Człowiek baobab

3 godzin temu
Weekend na uczelni mnie mocno przetyrał i potrzebowałem sporo czasu w regenerację. Dzisiaj spałem bardzo długo. Dzień jak co dzień. Byłem na zakupach i znalazłem cztery opakowania roślinnych kiełbasek za 40% ceny. Normalnie kosztują dyszkę, więc grzechem byłoby nie skorzystać z okazji. Gdzie znajdę 170 gramów białka za taką cenę? Popracowałem również nieco nad książką i pomyślałem, iż podzielę się choćby małym fragmentem, na który dzisiaj wpadłem.
Przypakowany gej chwalący się sylwetką online to w zasadzie już celebryta. Zdjęcia najwybitniejszych latają po forach i blogach, które się nimi zachwycają. Będąc chronicznie online, zna się już pewne nazwiska. Widząc niepodpisane fotografie, ukradzione lub zapożyczone z czyjegoś profilu, wie się zwykle kto na nich jest. A z tygodnia na tydzień coraz więcej postaci przykuwa uwagę i trafia na symboliczną listę Adonisów-Herkulesów. Co chwilę poznaję nową osobowość, która może mieć choćby milion obserwujących, a ja pierwsze słyszę o kimś takim. Czym bowiem dzisiaj jest milion? Mrzonką. Dżentelmen z telefonem w dłoni stoi przed lustrem, wystawiając na pokaz swoją sylwetkę jak muzealny eksponat do podziwu przez ludzi doceniających kunszt pracy nad własnym ciałem, które jest rzeźbione przez wirtuoza, maestra. Ciało współczesne nie jest świątynią, a domem, który możemy zaaranżować jak nam się żywnie podoba. Ja taką aparycję porównałbym do drzewa. Brzuch, jak i talia, byłyby naprawdę grubym pniem, a górna część, dzięki mięśni najszerszych grzbietu przypomina mi rozłożystą koronę. Człowiek baobab.

Wybieram się niedługo na siłownię, mimo iż za oknem strasznie leje i jest po dwudziestej drugiej. Po prostu lepiej mi się ćwiczy o późnej porze.

Idź do oryginalnego materiału