Kolejne zwierzęta zakażone wścieklizną wykryto w województwie lubelskim. W sumie w regionie odnotowano już 25 ognisk tej choroby. Ostatnie trzy przypadki dotyczą powiatu tomaszowskiego. Zarejestrowano też sytuacje, w których chore zwierzęta zaatakowały ludzi.
Jak przyznają służby weterynaryjne, tak wielu ognisk wścieklizny w województwie lubelskim nie było od lat. Przypadki zakażeń dotyczą przede wszystkim zwierząt dzikich, takich jak sarny, jenoty czy lisy, ale także zdarzają się zakażenia u zwierząt domowych, co szczególnie niepokoi służby weterynaryjne.
– W ostatnim czasie odnotowaliśmy dwa przypadki, kiedy chore zwierzę zaatakowało człowieka – mówi rzeczniczka prasowa Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie Monika Michałowska. – Jedno zwierzę to był kot, a drugie lis. Kiedy lis zaatakował osobę spacerującą z psem, na szczęście nie pogryzł ani tej osoby, ani psa. Na szczęście pies był zaszczepiony przeciwko wściekliźnie. Natomiast kot zaatakował człowieka w ten sposób, iż zupełnie bez żadnej przyczyny rzucił się na tego człowieka i go pogryzł w rękę oraz nogę.
I tu – jak zaznaczają specjaliści – w przypadku ugryzienia przez chore zwierzę człowieka, najważniejszy jest czas .
– Bardzo ważna jest adekwatna toaleta rany – tłumaczy Monika Michałowska. – Chodzi tutaj o to, aby przede wszystkim nie tamować krwotoku, o ile taki występuje. Wypływ tej krwi ma funkcje oczyszczające ranę. Bardzo ważne jest jej przemycie. Najlepiej spirytusem, ponieważ wirus wścieklizny jest ogólnie wrażliwy na wszelkie detergenty. o ile nie mamy spirytusu, użyjmy mydła, płynu do mycia naczyń, jakiegokolwiek detergentu. o ile choćby takiego środka nie mamy, po prostu przemywajmy tę ranę pod strumieniem bieżącej wody przez kilkanaście minut. I natychmiast skontaktujmy się z lekarzem.
Według służb przyczyną pojawienia i rozprzestrzeniania się choroby w naszym regionie mogą być dzikie zwierzęta, które prawdopodobnie przechodzą do nas z terenów Ukrainy, o czym mówi wojewoda lubelski Krzysztof Komorski.
– Na Ukrainie przez wojnę te działania prewencyjne nie są tak intensywne jak na terenie naszego kraju. W związku z tym, przez tę naturalną migrację zwierząt, również dlatego, iż one uciekają przed wybuchami na naszą stronę, zarażają nasze zwierzęta, które z różnych powodów nie są zaszczepione. Dlatego tym bardziej musimy przywiązywać wagę do tego, aby nasze domowe czy przydomowe zwierzęta nie były wypuszczane same poza teren posesji, tak aby zmniejszyć ryzyko kontaktu ze zwierzętami zakażonymi – podkreśla wojewoda Komorski.
Obszary zagrożone wścieklizną w województwie lubelskim wyznaczono m.in. w powiatach tomaszowskim, hrubieszowskim, zamojskim, krasnostawskim i biłgorajskim.
Na tych terenach wprowadzono liczne ograniczenia, a także np. obowiązek szczepienia przeciwko wściekliźnie psów oraz kotów, o czym przypomina Edyta Krystkowiak z Komendy Powiatowej Policji w Hrubieszowie.
– Właściciele czworonogów powinni przechowywać dokumentację szczepień i być gotowym też na okazanie jej w razie kontroli. Policjanci podczas codziennych służb wyrywkowo sprawdzają książeczki szczepień. W ostatnim okresie na terenie naszego powiatu nałożono sześć mandatów karnych właśnie za to, iż właściciele czworonogów nie posiadali aktualnej dokumentacji, która by potwierdzała szczepienie zwierzaków – dodaje policjantka.
– Na obszarach zagrożonych wścieklizną planowany jest odstrzał sanitarny lisów – o czym mówi lubelski wojewódzki lekarz weterynarii Agnieszka Smyl. – W poniedziałek wydałam polecenie powiatowym lekarzom weterynarii, którzy mają na swoim terenie obszar zagrożony odnośnie odstrzału sanitarnego lisów. Odstrzał taki zarządza się, kiedy jest dużo zwierząt i są niebezpieczne dla zdrowia i życia ludzi. Okres odstrzału sanitarnego lisów przewidziałam do końca lutego przyszłego roku.
Planowana liczba zwierząt do odstrzału nie jest dokładnie znana.
Lekarze przypominają o tym, iż wścieklizna może być bardzo niebezpieczna dla ludzi. Stąd też w ograniczaniu rozprzestrzeniania się choroby tak ważne są szczepienia
MaTo / opr. PrzeG
Fot. Piotr Michalski