IKONOWICZ: Dręczenie starszej pani

9 godzin temu

Urzędnicy z warszawskiego Mokotowa przychodzą pod jej drzwi, walą w nie i wykrzykują okropne rzeczy. Miała dług czynszowy, ale podpisała dokument o restrukturyzacji. Co miesiąc spłaca 326 zł, choć jej emerytura to zaledwie 1600 zł. choćby już postanowili jej przywrócić tytuł prawny do mieszkania, podpisać z nią nową umowę, ale w ostatniej chwili zmienili zdanie. Warunkiem miała być kontrola techniczna. Takich kontroli było już kilkanaście. Podczas każdej padają pod jej adresem niemiłe uwagi. Urzędnicy twierdzą, iż nie jest u siebie, tylko u nich. Zachowują się jak właściciele – i to z tych gorszych właścicieli. A oni przecież tylko administrują mieszkaniami, które nie są ich, urzędników, tylko nasze, warszawiaków.

Wyrok eksmisji jest z 2016 r. Ale kobieta się broniła. Chodziła po urzędach i prosiła, żeby wykazali się człowieczeństwem. Tajemnicze kontrole techniczne to rodzaj nękania. Nie ma pojęcia, o co w nich chodzi, poza tym iż zawsze są uciążliwe i wiążą się z jej poniżaniem. Pani z administracji powiedziała jej, żeby się nie martwiła. Eksmisja będzie może jutro, może za miesiąc, a może za rok. Ma nie znać dnia ani godziny. Ma się bać.

Dotychczas jednak do najgorszego nie doszło. Jej kruchość, kulturalny sposób bycia robiły wrażenie. Podobnie jak fakt, iż jest z powodu choroby oczu niepełnosprawna w stopniu znacznym. A po najściach z inspekcjami technicznymi jej stan zdrowia znacznie się pogorszył. Stała się, jak sama mówi, prawie ślepa.

Sięgam po telefon, żeby zadzwonić, gdzie trzeba. Wyjaśnić, kiedy wreszcie skończy się to nękanie, nachodzenie, straszenie, upokarzanie. Ale ona mówi, żeby nie dzwonić, bo to może jeszcze zaszkodzić, bo może się na nią wściekną i w końcu ją wyrzucą. A ona grzecznie płaci raty i stara się nie budzić „niedźwiedzia, który mocno śpi”.

Jest wielki kontrast między zachowaniem biednej emerytki, która wciąż przeprasza, iż swoimi problemami zawraca mi głowę, a brutalnością przedstawicieli miasta. Wygląda na to, iż kopanie leżącej, znęcanie się nad słabą staruszką sprawia urzędnikom jakąś przyjemność.

Mała, skulona, jakby w oczekiwaniu ciosu, budzi współczucie, ale i sympatię, bo mimo ciężkiego położenia nie zapomina o manierach, kulturze słowa, pozostaje damą. Pracowała w bibliotece, dopóki oczy na to pozwalały. Potem było tylko gorzej. Zadłużenie powstało, gdy nie mogła już pracować.

Obiecaliśmy, iż nie damy jej skrzywdzić. Bo skoro do nas dotarła, pozostaje pod opieką Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. Nie jest już sama.

Idź do oryginalnego materiału