Od stycznia do końca października ceny masła w sklepach urosły średnio o 2% rdr. Jednak w ciągu ostatnich kilku miesięcy wzrosty były już mocno dwucyfrowe. Do tego widać, iż w całym listopadzie produkt ten zdrożał o ponad 29% w skali roku. Natomiast w pierwszych dniach grudnia wzrost przekroczył już 30% rdr. Tak wynika z najnowszych rynkowych danych. Zdaniem komentujących je ekspertów, ceny kostki masła mogą niedługo przekroczyć 10 zł (w niektórych mniejszych sklepach już ma to miejsce). Nic nie wskazuje też na to, żeby w sklepach miało być taniej, choćby przez drożejącą energię oraz sytuację na rynkach światowych.
Z raportu agencji Hiper-Com Poland, platformy UCE RESEARCH oraz Grupy BLIX wynika, iż od stycznia do początku listopada br. ceny masła średnio poszły w górę tylko o 2% rdr. Na potrzeby raportu w sumie sprawdzono ponad 4,6 tys. cen detalicznych, tak regularnych, jak i promocyjnych. Analizą objęto wszystkie obecne na rynku typy sklepów.
– Zaledwie 2% wzrost cen masła może wynikać z faktu, iż to jest jeden z kluczowych produktów w koszyku zakupowym. Ten podstawowy artykuł spożywczy jest często porównywany przez konsumentów podczas wyboru sklepu – zauważa dr Krzysztof Łuczak z Grupy BLIX. – Sieci doskonale zdają sobie sprawę z tej wrażliwości cenowej, co sprawia, iż cena masła staje się strategicznym elementem walki konkurencyjnej – wyjaśnia ekspert.
Dużo drożej, niż przed rokiem
Według autorów raportu, jednak już dane za cały listopad wskazują, iż ceny masła średnio wzrosły w tym czasie o 29,4% rdr. Do tego widać, iż w kilka pierwszych dni grudnia w sklepach jest o 30,4% drożej niż rok temu. Już w październiku widać było mocne skoki cen tego produktu. To wskazuje, iż takie rekordy, jak 10 zł za kostkę, są naprawdę blisko.
– Technicznie jest taka możliwość, w niektórych placówkach są już kostki masła po 9,50 zł. Ale w osiedlowych sklepach można znaleźć masło choćby powyżej 10 zł za kostkę. To, czy cena standardowej kostki masła w większości sklepów przekroczy tę granicę, będzie zależało od cen mleka, a one na całym świecie idą w górę – ocenia dr Krzysztof Łuczak.
Zdaniem eksperta, nie zapowiada się, żeby wzrost cen masła miał się odwrócić. 10 zł za kostkę jest bardzo realną ceną w pierwszej połowie 2025 roku.
– Silny wzrost cen masła to wynik tego, co dzieje się na rynku mleka. Produkcja okazała się niższa od oczekiwań, zwłaszcza w krajach UE, ale też w Nowej Zelandii, USA i Australii. Cena w skupie wzrosła w październiku do 220 zł/hl, czyli o 10% w dwa miesiące. W dodatku przetwórcy skupili się bardziej na produkcji alternatywnych przetworów mlecznych, np. mleka odtłuszczonego czy sera, a mniej na maśle – podkreśla Marcin Luziński, ekonomista z Santander Bank Polska.
Do tego ekspert dodaje, iż sytuację na rynku ratuje niewielki popyt z Chin. Gdyby tam doszło do ożywienia koniunktury, to ceny masła mogłyby rosnąć jeszcze szybciej. Całkiem niedawno miała miejsce podobna sytuacja z mocnym wzrostem cen tego produktu. Konsumenci w końcu przestali je kupować i przerzucili się na tłuszcze roślinne. Zatem choć masło może jeszcze nieco zdrożeć, to potencjał wzrostowy już raczej nie jest duży, zwłaszcza iż ceny tłuszczów roślinnych utrzymują się na obniżonym poziomie.
Z czego wynikają podwyżki?
Analiza ponadto wskazuje, iż już w październiku br. ceny masła w sklepach wzrosły średnio o 32,2% rdr. (w punktach cash & carry – 54,3%, dyskontach 32,7%, supermarketach – 27,8%, convenience – 24,7% i hipermarketach – 17,8%). Z kolei we wrześniu podwyżka wyniosła średnio 30,1% rdr. (cash & carry – 50,6%, hipermarkety – 41,4%, supermarkety – 29,3%, dyskonty – 27,9% i sieci typu convenience były na lekkim minusie, tj. -1,1% rdr.). W sierpniu wzrost był na poziomie 29,3% rdr. (hipermarkety – 43,5%, cash&carry – 41,4%, dyskonty 26,5%, supermarkety – 18,8%, convenience – 15%).
– Tak duże podwyżki cen masła mogą wynikać z rosnących kosztów produkcji, w tym cen surowców, energii i transportu, a także z sezonowości. Jesień to czas mniejszej podaży mleka i zwiększonego popytu na produkty mleczne, zwłaszcza przed świętami. Dodatkowym czynnikiem była zmniejszona liczba promocji, co wpłynęło na podniesienie średnich cen detalicznych – ocenia Julita Pryzmont z agencji badawczo-analitycznej Hiper-Com Poland.
Z kolei od początku roku do listopada najbardziej ceny poszły w górę w supermarketach (8,4% rdr.) i sieciach cash & carry (7,2% rdr.). Następną pozycję w rankingu zajęły sklepy typu convenience ze wzrostem 5,5% rdr. Spadek za to zaliczyły hipermarkety i to o 7,7% rdr. oraz dyskonty, gdzie ceny były niższe o 4,8% rdr.
– Wzrost cen w supermarketach, cash & carry i convenience wskazuje na segmentację rynku. Formaty te koncentrują się na klientach o większej elastyczności cenowej, co pozwala im wprowadzać wyższe ceny. Z kolei spadki cen w dyskontach i hipermarketach można przypisać intensywnej konkurencji cenowej, która zmusza do agresywnych działań, by utrzymać klientów – konkluduje Julita Pryzmont.
Ponadto Piotr Biela z Grupy BLIX zauważa, iż spadek cen w hipermarketach i dyskontach również wynika z ich intensywnej walki cenowej i optymalizacji kosztów.
– Dyskonty, znane z niskich cen, wykorzystują swoją skalę i efektywne łańcuchy dostaw, aby przyciągnąć klientów. Hipermarkety natomiast, które tracą klientów na rzecz innych formatów, mogły obniżać ceny, aby zahamować odpływ konsumentów i zwiększyć swoją konkurencyjność na rynku – ocenia ekspert.
Sytuacja się zmieni?
Nic nie wskazuje na to, by sytuacja na rynku miała się zmienić w najbliższych tygodniach. Jak zauważa dr Mariusz Dziwulski, ekspert z PKO Banku Polskiego, masło należy do grupy najszybciej drożejących produktów. Według GUS, ceny konsumpcyjne tego produktu w październiku zwiększyły się o blisko 22% rdr. Przyczyn tego jest co najmniej kilka, na co wskazywali już inni eksperci.
– III kwartał 2024 roku przyniósł spadek dostaw mleka również w UE. Nastąpiła też zmiana struktury produkcji wyrobów mlecznych. Z uwagi na ponadprzeciętne spadki cen masła w II połowie 2023 roku, jego produkcja w UE zmalała na rzecz wzrostu produkcji innych artykułów. Według danych KE, w tym roku była niższa o 2,2% rdr. Wówczas np. produkcja serów zwiększyła się o 2,8% rdr. – mówi ekspert z Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO BP.
Co więcej, Marcin Luziński nie widzi powodów, dla których miałoby dojść do gwałtownego hamowania cen w sklepach. W minionych miesiącach obserwowaliśmy wzrosty o ok. 4-5% rdr. Inne wskaźniki cenowe, np. inflacja CPI albo ceny skupu produktów rolnych nie wskazały na taką zmianę. Zdaniem eksperta, spowolnienie wzrostu cen w sklepach zostało wywołane jakimś efektem tymczasowym, może bazą statystyczną i w kolejnych miesiącach wrócimy do liczb obserwowanych we wcześniejszych miesiącach.