W małym miasteczku nad Wisłą, gdzie wiatr niesie zapach rześkiej wody, Aniela i Krzysztof byli parą od sześciu długich lat. Ale Krzysztof nie śpieszył się z oświadczynami. Mieszkał w przytulnym domu z rodzicami, a Aniela wynajmowała malutkie mieszkanko w centrum. Było mu wygodnie: spotkania według jego grafiku, wieczory w jej ciepłym towarzystwie, a potem powrót do domu, gdzie wszystko było znajome i proste.
Aniela marzyła o ślubie i własnym kącie, gdzie mogliby zacząć nowe życie. Wiedziała, iż kupno mieszkania to jej odpowiedzialność, więc skrupulatnie oszczędzała na wkład własny do kredytu. Ale serce bolało ją pytanie: dlaczego Krzysztof, mimo wszystkich jej aluzji, nie mówi o przyszłości? Czuła, iż ją kocha, ale ta niepewność z każdym dniem ściskała jej duszę mocniej. Postanowiła – czas postawić kropkę nad „i”.
– Nie jestem gotowy na małżeństwo, muszę to przemyśleć – bąknął Krzysztof, unikając jej wzroku, i zaczął się spieszyć do wyjścia.
Aniela poczuła, jak ziemia usuwa się jej spod nóg. Policzki płonęły ze wstydu, a serce pękało z bólu. Jak mogła być tak ślepa? Przecież wszystko było jasne – nie zamierzał wiązać z nią życia. Ale nadzieja, ta zdradliwa towarzyszka, kazała jej wierzyć w cud do ostatniej chwili.
Tydzień minął w ciężkim milczeniu. Krzysztof zniknął – nie dzwonił, nie odbierał. Aniela, po fali emocji od gniewu po rozpacz, postanowiła, iż dość już łez. Skupiła się na swoim marzeniu – własnym mieszkaniu. Zebrała już na wkład własny, a ten cel stał się jej kołem ratunkowym, odpychającym myśli o zdradzie.
Po trzech miesiącach Aniela została właścicielką przytulnego mieszkanka na obrzeżach miasta. Szukanie nieruchomości, papierki i kredytowe zawirowania wymazały z jej serca obraz Krzysztofa. Wreszcie poczuła się wolna.
Pierwszego wieczoru w nowym domu Aniela wybrała się do sklepu. Na wąskiej uliczce przyplątał się do niej malutki kotek. Jego wielkie oczy, pełne głodu i strachu, patrzyły prosto w duszę. Aniela zastygła. Nigdy nie planowała zwierząt, ale ten malec, drżący i bezbronny, był jak lustro jej niedawnej samotności.
– Weź go, dziewczyno, bo miejscowe psy go rozniosą – odezwała się przechodząca staruszka. – Pełno tu takich bezdomnych.
Słowa trafiły w samo serce. Aniela, bez namysłu, wzięła kotka. Teraz była panią swojego losu i mogła decydować. Tak w jej życiu pojawiła się Mruczka – mała kulka ciepła, patrząca na nią z bezgranicznym zaufaniem i potrzebująca opieki.
Minęło pół roku. Życie Anieli się układało, gdy nagle, jak grom z jasnego nieba, pojawił się Krzysztof. Przyszedł z kwiatami i zapewnieniami, iż jest gotów zacząć od nowa. Aniela, pamiętając ból, dała mu szansę. Zaczął mówić o wspólnym życiu, a w jej sercu znów zapłonęła iskra nadziei.
W końcu nadszedł dzień, na który czekała. Krzysztof, klęcząc na jednym kolanie, oświadczył się. Aniela była wniebowzięta, łzy szczęścia zasłaniały jej oczy. Ale jego kolejne słowa rozwiały marzenia w pył:
– Tylko Mruczkę trzeba będzie wyprowadzić. Od dziecka mam alergię, a poza tym nie znoszę kotów.
Aniela zlodowaciała. Świat wokół runął. Przeszła tyle bólu, rozczarowań, a teraz, gdy szczęście było na wyciągnięcie ręki, on stawia ultimatum.
– jeżeli nie chcesz jej wyrzucać, można oddać albo… uśpić – ciągnął Krzysztof, biorąc jej milczenie za wahanie.
– Oszalałeś?! – Głos Anieli drżał ze złości. – To żywa istota! Moja rodzina!
– Rodzina? – Krzysztof prychnął, próbując złagodzić ton. – To tylko kot, Anielu. Wybieraj: ona albo ja.
Łzy polały się po policzkach Anieli. Krzysztof delikatnie je wycierał, ale ona patrzyła tylko na Mruczkę. Kotka siedziała w kącie, a jej wzrok, pełen ufności, mówił: „Zrobisz dobrze”. Aniela gwałtownie odsunęła się od Krzysztofa.
– Wybieram Mruczkę – powiedziała stanowczo, choć głos jej drżał. – Nie zdradza, nie stawia warunków i kocha mnie taką, jaka jest. Byłam głupia, iż znowu ci uwierzyłam. Wyjdź. Nie mamy o czym rozmawiać.
Drzwi zatrzasnęły się za Krzysztofem. Aniela osunęła się na podłogę, a Mruczka od razu wskoczyła jej na kolana, głośno mrucząc. W tej chwili Aniela zrozumiała – podjęła jedyną słuszną decyzję. Łzy wyschły, a serce wypełniła pewność – przed nią nowe, szczęśliwe życie. A Mruczka będzie przy niej, przypominając, iż prawdziwa miłość nie wymaga poświęceń.