagi państwowej. W kampanii temat wydawał się idealny. Po pierwsze, kozy były częścią ekologicznego unijnego projektu. Po drugie, projekt realizował stołeczny platformerski, znienawidzony przez PiS ratusz. A po trzecie, właścicielem zwierząt był muzułmanin, uchodźca z Dagestanu, obywatel Rosji. Nie dość, iż źle zajmował się zwierzętami (12 kóz padło), to jeszcze wyzyskiwał polskiego bezdomnego – za pracę dając mu 50 zł miesięcznie i pół kilo parówek.

Pogromcy pytona

Sprawę kóz ujawnił i nagłośnił na całą Polskę Dawid Fabjański, szef Animal Rescue Polska. Politycznie szefowi Animal Rescue blisko do partii władzy – jest pełnomocnikiem Prawa i Sprawiedliwości na okręg podwarszawski. A w ostatnich wyborach samorządowych startował z list PiS w Piasecznie.

Dawid Fabjański od lat marzy o stworzeniu – obok policji, straży pożarnej i pogotowia ratunkowego – „czwartej służby ratowniczej”. Służba ta zajmowałaby się dzikimi zwierzętami mogącymi zagrażać człowiekowi – w ścisłej współpracy z MSW.

Realizując swoje marzenie, Dawid Fabjański założył Służbę Ratownictwa i Ochrony Zwierząt. To „zbrojne” ramię Animal Rescue odpowiedzialne za akcje bezpośrednie. Fabjański – jest dobrym negocjatorem – uzyskał od MSW dla swojej organizacji prawo używania – jak pogotowie czy straż pożarna – niebieskich kogutów. Żadna inna organizacja prozwierzęca w Polsce nie ma takiej zgody. Używanie koguta daje przywileje w ruchu drogowym. A w dodatku robi wrażenie. Dawid Fabjański wraz ze współpracownikami lubią interweniować w nocy. Podjeżdżają na sygnale, z włączonymi szperaczami, są umundurowani i jak komandosi wyskakują z terenowych wozów, gotowi ratować zwierzęta lub je unieszkodliwiać. – Wiele było takich interwencji, pogotowie ratunkowe nie mogło wejść do mieszkania, gdzie był nieprzytomny człowiek, bo pilnował go agresywny pies – mówi Fabjański.

Idź do oryginalnego materiału