„Climax” w Galerii Sztuki Współczesnej Arttrakt

5 miesięcy temu

Climax – moment na chwilę przed końcem świata

„Niektóry postrzegają naturę jako rzecz śmieszną i kaleką (…)inni dostrzegają ją z rzadka. Ale dla oczu człowieka wyobraźni, natura jest samą wyobraźnią”

William Blake

Wystawa „Climax” we wrocławskiej Galerii Sztuki Współczesnej Arttrakt prezentuje wizję zbliżającego się niepostrzeżenie końca świata. To futurystyczne wyobrażenia artystów i artystek, okraszone nierzadko czarnym humorem i popowym nastrojem. Rośliny, ludzie, zwierzęta występują tu w różnych relacjach i w wirze wzajemnych zależności. W ocierających się o absurd i groteskę obiektach coraz silniej wybrzmiewa surrealne widmo bezradności, końca i pożegnania z tym, co znane.

Klimaks jako termin w odniesieniu do utworów literackich to moment największego napięcia emocjonalnego w rozwoju akcji dzieła i tak też jest w przypadku wystawy – zebrane prace obrazują moment poprzedzający katastrofę, gdy dochodzi do zachwiania wszelkiej równowagi – na ścianie w pozie ukrzyżowanego Chrystusa wiszą rzeźby plastikowych słomek do napojów (Paweł Czekański) – wytworów człowieka, które stały się symbolem zanieczyszczonych oceanów, żyrafy sztucznie płoną (Michał Matoszko), a „Wiosna i jesień nadeszły jednocześnie” (Iwona Ogrodzka).

Na wystawie Climax znajdują się prace Pawła Czekańskiego, Katarzyny Frankowskiej, Michała Matoszko, Iwony Ogrodzkiej i Antka Wajdy – artystów wrocławskich i absolwentów Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, z którą większość z nich wciąż jest związana zawodowo.

Widok wystawy: Climax, Galeria Arttrakt, fot. Ida Smakosz-Hankiewicz
Widok wystawy: Climax, Galeria Arttrakt, fot. Ida Smakosz-Hankiewicz
Widok wystawy, Climax, Galeria Arttrakt, fot. Ida Smakosz-Hankiewicz
Widok wystawy: Paweł Czekański, Michał Matoszko, Climax, Galeria Arttrakt, fot. Ida Smakosz-Hankiewicz

Paweł Czekański w swojej twórczości porusza wątki egzystencjalne i fatalistyczne. Podkreśla nieuchronność zagłady, do której dąży nasza cywilizacja, odwołując się do bieżących wydarzeń społeczno-politycznych oraz tych związanych z kryzysem klimatycznym. W niepozbawionych humoru i ironii pracach snuje surrealistyczne wizje postantropocentrycznego świata. dzięki nowoczesnego materiału-aluminium odwzorowuje w niezwykle realistyczny sposób wytwory świata natury – antropomorfizując je i nadając im nowe znaczenia zwłaszcza w kontekście zmian klimatycznych. W swojej sztuce posługuje się absurdem i ironią, a przedmiotem jego twórczości często stają się upersonifikowane warzywa i owoce oraz przedmioty wytworzone przez człowieka, jak np. plastikowe słomki do napojów.

Swoistymi talizmanami w czasach niepewności stają się obiekty Katarzyny Frankowskiej, które są onirycznym zapisem strumienia świadomości artystki i stanowią próbę ukazania utajonych aspektów ludzkiej psychiki, jednocześnie mają przynosić harmonię, spokój i chronić przed złem. Artystka wykorzystuje w swojej twórczości silnie zakorzenioną w kulturze symbolikę dłoni, oka czy włosów, które często ze sobą łączy.

Jeżeli jednym z kodów do odczytania wystawy Climax będzie odwołanie do filmu Gaspara Noe o tym samym tytule, to surrealizm tamtego obrazu, swoiste dance macabre odnaleźć możemy w obrazach Michała Matoszko w których widoczne są silne nawiązania do estetyki surrealizmu. Matoszkę interesuje sztuczność. Podkreślana jest w jego obrazach przez zestawienia różnych obiektów – wytworów ludzkiej cywilizacji, które na końcu zostaną po nas niczym porzucone relikty ludzkości.

Widok wystawy: Paweł Czekański, Akt meski; Katarzyna Frankowska, Matka, Galeria Arttrakt, fot. Ida Smakosz-Hankiewicz
Galeria Arttrakt, Widok wystawy: Climax, Galeria Arttrakt, fot. Ida Smakosz-Hankiewicz, fot. Ida Smakosz-Hankiewicz
Paweł Czekański „Akt meski”, 2024, Climax, Galeria Arttrakt, fot. Ida Smakosz-Hankiewicz
Paweł Czekański, „Ręce które leczą”, 2024, Climax, Galeria Arttrakt, fot. Ida Smakosz-Hankiewicz

Tworzone przez artyste wizje odsyłają widzów raczej do rewirów marzeń, snów, pragnień, podświadomych lęków, niepokojów. Przypominają one gęste struktury z rozbudowanymi narracjami rozwijającymi się, jak szkatułkowe opowieści. Na pierwszy rzut oka wydają się królestwem chaosu, ale gwałtownie ujawniają swój szczególny porządek, zaczynają się układać w konstelacje, logiczne ciągi narracji w narracji.

Pierwsze oznaki zbliżających się zmian dostrzec można już teraz. Zjawiska klimatyczne stają się nieprzewidywalne. Dotykają nas także w tej mikro skali, stają się przyczyną jednostkowych dramatów. W rodzinnej wsi Iwony Ogrodzkiej – Łukownicy, sadownicy i rolnicy doświadczają tych zmian coraz częściej. Iwona Ogrodzka w swoim malarstwie odwołuje się do utraconej rzeczywistości, która istnieje tylko w naszych wspomnieniach. Jej nostalgiczne obrazy ilustrują anegdoty z rodzinnej miejscowości i snują refleksję na temat naszej tożsamości i przywiązaniem do naszych korzeni.

„Klimaks” to w końcu również definicja określająca krańcowe, ale nie ostateczne stadium rozwoju biocenozy w którym ustala się równowaga między organizmami, a środowiskiem. Wystawa „Climax” obrazuje jak postantropocentryczna rzeczywistość staje się faktem. The show must go on.

Idź do oryginalnego materiału