Climax – moment na chwilę przed końcem świata
„Niektóry postrzegają naturę jako rzecz śmieszną i kaleką (…)inni dostrzegają ją z rzadka. Ale dla oczu człowieka wyobraźni, natura jest samą wyobraźnią”
William Blake
Wystawa „Climax” we wrocławskiej Galerii Sztuki Współczesnej Arttrakt prezentuje wizję zbliżającego się niepostrzeżenie końca świata. To futurystyczne wyobrażenia artystów i artystek, okraszone nierzadko czarnym humorem i popowym nastrojem. Rośliny, ludzie, zwierzęta występują tu w różnych relacjach i w wirze wzajemnych zależności. W ocierających się o absurd i groteskę obiektach coraz silniej wybrzmiewa surrealne widmo bezradności, końca i pożegnania z tym, co znane.
Klimaks jako termin w odniesieniu do utworów literackich to moment największego napięcia emocjonalnego w rozwoju akcji dzieła i tak też jest w przypadku wystawy – zebrane prace obrazują moment poprzedzający katastrofę, gdy dochodzi do zachwiania wszelkiej równowagi – na ścianie w pozie ukrzyżowanego Chrystusa wiszą rzeźby plastikowych słomek do napojów (Paweł Czekański) – wytworów człowieka, które stały się symbolem zanieczyszczonych oceanów, żyrafy sztucznie płoną (Michał Matoszko), a „Wiosna i jesień nadeszły jednocześnie” (Iwona Ogrodzka).
Na wystawie Climax znajdują się prace Pawła Czekańskiego, Katarzyny Frankowskiej, Michała Matoszko, Iwony Ogrodzkiej i Antka Wajdy – artystów wrocławskich i absolwentów Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, z którą większość z nich wciąż jest związana zawodowo.
Paweł Czekański w swojej twórczości porusza wątki egzystencjalne i fatalistyczne. Podkreśla nieuchronność zagłady, do której dąży nasza cywilizacja, odwołując się do bieżących wydarzeń społeczno-politycznych oraz tych związanych z kryzysem klimatycznym. W niepozbawionych humoru i ironii pracach snuje surrealistyczne wizje postantropocentrycznego świata. dzięki nowoczesnego materiału-aluminium odwzorowuje w niezwykle realistyczny sposób wytwory świata natury – antropomorfizując je i nadając im nowe znaczenia zwłaszcza w kontekście zmian klimatycznych. W swojej sztuce posługuje się absurdem i ironią, a przedmiotem jego twórczości często stają się upersonifikowane warzywa i owoce oraz przedmioty wytworzone przez człowieka, jak np. plastikowe słomki do napojów.
Swoistymi talizmanami w czasach niepewności stają się obiekty Katarzyny Frankowskiej, które są onirycznym zapisem strumienia świadomości artystki i stanowią próbę ukazania utajonych aspektów ludzkiej psychiki, jednocześnie mają przynosić harmonię, spokój i chronić przed złem. Artystka wykorzystuje w swojej twórczości silnie zakorzenioną w kulturze symbolikę dłoni, oka czy włosów, które często ze sobą łączy.
Jeżeli jednym z kodów do odczytania wystawy Climax będzie odwołanie do filmu Gaspara Noe o tym samym tytule, to surrealizm tamtego obrazu, swoiste dance macabre odnaleźć możemy w obrazach Michała Matoszko w których widoczne są silne nawiązania do estetyki surrealizmu. Matoszkę interesuje sztuczność. Podkreślana jest w jego obrazach przez zestawienia różnych obiektów – wytworów ludzkiej cywilizacji, które na końcu zostaną po nas niczym porzucone relikty ludzkości.
Tworzone przez artyste wizje odsyłają widzów raczej do rewirów marzeń, snów, pragnień, podświadomych lęków, niepokojów. Przypominają one gęste struktury z rozbudowanymi narracjami rozwijającymi się, jak szkatułkowe opowieści. Na pierwszy rzut oka wydają się królestwem chaosu, ale gwałtownie ujawniają swój szczególny porządek, zaczynają się układać w konstelacje, logiczne ciągi narracji w narracji.
Pierwsze oznaki zbliżających się zmian dostrzec można już teraz. Zjawiska klimatyczne stają się nieprzewidywalne. Dotykają nas także w tej mikro skali, stają się przyczyną jednostkowych dramatów. W rodzinnej wsi Iwony Ogrodzkiej – Łukownicy, sadownicy i rolnicy doświadczają tych zmian coraz częściej. Iwona Ogrodzka w swoim malarstwie odwołuje się do utraconej rzeczywistości, która istnieje tylko w naszych wspomnieniach. Jej nostalgiczne obrazy ilustrują anegdoty z rodzinnej miejscowości i snują refleksję na temat naszej tożsamości i przywiązaniem do naszych korzeni.
„Klimaks” to w końcu również definicja określająca krańcowe, ale nie ostateczne stadium rozwoju biocenozy w którym ustala się równowaga między organizmami, a środowiskiem. Wystawa „Climax” obrazuje jak postantropocentryczna rzeczywistość staje się faktem. The show must go on.