“Betonoza” w Zielonej Górze do likwidacji? “Powinniśmy zadbać o otworzeniu gruntu”

2 dni temu

Betonoza wdarła się do słownika języka polskiego całkiem niedawno. Posądza się o nią wielu włodarzy polskich miast. Czy i Zielonej Górze doskwiera taka tendencja? Stara się to ocenić nowy miejski architekt.

Paweł Kochański uważa, iż Zielona Góra nie uległa zbyt drastycznej betonozie jednocześnie twierdzi jednak, iż należy podjąć szereg działań sprzyjających wsiąkaniu wody z opadów do gruntu. Zjawisko płynącego strumienia m.in. przez zielonogórski deptak daje się szczególnie we znaki podczas ostatnio częstych i obfitych ulew. Rozwiązaniem maja być ogrody deszczowe.

Są takie pomysły, w Polsce to się nazywa “ogrody deszczowe” czyli otwiera się właśnie jakieś takie, choćby wąskie rabaty, żeby ta część wody wlała się na tę rabatę, na ten trawnik i ona tam powolutku się przesącza. Mówienie o tym, ekolodzy czasami podnoszą ten problem, iż to jest woda zanieczyszczona. To już nie są te czasy co 50 lat temu, iż z samochodów kapało benzyna, olej i tak dalej. To jest już inny rodzaj zanieczyszczenia, a poza tym nie ma nic lepszego niż filtry piaskowe. Czyli to, co się przesiąknie przez piasek, przez glebę, trafi do wód gruntowych, to jest naprawdę woda czysta, to nie jest woda jakaś mocno zanieczyszczona

A więc będzie pięknie i praktycznie. To stanowisko wyraźnie wpisuje się w politykę gospodarki wodami opadowymi w mieście. Wygląda na to, iż w najbliższych latach miasto faktycznie podejmie się realizacji inwestycji dotyczących tzw. niebieskiej infrastruktury.

Idź do oryginalnego materiału