Jak rozwiązać problem na linii człowiek-niedźwiedź?

5 godzin temu
Zdjęcie: Jak rozwiązać problem na linii człowiek-niedźwiedź? | foto Stock


Niedawna decyzja Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o wydaniu zgody na odstrzał do trzech niedźwiedzi w gminie Cisna stała się tematem sporów. Ten pojedynczy akt administracyjny jest symptomem głębszego, narastającego od lat problemu. Jest to również paradoks, gdyż obecne sytuacja jest w dużej mierze konsekwencją jednego z największych sukcesów polskiej ochrony przyrody - ocalenia niedźwiedzia brunatnego. Gatunek, który w latach 50. XX wieku był na skraju wymarcia z populacją liczącą zaledwie 10-14 osobników.

Centralnym punktem sporu jest liczebność populacji. W debacie publicznej i wypowiedziach niektórych samorządowców pojawiają się szacunki mówiące choćby o 300 niedźwiedziach w samych Bieszczadach. Te dane stoją jednak w sprzeczności z wynikami najnowszych badań. Fundacja Przyroda i Nauka, wykorzystując zaawansowane metody genetyczne, zidentyfikowała na terenie polskich Bieszczadów i w ich sąsiedztwie 104 osobniki. Inne źródła naukowe i przyrodnicze podają liczebność dla całej Polski na poziomie 120-150 zwierząt. Skąd ta rozbieżność? Szacunki oparte na obserwacjach są z natury niedokładne - ten sam niedźwiedź, przemierzający swój wielki areał, może być wielokrotnie liczony w różnych nadleśnictwach. Badania genetyczne, polegające na analizie DNA z zebranych próbek (włosów, odchodów), pozwalają na precyzyjną identyfikację każdego pojedynczego zwierzęcia. Narracja o "pladze niedźwiedzi" i "przegęszczeniu" służy jako psychologiczne i polityczne uzasadnienie dla podjęcia radykalnych kroków, takich jak odstrzał. Przenosi ona odpowiedzialność z realnych przyczyn konfliktu - czyli błędów w zarządzaniu odpadami i braku działań prewencyjnych - na same zwierzęta, upraszczając złożony problem do prostej konfrontacji "my kontra one". Zanim rozpocznie się jakakolwiek merytoryczna dyskusja o rozwiązaniach, należy oprzeć ją na faktach, a nie na spekulacjach.

Zobacz też:
Powrót w czasie na torach. Retro Express Bieszczady wyrusza w trasę. Sprawdź kiedy!

Kluczem do zrozumienia konfliktu jest proces synantropizacji. Oznacza on utratę przez dzikie zwierzęta naturalnego lęku przed człowiekiem i kojarzenie ludzkich osiedli z łatwo dostępnym, wysokokalorycznym pożywieniem. To nie jest wrodzona cecha, a zachowanie wyuczone. Niedźwiedzie jako zwierzęta niezwykle inteligentne i gwałtownie uczące się, są na ten proces szczególnie podatne. Przyciągają je niezabezpieczone kompostowniki, przydomowe śmietniki, resztki jedzenia czy karma dla zwierząt domowych. "Problemowy niedźwiedź" nie rodzi się w głębi puszczy - jest on "tworzony" na styku dzikiej przyrody i ludzkich osiedli przez nieświadome lub nieodpowiedzialne działania człowieka

Krytyczna ocena głośnych rozwiązań

Argument za odstrzałem: Stanowisko władz i GDOŚ przedstawia odstrzał jako środek ostateczny, stosowany w celu zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, gdy wszystkie inne metody (płoszenie, odłów) zawiodły. Celem jest eliminacja konkretnych, zdemoralizowanych osobników, które straciły lęk i stały się niebezpieczne.

Argument przeciw odstrzałowi: Organizacje pozarządowe (WWF, Greenpeace) i naukowcy argumentują, iż odstrzał to leczenie objawów, a nie przyczyny. Zabicie jednego niedźwiedzia tworzy ekologiczną próżnię - puste terytorium, które niedługo zostanie zajęte przez kolejnego osobnika, zwabionego przez te same, wciąż dostępne źródła pożywienia. To rozwiązanie tymczasowe, które nie eliminuje źródła problemu.

Relokacja - przeniesienie problemu, a nie jego rozwiązanie

Relokacja, czyli odłowienie i przesiedlenie problematycznego osobnika, wydaje się bardziej humanitarną alternatywą. GDOŚ wyraża gotowość do jej stosowania. Jednak dowody wskazują na jej niską skuteczność. Przypadek niedźwiedzicy z Wołkowyi, która została przesiedlona, doskonale to ilustruje. Niemal natychmiast po jej odłowieniu, jej miejsce zajęło kilka innych niedźwiedzi, które zaczęły korzystać z tych samych, łatwych źródeł pożywienia. Relokacja jest więc nie tylko ogromnym stresem dla zwierzęcia, ale także nieskuteczną strategią, która w najlepszym wypadku przenosi problem do innej miejscowości, nie rozwiązując go u źródła.

Pozostawienie sytuacji samej sobie jest najgorszym z możliwych scenariuszy. Bierność gwarantuje eskalację konfliktu: więcej szkód, wzrost strachu mieszkańców i realne ryzyko tragedii. Postępująca nietolerancja dla niedźwiedzi doprowadzi do coraz silniejszych żądań masowych odstrzałów, co może pchnąć Polskę na ścieżkę, którą już kroczą Rumunia i Słowacja.

Jak z problemem walczy się na świecie?

Park Narodowy Yellowstone w USA, mimo ogromnej presji turystycznej i dużej populacji niedźwiedzi grizzly, z powodzeniem minimalizuje konflikty dzięki strategii wdrożonej już w 1970 roku;

Całkowite odcięcie niedźwiedzi od ludzkiego jedzenia: Obejmuje obowiązkowe, niedźwiedzioodporne pojemniki na śmieci i żywność na wszystkich polach namiotowych i w miejscach publicznych.

Intensywna edukacja: Zarówno pracownicy, jak i turyści są stale edukowani o zasadach prewencji i zachowania w "krainie niedźwiedzi".

Ochrona naturalnych populacji: Zarządzanie ma na celu zachowanie zdrowych, dzikich populacji, a nie ich redukcję. W efekcie Yellowstone to jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie większość niedźwiedzi ginie z przyczyn naturalnych, a nie w wyniku konfliktu z człowiekiem.

Zobacz też:
Był bieszczadzkim bardem. Na jego nagrobku znajduje się krzyż z końskich podków [ZDJĘCIA]

Kryzys na Bałkanach

Rumunia: Mimo ogromnej populacji (szacowanej na ok. 8000), polityka opiera się na masowych, corocznych odstrzałach (np. 481 sztuk w jednym roku), które nie rozwiązują problemu konfliktów i są krytykowane przez organizacje ekologiczne jako pretekst do polowań na trofea.

Słowacja: Podąża podobną ścieżką. Seria głośnych ataków doprowadziła do decyzji o masowym odstrzale (nawet 350 osobników), nazwanym przez ekologów "eksterminacją". Te przykłady dowodzą, iż strategia oparta na zabijaniu prowadzi donikąd - do niekończącego się cyklu konfliktów, kontrowersji politycznych i śmierci zwierząt, bez znalezienia realnych przyczyn problemu.

Jak realnie możemy przeciwdziałać szkodliwości drapieżników w Bieszczadach?

Odciąć Źródło Pokarmu

To absolutny, nienegocjowalny fundament. Należy wprowadzić prawny obowiązek i system dopłat do certyfikowanych, niedźwiedzioodpornych pojemników na odpady dla gospodarstw domowych, które borykają się z problemem – lub są w bezpośrednim zagrożeniu, oraz dla firm (szczególnie agroturystycznych) i w przestrzeni publicznej. Takie kontenery są już z powodzeniem stosowane na niewielką skalę przez WWF Polska, ale musi to stać się powszechnym standardem.

Profesjonalne warunkowanie drapieżników

Należy stworzyć i sfinansować stały, profesjonalny zespół interwencyjny, o co apelują organizacje pozarządowe i co jest zawarte w planach GDOŚ. Zadaniem tej grupy nie będzie zabijanie, ale przywracanie niedźwiedziom naturalnego lęku przed człowiekiem. Zespół ten, wyposażony w narzędzia nieletalne (np. amunicja gumowa, środki pirotechniczne), będzie reagował na incydenty i aktywnie tworzył u zwierząt negatywne skojarzenia z ludzkimi osiedlami. To znacznie więcej niż zwykłe płoszenie, do którego niedźwiedzie gwałtownie się przyzwyczajają.

Edukacja na rzecz Wspólnej Odpowiedzialności

Konieczna jest ciągła, szeroko zakrojona kampania edukacyjna dla mieszkańców i turystów. Musi ona tłumaczyć, dlaczego istnieją konkretne zasady (np. zabezpieczanie kompostu) i jak bezpiecznie zachowywać się na szlakach (np. robiąc hałas, by uniknąć zaskoczenia zwierzęcia). Musi również obalać mity i budować społeczne zrozumienie dla wdrażanej strategii.

Ostateczność, czyli przejrzysty Protokół Eliminacji

Należy przyjąć, iż w skrajnie rzadkich przypadkach pojedynczy osobnik może stać się tak zdemoralizowany i niebezpieczny, iż stanowi bezpośrednie zagrożenie. Jego eliminacja powinna być jednak możliwa dopiero po przejściu przejrzystej, publicznie udokumentowanej procedury, która potwierdzi, że: osobnik został zidentyfikowany, wielokrotne próby warunkowania przez profesjonalny zespół zawiodły, a zwierzę wciąż wykazuje niebezpieczne zachowania. To zmienia odstrzał z podstawowego narzędzia zarządzania w ostateczny środek bezpieczeństwa.

Konflikt w Bieszczadach jest problemem ludzkiego zarządzania, a nie problemem nadmiaru niedźwiedzi. Wybór, przed którym stoimy, to nie "ludzie albo niedźwiedzie", ale wybór między krótkoterminowymi, nieskutecznymi działaniami a długoterminową, sprawdzoną strategią prewencyjną. Droga do koegzystencji wymaga inwestycji, woli politycznej i poczucia wspólnej odpowiedzialności. Jest trudniejsza niż podpisanie decyzji o odstrzale, ale jako jedyna prowadzi do prawdziwego i trwałego bezpieczeństwa. Aktualnie Bieszczady mogą podążyć ścieżką Rumunii i Słowacji, pogrążając się w niekończącym się cyklu konfliktu, albo wdrożyć model z Yellowstone, stając się europejskim liderem nowoczesnego, opartego na nauce zarządzania dziką przyrodą.

Idź do oryginalnego materiału