Jak głupio postąpiła moja przyjaciółka, kiedy wyszła ponownie za mąż za mężczyznę z dwójką dzieci

przytulnosc.pl 2 godzin temu

Mam dobrą przyjaciółkę, Martę. Jest bardzo życzliwą i troskliwą kobietą. Nigdy nie pozostawała bez pracy. Zawsze angażowała się w działalność charytatywną i nigdy nie odmawiała pomocy tym, którzy jej o nią prosili.

Niestety, w życiu Marty nie wszystko układało się dobrze. gwałtownie wyszła za mąż, urodziła bliźnięta, ale nigdy nie była szczęśliwa ze swoim mężem. On ciągle kłócił się, zwłaszcza gdy pił alkohol, potrafił choćby podnieść na nią rękę.

Podczas kolejnej sprzeczki trafiła do szpitala – wtedy zrozumiała, iż musi to zakończyć. Trzeba było ratować siebie i dzieci. Marta natychmiast złożyła pozew rozwodowy i przeprowadziła się do swoich rodziców. Mieli przestronne mieszkanie, więc byli tylko szczęśliwi, iż córka z dziećmi są bezpieczne u nich.

Długo myślała, przeżywała, przekonywała się, iż kiedyś zgodziła się wyjść za mąż, ale życie toczyło się dalej i musiała myśleć o dzieciach. Sama podniesienie dwójki dzieci nie było łatwe. Postanowiła więc poszukać sobie nowego męża, bo solidne męskie ramię zawsze jest potrzebne kobiecie.

Wkrótce poznała mężczyznę. Jego żona zmarła i mieszkał on ze swoimi dwójką dzieci. Po długim czasie poznawania się zdecydowali się pobrać.

Starszy syn męża od razu nie polubił Marty i jej dzieci, ale młodsza córka przywiązała się do Marty.

Moja przyjaciółka przeprowadziła się do niego na wieś. Wszyscy mieszkali w dużym domu. Było wystarczająco miejsca dla wszystkich. Mieli również duże gospodarstwo i dwa ogródki, które trzeba było uprawiać.

Nie wiem, co myślała moja przyjaciółka, kiedy wychodziła za mąż za tego mężczyznę?

Wszystkie obowiązki gospodarcze spoczywały na niej! Nie było żadnej pomocy od nikogo – była tam po prostu niewolnicą. Jakim cudem przygotowywać kolację dla tak dużej rodziny?

Przyjaciółka była ciągle w pracy – czasem coś robiła w ogródku, czasem sprzątała, myła, gotowała w domu. I to wszystko miało na nią wpływ.

Pewnego dnia postanowiłam odwiedzić Martę, ponieważ ona nie miała czasu przyjechać do mnie. Byłam przerażona, gdy zobaczyłam Martę! Była bardzo zmęczona, miała siniaki pod oczami, w oczach smutek i była bardzo chuda. choćby wydawało mi się, iż w tym czasie trochę się postarzała.

Podczas rozmowy przyjaciółka opowiedziała, iż już nie jest w stanie tego wszystkiego znosić. Dzieci nie dogadują się ze sobą, ciągle się kłócą, czasem choćby biją, starszy syn męża nie daje jej spokoju – ciągle wszystko robi wbrew i jeszcze ją podstępnie manipuluje. Marta ma dobre i wychowane dzieci, ale gdy coś się dzieje z winy dzieci męża, on zawsze obwinia tylko jej bliźnięta. Pewnego dnia stanęła w obronie swoich dzieci – wtedy ona i mąż bardzo się pokłócili.

Bardzo żałuję mojej przyjaciółki, iż nie otrzymała szczęśliwego życia rodzinnego, na które tak bardzo liczyła. Najprawdopodobniej rozwód jest nieunikniony. Widać, iż między nimi już nie ma żadnego zrozumienia, ciągłe kłótnie i sprzeczki o dzieci, które nie potrafią się dogadać.

Jak oni do tej pory mieszkają razem? Dlaczego zdecydowali się pobrać, skoro widzieli, jak dzieci reagują na siebie nawzajem? Myśleli, iż z czasem wszystko się zmieni?

Wzajemnie się dręczą! Po co takie życie? Lepiej by w ogóle się nie pobrać!

Bardzo trudno jest znaleźć porozumienie z dorosłymi, obcymi dziećmi, kiedy chcesz zastąpić im prawdziwą mamę! Doświadczenie życiowe mojej przyjaciółki przekonało mnie o tym.

Mam nadzieję, iż Marta będzie w stanie wszystko naprawić, bo szkoda, iż jej życie potoczyło się w ten sposób. Ostrzegałam ją przed możliwymi problemami, ale ona nie posłuchała i pospieszyła się z ponownym małżeństwem. Teraz otrzymuje kolejny życiowy lekcję.

Po co tworzyć rodzinę, jeżeli od samego początku było jasne, iż dzieci nie będą się rozumieć? Po co tworzyć takie rodziny – jeżeli z początku są skazane na rozpad!

Idź do oryginalnego materiału