Codziennik - weekend podsuszany.

1 tydzień temu

Mła się czuje jak ta kiełbasa krakowska podsuszana, wciśnięta na co dzień w ciuchy jak to mięcho w osłonkę, zapeklowana własnym potem i wysuszona przez gorąc potęgowany przez nagrzane mury. Generalnie czuję się do dupy i to szczególnie sflaczałej i nieapetycznej i nie mogę się już doczekać deszczu i choćby ciut niższej temperatury. Usiłuję cóś robić poza tym co muszę ale cóś kiepsko mła idzie. Koty tak rozbisurmanione iż już szeroka publiczność wie iż mła olewajo, a przymuszane do wieczornego apelu przechodzą do łapoczynów. Mła krnąbrność ich charakteru składa na rozdrażnienie upałem i wizyty fabrycznych kotów, które uznały iż nasz ogród w takiej porze to cóś lepsze miejsce do życia niż fabryczny beton. Mła ma nadzieję iż z czasem ewakuują się nazad do fabryki ale Mrutek ze Sztaflikiem i Lucasem twierdzą iż mła jest naiwna jak carewna Tatiana, która myślała iż jej guwernantka opiekuje się nią z powodu dobrego charakteru a nie za kasę i iż trza już teraz towarzystwo fabryczne gonić żeby sobie nie wyobrażało. O Najwyższy, kto ma siłę przy tej pogodzie rozsądnie myśleć?! Na pewno nie mła, inaczej przestałaby oglądać film pod tytułem "Pułapka" po 10 minutach, zamiast po ciągnąć ten nieszczęsny seans do końca. Co tu od fabrycznych kotów pomyślunku wymagać? Skrzyneczka wstępnie pomalowana, bardzo wstępnie. Sama czynność nie była prosta bo Szpagetka uparła się siedzieć na obiekcie w chwili jego malowania. Co gorsza Okularia tyż usiłowała zasiąść i cud iż mła udało się w ogóle farbę na tym drewienku położyć. Ech...

No i to by było na tyle, na wincyj mła nie ma siły. W Muzyczniku dziś piosenka o deszczu, taka zaklinająco - mrucząca.

Idź do oryginalnego materiału