Ekspert twierdzi, iż kojoty atakujące psy domowe w Liberty Village powinny być humanitarnie zabijane, a nie przenoszone na inne tereny.
Lokalni mieszkańcy wzywają władze miasta do podjęcia działań po zgłoszeniu 13 ataków kojotów na ich psy w ciągu dziewięciu dni.
Kojoty prawdopodobnie w coraz większym stopniu przyzwyczajają się do ludzi, co oznacza, iż straciły naturalną barierę między ludźmi a dziką przyrodą i ich zachowania nie są już hamowane przez ludzi, powiedział Dennis Murray, który jest naukowcem w katedrze badań w dziedzinie zintegrowanej ochrony dzikiej przyrody na Uniwersytecie Trent.
„Kiedy tracą tego rodzaju bariery, o wiele częściej spotykamy kojoty” – powiedział Murray w wywiadzie dla CBC Radio Metro Morning we wtorek.
Radna Ausma Malik, która reprezentuje Spadina-Fort York, współpracuje z miejskimi służbami ds. zwierząt w celu zbadania możliwości relokacji kojotów, jak powiedziała w oświadczeniu opublikowanym w piątek w mediach społecznościowych.
Murray powiedział jednak, iż relokacja jest „niedorzeczną” sugestią, która może sprowadzić je w rejony zamieszkane przez inne kojoty. Mogą one zostać zabite przez już mieszkające tam kojoty lub ostatecznie odejść i przez cały czas nękać ludzi gdzie indziej, powiedział.
Ponadto, zgodnie z przepisami obowiązującymi w Ontario, dzikie zwierzęta mogą być przenoszone maksymalnie o jeden kilometr.
„Nie wiem, dlaczego władze miasta są tak przeciwne rozważeniu logicznego rozwiązania… Nie ma innego sposobu na powstrzymanie tych problemów niż pozbycie się tych zwierząt” – powiedział Murray.
Jak powiedział, kojoty mogłyby zostać skutecznie usunięte przez wyszkolonego trapera. Z czasem, być może w ciągu roku lub dwóch, Liberty Village prawdopodobnie ponownie się od nich zaroi. „Miejmy nadzieję, iż te nowe zwierzęta będą miały awersję do ludzi” – powiedział.
W swoim oświadczeniu Malik stwierdziła, iż kojoty „zostały wysiedlone ze swoich siedlisk bez należytej uwagi z powodu projektów przebudowy prowadzonych w prowincji, takich jak Ontario Place”.
Murray stwierdził, iż możliwe jest, iż utrata siedlisk wokół Ontario Place spowodowała, iż kojoty przeniosły się na nowe obszary, choć prawdopodobnie w grę wchodzi również ich rosnące przyzwyczajenie do ludzi. Kojoty są ceną jaką Torontończycy płacą za posiadanie terenów zielonych w mieście, powiedział. „W większości przypadków kojoty istnieją, a my choćby nie wiemy o ich obecności”.
Podczas gdy problemy powinny być rozwiązywane, gdy się pojawią, Murray powiedział, iż „nigdy nie będziemy w stanie całkowicie wyeliminować kojotów i trzymać ich z dala od Toronto”.
Jeśli kojot zbliża się na odległość 10 lub 20 metrów podczas gdy człowiek spaceruje z małym psem, Murray powiedział, iż właściciele mogą podnieść psa, aby kojot skupił się na nich. Właściciele mogą wtedy krzyczeć i informować kojota o swojej obecności. „Podejrzewam, iż w zdecydowanej większości takich przypadków kojot zrobi zwrot o 180 stopni i po prostu odejdzie” – powiedział.
Murray dodał, iż właściciele nigdy nie powinni uciekać. „Najprawdopodobniej kojot boi się ciebie bardziej niż ty jego” – powiedział.