Gorączka z lat 90. powróci? Kultowa zabawka z Japonii znów podbija Europę

4 godzin temu
Sensacyjny gadżet z lat 90., który musiał mieć każdy dzieciak, powraca do Europy. Tamagotchi otwiera swój pierwszy sklep w Wielkiej Brytanii. Charakterystyczne jajka na łańcuszku wyglądają przez cały czas tak samo, ale zostały znacznie unowocześnione. Co zmieniło się w zabawce i co sprawiło, iż stała się tak popularna w pierwszej kolejności?


Nostalgia jest potężną siłą. Prawdopodobnie dzięki niej marka Tamagotchi, elektronicznych kosmitach-zwierzątkach w jajkach, przez cały czas utrzymuje się na rynku cyfrowych pupili, mimo dużej konkurencji. Jak informuje BBC, japońska firma otwiera swój sklep po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii.

Tamagotchi znowu w Europie


Wedle informacji z dziennika, globalna sprzedaż Tamagotchi w latach 2022-2023 wzrosła ponad dwukrotnie. Oficjalnie marka należąca do Bandai powróciła ze swoimi kultowymi gadżetami już w 2019 roku, a jeszcze wcześniej w 2017 roku wydano specjalną edycję na 20-lecie produktu. Otwarcie pierwszego sklepu w Europie może znacznie poprawić dostępność tych gadżetów w naszej części świata.

Szczytem jej popularności były lata 1996-1997, gdzie plastikowe jajka były rozchwytywane przez dzieciaki i dorosłych. Sam dorastałem w tamtych latach i pamiętam ten szał, a do tego liczne podróbki zalewające rynek i Stadion Dziesięciolecia w Warszawie. Posiadałem taką zabawkę, ale do dziś nie mam pewności, czy był to oryginał, czy tańszy zamiennik. Z punktu widzenia dzieciaka wszystkie były "tamagoczi".



Obecnie to już zupełnie inna bajka. Chociaż Tamagotchi wizualnie się nie zmieniły, zawierają więcej opcji – jak zabawa ze znajomymi po sieci (mogą się choćby rozmnażać) czy robienie sobie selfie. W małym opakowaniu zawarto funkcje, które wydłużają żywotność gry.

Ja sam pamiętam, iż mimo wielkiego pragnienia posiadania takiego urządzenia gwałtownie stałem się nim znużony, ku jeszcze większemu rozczarowaniu rodziców, których o zakup męczyłem.

Rozrywka była dość prosta – dzięki trzech guzików dbaliśmy o zdrowie naszego zwierzaczka z kosmosu (jak były reklamowane pikselowe stworki). Bawiliśmy go, karmiliśmy, sprzątaliśmy odchody i tak to szło. Haczyk? Gra nie kończyła się, gdy wyłączaliśmy urządzenie! W tamtych czasach było to przełomowe rozwiązanie. A im stworek robił się starszy, tym bardziej skomplikowana stawała się rozgrywka.

Zaniedbanie jednego z czynników mogło doprowadzić do zgonu stworka. Było to dość dramatyczne wydarzenie, ze smutnymi dźwiękami i w ogóle, tak, iż zgon stworka z 10 pikseli na krzyż potrafił łamać dziecięce serduszko!

Klasyczny wygląd z trzema przyciskami ma przyciągać nostalgią starszych odbiorców i kusić swoją uroczością nowych. W pewnych kręgach taki brelok może choćby uchodzić za modny.

Jak widać po statystykach przekazanych przez BBC, od 2019 roku dalej sprzedają się jak świeże bułeczki. Cóż, dzieciaki z tamtych lat dorosły i mają pieniądze, a uderzanie we wspomnienia z dzieciństwa jest skuteczną strategią marketingową na rynkach poświęconych rozrywce.

Ciekawostki o Tamagotchi


Jak duży był szał na te jajka w latach 90.? Dość powiedzieć, iż ich twórcy, Akihiro Yokoi i Aki Maita dostali w 1997 roku specjalną satyryczną nagrodę Ig Nobla (antynobla) z ekonomii, za to, iż ich 10 milionów egzemplarzy zabawki rozpraszało od pracy ludzi na całym świecie.

Zabawka wciągała nie tylko najmłodszych i to chyba był największy problem! Przy okazji sukcesów urządzenia ostrzegano o grach wideo zacierających granice rzeczywistości i podkreślano możliwy problem uzależnień.

A ludzie angażowali się na podstawie prostych instynktów opiekuńczych, co w połączeniu z banalną obsługą, było strzałem w dziesiątkę. Na zachodzie ludzie grzebali swoje jajka ze zmarłymi Tamagotchi choćby na cmentarzach zwierzęcych. Zwierzaki mogły ponieść "prawdziwą śmierć" choćby nie z winy użytkownika – padająca bateria, zamoczenie jajka czy mechaniczne uszkodzenia budziły prawdziwe emocje.

Tematyka śmierci doczekała się także swojego odcinka w kreskówce. A jakże, taka istnieje, a odcinki są dostępne na YouTube. Szczęśliwie, nie trzeba znać japońskiego, aby je obejrzeć.



Trend wygasł wraz z rozwojem innych form rozrywki elektronicznej, w tym telefonów komórkowych i telefonów. Rynek próżni nie znosi i do tej pory pojawiło się wiele marek oferujących zabawę z wirtualnym zwierzątkiem, czy choćby z "ludzkim" bobasem. Cyfrowi podopieczni są dostępni także w aplikacjach jak recenzowany na INNPoland Peridot od twórców Pokemon Go.

Idź do oryginalnego materiału