Głównej powrót do źródeł

7 miesięcy temu
Zdjęcie: fot. Krystian Daszkowski


Jakub Wojtaszczyk: Jaka jest idea Fyrtla Główna?

Maria Lehmann: Zaczęło się w 2014 roku, kiedy Daniel Stachuła i Zuzanna Głowacka założyli Stowarzyszenie Młodych Animatorów Kultury. Pierwszym z projektów był festiwal sztuk społecznych OFF Opera, którego w tym roku realizujemy 10. edycję. Pomysł na Fyrtel Główna pojawił się 5 lat później. W 2018 roku na Główną zawitało jedno z wydarzeń OFF Opery, czyli „Śpiewy historyczne”. Były to warsztaty etnografii dźwięku, których efektem była multidyscyplinarna wystawa prezentująca dźwiękowo-wizualną historię dzielnicy.

Projekt okazał się na tyle ważny, iż SMAK postanowił zostać na Głównej na dłużej i rozwijać współpracę z lokalną społecznością. Nie bez znaczenia był też fakt, iż Daniel przez kilka lat mieszkał na Głównej.

Fyrtel Głowna, fot. Krystian Daszkowski

Wtedy poznał Agnieszkę Liberacką, organizatorkę społeczności lokalnej, która popchnęła go do otworzenia na terenie dzielnicy Centrum Inicjatyw Lokalnych (CIL). W ramach tego programu przeprowadziliśmy diagnozę społeczności lokalnej dzielnicy, którą systematycznie aktualizujemy, aby na podstawie realnych problemów, potrzeb, zasobów oraz potencjałów programować wydarzenia kierowane do mieszkańców. Osią naszych działań na Fyrtlu jest aktywizacja kulturalna mieszkańców i integracja sąsiedzka, które staramy się wzmocnić poprzez włączanie ich we współtworzenie różnorodnych procesów twórczych.

Czyli?

M.L.: Mieszkańcy i mieszkanki mogą się do nas zgłosić ze swoimi pomysłami, a my pomagamy w ich realizacji. Przykładem takiej oddolnej inicjatywy jest Biblioteka Sąsiedzka, która znajduje się na poddaszu budynku przy ul. Głównej 42. W pobliżu dzielnicy nie było biblioteki, dlatego mieszkańcy wspólnymi siłami postanowili ją stworzyć. Dziś nasza biblioteka gromadzi ponad 10 tys. książek, które można wypożyczyć w wolnym dostępie, a mieszkańcy i mieszkanki wolontaryjnie pełnią w niej funkcję bibliotekarzy i bibliotekarek.

Z jakimi jeszcze potrzebami zgłaszają się do was sąsiedzi i sąsiadki?

Fyrtel Głowna, fot. Krystian Daszkowski

M.L.: To na przykład potrzeba zieleni w przestrzeni dzielnicy i odpowiadający na nią ogród społeczny i akcje nasadzeniowe. Mieszkańcy i mieszkanki często wpadają, aby z nami porozmawiać, opowiedzieć o swoich pragnieniach i pomysłach, które są bardzo różne.

Takie odwiedziny to stały element naszych dyżurów.

Niesamowicie istotny, bo pozwalający na budowanie zaufania i relacji sąsiedzkich, które są najważniejsze w pracy animatorki społeczności lokalnej. Integracja z mieszkańcami to długi proces, który materializuje się w prostych, codziennych interakcjach. Dlatego ważne jest to, aby być jak najczęściej obecnymi w dzielnicy, poznawać ją i zaznaczać w niej swoją widoczność. Podczas dyżurów często chodzimy po drożdżówki do rodzinnej piekarni u Brody, przerwy spędzamy na ławeczce przed siedzibą albo porządkujemy nasz regał bookcrossingowy przy Rynku Wschodnim. To momenty ekspozycji, które wpływają na to, iż mieszkańcy i mieszkanki zaczynają nas kojarzyć i chętniej włączać się w działania na rzecz dzielnicy.

Kaju, jakie projekty jeszcze prowadzicie?

Kaja Janda: Dwa pozostałe to Społeczne Centrum Kultury oraz Archiwum dzielnicy. Ten pierwszy jest cyklem spotkań pracowni, które oscylują wokół jakiegoś tematu. Między innymi są to pracownie muzyczne, czyli chór seniorów i seniorek, grupa ukulele na dwóch poziomach zaawansowania, pracownie taneczne dla dorosłych i dla dzieci. Organizujemy również pracownie sztuk pięknych i fotografii cyfrowej.

Niedługo też ruszy pracownia literatury mówionej.

Co najważniejsze, są to cykle odbywające regularnie, co tydzień i prowadzone przez osoby profesjonalnie zajmujące się wskazaną dziedziną. Dzięki temu uczestnicy i uczestniczki nie tylko zdobywają nowe umiejętności, ale także ciekawą wiedzę teoretyczną. Fyrtel Główna stara się wypełnić instytucjonalną lukę w dzielnicy, która ma ograniczony dostęp do kultury, a bardzo chce i ma potrzebę w niej uczestniczyć.

A Archiwum?

Fyrtel Głowna, fot. Krystian Daszkowski

K.J.: To projekt redefiniujący klasyczne pojęcie archiwum. Nie tylko zbieramy archiwalne zdjęcia, które opowiadają historię dzielnicy, ale koncentrujemy się na interaktywnej funkcji miejsca. Stąd też wprowadziliśmy pocztówki głosowe, czyli historie opowiadane przez rdzennych mieszkańców i mieszkanki, znających Główną od podszewki. Można je odsłuchać na stronie naszego Archiwum. Projekt jest nie tylko oryginalnym sposobem przekazywania wiedzy o przeszłości, ale też kultywuje patriotyzm lokalny i buduje tożsamość miejsca. Wydobywamy taką historię, która nie jest nigdzie opisana. Sięga jeszcze czasów, kiedy Główna była wsią, co znowu nie było tak dawno, bo około 100 lat temu.

Wszystkie nasze projekty przede wszystkim pielęgnują sąsiedzkość i relacje międzyludzkie.

Stwarzamy przestrzeń do spotkań, rozmowy i rozwoju wizji twórczych społeczności lokalnej.

Czym charakteryzuje się północno-wschodnia część Poznania?

Fyrtel Głowna, fot. Krystian Daszkowski

K.J.: To miejsce niesamowicie fascynujące. Dzielnica ma bardzo długą chłopską, ludową i robotniczą historię. Dawniej znajdowała się tu cegielnia Hartwiga i Weidemanna, fabryka igieł gramofonowych, a do 2019 roku zabytkowy młyn, niegdyś uważany za najnowocześniejszy w Wielkopolsce. Tych miejsc już nie ma, ale w dzielnicy wciąż dostrzegamy ślady ich istnienia. To co ja osobiście też bardzo doceniam to obecność nieujarzmionej przyrody. Znajdujemy się na końcu Poznania, więc ta peryferyjność sprzyja bujnej roślinności, która nie jest tu odgórnie zaprojektowana. Wiem, iż mieszkańcy i mieszkanki są z niej dumni.

M.L.: Z perspektywy tożsamości lokalnej mieszkańców ważne jest to, iż Główna to dawna dzielnica robotnicza i przemysłowa. Do dziś uważana jest za fyrtel o charakterze przemysłowym, a na jej północnym obszarze dominują zabudowania fabryczne. Te w połączeniu ze starymi kamienicami, nowoczesnymi osiedlami deweloperskimi, ogródkami działkowymi i przeplatającą się gdzieniegdzie dziką zielenią tworzą niepowtarzalny krajobraz dzielnicy.

Urzekł mnie ten eklektyzm.

Dodatkowo panuje tutaj małomiasteczkowy klimat, którego wagę mieszkańcy i mieszkanki wielokrotnie podkreślali w naszych wywiadach z nimi. Jedna z mieszkanek powiedziała o tym w ten sposób: „Mimo tego iż do Śródki mamy 3 minuty samochodem, to my jesteśmy taką jakby osobną miejscowością. Widać, jak się jedzie skądkolwiek, w którym momencie przekraczasz tą taką «magiczną barierę Głównej». To jest takie coś, czego inne dzielnice nie mają…”.

Od kilku edycji prowadzicie rezydencje społeczno-artystyczne. Jaki jest ich ogólny pomysł?

M.L.: Rezydencje artystyczne często kojarzą się z artystą, który pojawia się na kilka miesięcy i tworzy coś w oderwaniu od reszty świata. Dopiero na koniec swojego procesu twórczego wychodzi do niego z efektem w formie wystawy, koncertu czy innego widowiska.

Fyrtel Głowna, fot. Krystian Daszkowski

My proponujemy swojego rodzaju redefinicję rezydencji artystycznych.

Przyświecającą nam ideą jest współtworzenie z lokalną społecznością, włączanie jej w procesy twórcze, bycie z nią w ciągłym dialogu i współpracy. Istotne jest dla nas, co podkreślamy w regulaminie rezydencji, dobre zapoznanie się z charakterystyką dzielnicy. Zwłaszcza na etapie zgłaszania wniosku, by pomysł na rezydencje odpowiadał na zdiagnozowane przez nas potrzeby i problemy lokalnej społeczności, aktywizował ją i korzystał z jej zasobów oraz potencjałów.

Czyli przed zgłoszeniem najpierw trzeba poznać Główną?

M.L.: Rekomendujemy zapoznanie się z diagnozą społeczności lokalnej, która była aktualizowana pod koniec 2023 roku. Dokument dostępny jest na naszej stronie internetowej. Są osoby, które wykraczają poza tę diagnozę. Na przykład w zeszłym roku Aleksandra Polerowicz zgłosiła się do nas z projektem dotyczącym gentryfikacji „Zamiesz(k)anie”. Zanim to jednak zrobiła, przyjechała do dzielnicy, rozejrzała się po niej, pogadała z ludźmi. Jej rezydencja odwoływała się do zdobytych informacji i wynikała z obserwacji, co bardzo doceniliśmy podczas oceny projektu.

W tym roku hasło przewodnie rezydencji to „Do źródeł”. Może być one czytane naprawdę szeroko. Jak wy je odbieracie?

K.J.: „Do źródeł” mieści w sobie wiele ważnych dla nas aspektów. Dla mnie najważniejsze jest odniesienie do przeszłości, czyli do tej wiejskiej, ludowej, chłopskiej, robotniczej historii dzielnicy. Warto z niej czerpać, komentować i wreszcie ją redefiniować. Z drugiej strony „Do źródeł” to nawiązanie do obecności wody, która napędza rozwój dzielnicy, powstałej tutaj przecież ze względu na obecność rzeki, pieszczotliwie nazywanej przez mieszkańców Główienką. Jest ona głęboko zakorzeniona w świadomości społeczności lokalnej, dbającej o nią i jej nabrzeże.

Wreszcie też w tym roku obchodzimy dziesięciolecie. W związku z tym patrzymy w przeszłość i przyglądamy się naszym działaniom, temu, co nam się udało osiągnąć. Wyciągamy wnioski, przypominamy sobie, jak to się zaczęło.

Fyrtel Głowna, fot. Krystian Daszkowski

M.L.: Hasło „Do źródeł” jest bardzo ogólne, co pozwala na większą różnorodność w interpretacji tematu. Na pewno obecność rzeki jest niezwykle istotna dla całej dzielnicy. Kilka lat temu, w ramach Festiwalu Malta, stworzyliśmy mapę sentymentalną Głównej. Najstarsi mieszkańcy i mieszkanki opowiadali, jak istotna dla życia dzielnicy była i przez cały czas jest woda. Z roku na rok obserwujemy, iż koryto rzeki Główna robi się węższe. Niegdyś dookoła dzielnicy były stawy, wokół których toczyło się życie.

Dziś został już tylko jeden.

Warto też przyjrzeć się Głównej przez zestawienie jej małomiasteczkowego, wiejskiego klimatu, który cenią nie tylko osoby mieszkające tu z pokolenia na pokolenie, ale i niedawno osiadłe, z coraz dynamiczniej zachodzącymi procesami gentryfikacyjnymi.

Open Call rezydencji społeczno-artystycznej 2024 mija 30 kwietnia 2024 roku

Więcej: https://www.fyrtelglowna.pl/rezydencje-spoleczno-artystyczne-2024/

Idź do oryginalnego materiału