Chcieliśmy uszczęśliwić naszego syna, więc sprawiliśmy mu szczeniaczka

1 dzień temu

**Dziennik osobisty**
Chcieliśmy sprawić euforia naszemu synowi, więc podarowaliśmy mu szczeniaka. Gdy jednak wróciliśmy do domu, piesek nagle rzucił się na pluszaka chłopca i zaczął wściekle go gryźć. Mieliśmy już go skarcić, ale gdy zobaczyliśmy, co kryło się w środku zniszczonej zabawki, oniemieliśmy z wrażenia
Niedawno adoptowaliśmy małego kundelka ze schroniska, sądząc, iż w naszym domu zagości wyłącznie euforia i ciepło.
Ledwo przekroczył próg, piesek nagle się zatrzymał, wpatrzył się podejrzliwie w ciemność i warknął. Sekundę później wyrwał się i pobiegł do salonu, jakby chciał nas bronić przed niewidzialnym zagrożeniem.
Pobiegliśmy za nim i zamarliśmy: szczeniak rozszarpywał z dziką determinacją ulubioną maskotkę naszego dziecka.
Na początku myśleliśmy, iż po prostu chce zwrócić na siebie uwagę, ale gdy próbowaliśmy odebrać mu zniszczoną zabawkę i ujrzeliśmy, co było w środku, przebiegły nas dreszcze.
Wtedy stało się jasne: ten mały pies uratował nasze dziecko od niebezpieczeństwa, o którym choćby nie mieliśmy pojęcia
Reszta w pierwszym komentarzu
Staliśmy w salonie, kompletnie zdezorientowani. Piesek warczał i rozrywał pluszaka zębami, aż w końcu został z niego tylko strzęp. Najpierw chcieliśmy go powstrzymać, ale coś w jego uporze kazało nam czekać.
Gdy wypełnienie rozsypało się po podłodze, zlodowacieliśmy: między watą znajdowały się ostre metalowe elementy podobne do kawałków spinaczy i cienkich drutów. Były głęboko ukryte, a gdyby nasz syn dalej bawił się tą zabawką, mógłby się poważnie zranić.
Wziąłem jeden z kawałków do ręki ostry brzeg łatwo przeciął mi skórę na palcach. Wymieniliśmy z mężem przerażone spojrzenia. Zabawkę kupiliśmy w zwykłym sklepie, choćby nie podejrzewając, iż może w niej być coś niebezpiecznego.
Tymczasem piesek zachowywał się, jakby wszystko rozumiał. Obwąchał resztki, cicho zapiszczał i położył się obok chłopca, jakby chciał upewnić się, iż jest bezpieczny.
Dopiero wtedy pojęliśmy: jego pojawienie się w naszym domu nie było przypadkiem. Jego instynkt uratował naszego syna przed zagrożeniem, którego sami nie dostrzegliśmy.
Od tamtej pory nie traktujemy go już tylko jak zwykłego pupila, ale jak prawdziwego obrońcę rodziny małego bohatera, który od pierwszego dnia udowodnił swoją lojalność.

Idź do oryginalnego materiału