Zarośla przy parku miejskim były najprawdopodobniej schronieniem dla kociej rodziny, niestety kotka została „rozjechana” przez samochód a dwa malutkie kociaki zostały bez opieki. Pewnie, gdyby nie pomoc młodej kobiety czekałaby je śmierć. Dzięki inicjatywie, którą podjęła, kotki znalazły pomoc w urzędzie miejskim.
Już na schodach urzędu miejskiego było słychać rozpaczliwy krzyk małych kotków, nic dziwnego prawdopodobnie były głodne i przerażone,
– Ich mama została „rozjechana” przez pędzący samochód, maleńkie kotki zostały same bez jedzenia i opieki. Nie mogłam nic nie zrobić, zorganizowałam transporter i oto jesteśmy w urzędzie miejskim. Tak mi poradzili inni ludzie, ja nie jestem mieszkanką Łęczycy, mówi pani Olga, która uratowała te małe, bezbronne istoty.
To kolejny przykład na to, jak ogromną rolę odgrywają ludzie dobrej woli, Ci, którzy nie odwracają wzroku od cierpienia „braci mniejszych”. Dzięki ich empatii i zaangażowaniu wiele zwierząt zyskuje drugą szansę na życie w godnych warunkach. Te kocięta miały szczęście, iż trafiły na ludzi „wielkiego serca”, bo zarówno pani Olga jak i pracownicy urzędu zabezpieczyli kociaki.
– Moi pracownicy to prawdziwi przyjaciele zwierząt, podobnie jak ja sam, mówi burmistrz Paweł Kulesza. Niektórzy mają po kilka zwierzaków. Naszą dumą jest pies Czako, który jest w urzędzie już od 7 lat. Nie wyobrażamy sobie poranka bez przyjacielskiego machnięcia ogonem naszego, jak go niektórzy nazywają, Czarusia. Apeluję do wszystkich mieszkańców: zauważajmy krzywdę zwierząt, nie bądźmy obojętni.Reagujmy, informujmy odpowiednie służby, wspierajmy organizacje prozwierzęce. Tylko wspólnym wysiłkiem możemy budować świat, w którym każde stworzenie będzie traktowane z szacunkiem i troską. Dobro zaczyna się od małych gestów, dodaje Kulesza.
(mku)

