Jagody z krzaka? Tak, ale z głową. Myśliwi ostrzegają przed bąblowicą i innymi pasożytami

5 godzin temu

Myśliwi, którzy na co dzień obserwują życie dzikiej przyrody, zwracają uwagę na rosnące zagrożenie związane z pasożytami przenoszonymi przez dzikie zwierzęta. Szczególną uwagę przykuwa bąblowica, groźna choroba pasożytnicza wywoływana przez larwy tasiemca Echinococcus multilocularis, których jaja mogą znaleźć się na owocach leśnych. Wystarczy, iż wcześniej w tym samym miejscu przechadzał się lis, jenot, wilk, a choćby zdziczały pies. Niewidoczne gołym okiem jaja mogą przylgnąć do powierzchni jagód, poziomek czy malin, a stąd już prosta droga do ludzkiego organizmu.

– To pasożyt, który działa jak „cichy nowotwór” – mówi Tobiasz Szczesnowski, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego – Torbiele rozwijają się w wątrobie i innych narządach choćby przez kilka lat, zanim pojawią się wyraźne objawy. W skrajnych przypadkach leczenie wymaga operacji lub przeszczepu.

Oprócz tasiemca bąblowcowego, z nieumytych owoców do organizmu mogą przedostać się także inne pasożyty, m.in. tasiemiec uzbrojony, karłowaty czy bruzdogłowiec szeroki. Skutki? Od bólów brzucha i zaburzeń trawienia po niedobory żywieniowe i anemię.

Jak zaznacza PZŁ, zagrożenie dotyczy zwłaszcza regionów wschodniej i północnej Polski oraz terenów przygranicznych, tam, gdzie występuje wysoka populacja lisów. W niektórych obszarach choćby co piąty lis może być nosicielem tasiemca bąblowcowego.

Polski Związek Łowiecki nie zniechęca do zbierania owoców – przeciwnie, zachęca do korzystania z darów natury, ale w sposób świadomy. Kluczem jest przestrzeganie kilku prostych zasad:

  • Zawsze myj owoce – najlepiej wodą z dodatkiem sody oczyszczonej.

  • Nie jedz prosto z krzaka – choćby jeżeli owoc wygląda idealnie.

  • Omijaj miejsca przy tropach dzikich zwierząt – szczególnie jeżeli owoce rosną nisko przy ziemi.

  • Ucz dzieci dobrych nawyków – tłumacz, iż z krzaczka można jeść tylko po dokładnym umyciu.

Las nie jest zagrożeniem, ale wymaga ostrożności

„Tak jak uczymy dzieci nie śmiecić, tak samo musimy nauczyć je, iż owoc z lasu to najpierw mycie, potem smakowanie.” – podkreśla Wacław Matysek z Wydziału Prasowego PZŁ

Zbieranie owoców w lesie może pozostać piękną letnią tradycją, ale musi iść w parze z wiedzą. Świadomość zagrożeń nie oznacza rezygnacji z przyjemności, oznacza po prostu troskę o zdrowie swoje i najbliższych. Dlatego zanim sięgniemy po kolejną garść jagód, warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, co jeszcze poza smakiem może kryć się w leśnym owocu.

Idź do oryginalnego materiału