Jan Miszczak: Zamęt w królestwie niedźwiedzi

6 dni temu
Jan Miszczak (Fot. Archiwum)

W poprzednim felietonie napisałem, iż wszystko wskazuje na to, iż w tym roku nie będzie wakacji od polityki, także w mediach. Najwidoczniej przeczytał to mój sympatyczny i dowcipny kolega dziennikarz (nazwisko znane redakcji), który powiedział mi krótko: – Przecież podczas wakacji nie musisz pisać o polityce i smętnych politykach, ale o czymś miłym, choćby o zwierzątkach. Odpowiedziałem mu równie krótko: – Mówisz i masz!

W tym celu najpierw sam przeczytałem informację o tym, iż w woj. podkarpackim, z którego się wywodzę, znacznie wzrosła liczba dzikich zwierząt, głównie wilków, łosi i niedźwiedzi. W ciągu dekady liczba wilków zwiększyła się ponad trzykrotnie, niedźwiedzi brunatnych ponad dwukrotnie, a łosi prawie czterokrotnie. Dzięki temu Podkarpacie zaczęto nazywać królestwem niedźwiedzi, a także rysi. Misiów jest tam teraz najwięcej w Polsce (329 osobników), zaś rysi tylko ciut mniej. Ten piękny region może jeszcze poszczycić się innymi liczbami, bo żyje w nim też jedna trzecia polskich żubrów (811), a to jest cztery razy więcej niż 20 lat temu.

Niestety, nie ma jednak róży bez kolców, ani zwierząt bez napastliwych ludzi. Tym razem głośna w całej Polsce stała się sprawa niedźwiedzi brunatnych, gdyż Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska wydał zgodę na odstrzał trzech takich zwierząt w gminie Cisna. Dlaczego? Ano dlatego, iż lokalne władze alarmowały, iż zwierzęta te podchodzą zbyt blisko domów.

I nic to, iż brunatne misie są u nas objęte ochroną gatunkową! Zastrzeżono jedynie, iż „odstrzał ma nastąpić w jak najbliższej odległości od miejsca wystąpienia zagrożenia i może go dokonać wyłącznie osoba uprawniona do korzystania z myśliwskiej broni palnej, upoważniona przez wójta gminy Cisna”. Co za łaskawcy!

Oczywiście decyzja ta spotkała się z ostrymi protestami przyrodników, w tym znanego dziennikarza Adama Wajraka. To, iż niedźwiedzie podchodzą pod domy, to jego zdaniem wina ludzi, którzy „walą wszystko do kompostników, śmieci w bieszczadzkich lasach nie są zabezpieczane, leśnicy walą żarcie pod ambony”, itp., itd. Wajrak przyznaje, iż jest wściekły i to bardzo, bo decyzję o odstrzale podjęto wbrew opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Podpowiada zatem, iż problem można rozwiązać bez zabijania.

Od siebie dodam, iż przecież i tak każdego dnia w polskich lasach giną setki dzikich zwierząt zabijanych przez myśliwych. Ponadto przyrodnicy wiedzą, iż w miejsce zastrzelonych w Cisnej niedźwiedzi przyjdą inne i sytuacja nie ulegnie tam zmianie.

Na szczęście mamy dobrą wiadomość, gdyż liczne protesty sprawiły, iż Ministerstwo Klimatu i Środowiska wstrzymało tę decyzję i zaleca rozwiązania bez zabijania, w tym np. relokację tych niedźwiedzi do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Jest więc nadzieja, iż sławna trójka z Cisnej zostanie uratowana!!!

Tym samym niniejszy felieton ma nie tylko happy end, ale spełnia też propozycję mego kolegi żurnalisty, gdyż o polityce nie napomknąłem ani słowem. Nie będzie zatem – choć wcześniej mnie kusiło – o upiornej wypowiedzi prezydenta Dudy, najwyraźniej intelektualnie osłabionego kończącą mu się kadencją, który z mimiką patologicznego parodysty chciał wieszać nielubianych przez siebie sędziów, a ułaskawił Bąkiewicza.

Nie będzie też o zoologicznym antysemityzmie Brauna, ale to już z innych powodów. Takich mianowicie, iż nie lubię wyręczać prokuratorów, tudzież lekarzy.

Idź do oryginalnego materiału