Dziedzictwo Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, przez cały czas żywe w narodzie polskim, to przede wszystkim wielka historia europejskiego mocarstwa sięgającego od morza do morza, świadomość o tradycjach, zwyczajach i świętościach naszych przodków, przywiązanie do ducha polskości oraz wiary.
Nie zamyka się ono jednak wyłącznie w wymiarze społeczno-kulturowym – to tak samo smaki tamtejszej kuchni, kostka bazaltowa na ulicach polskich miast czy osiągnięcia w rozwoju i utrzymaniu fauny i flory.
Marszałek Piłsudski, pracując w swoim gabinecie w Alejach Ujazdowskich, zawsze miał pod ręką na swoim biurku dwie istotne rzeczy – szklankę mocnej herbaty oraz talerzyk z pokrojonym jabłkiem z gatunku Ananas Berżenicki. Nie wiadomo czy była to ulubiona odmiana Marszałka, jednak fakt, iż za każdym razem gdy bywał w Wilnie wysyłano mu skrzynkę tych owoców, a i nie raz trafiały one do samej Warszawy, wiele mówi. Odkrywcą tej odmiany jabłoni był pomolog i założyciel folwarku w Berżenikach koło Dukszt na Litwie – Adam Hrebnicki.
W latach 90. XIX wieku zakupił od wileńskich bernardynów drzewko jabłoni o nieznanej nazwie, z którego potem wyhodował rzeczonego Ananasa. W toku swojej pracy naukowej wyselekcjonował wiele odmian jabłoni, o doniosłości jego wysiłków niech świadczy fakt, iż już w 1961 roku, 20 lat po swojej śmierci, w folwarku powstało muzeum mu poświęcone. w tej chwili Ananas Berżenicki jest odmianą amatorską, spotykaną na targach i bazarach. Należy do starych odmian jabłoni objętych programem zachowania zasobów genetycznych roślin użytkowych.
Na pocztówkach, w przewodnikach oraz albumach z okresu II Rzeczypospolitej niejednokrotnie gościły zdjęcia imponujących kilkunastometrowych ścian złożonych z bazaltowych słupów. Pochodziły one z kamieniołomów w Janowej Dolinie, będącej dużą atrakcją turystyczną na terenie Wołynia. Państwowe Kamieniołomy Bazaltu rozpoczęły eksploatację tego minerału w 1928 roku. Przedsiębiorstwo powstało 6 lat wcześniej, po tym jak nikt nie zgłosił się do licytacji na dzierżawę kamieniołomów. Najbliższa stacja kolejowa w Kostopolu była oddalona o 18 km, co zniechęcało ewentualnych przedsiębiorców. Uruchomienie przedsiębiorstwa państwowego, mającego na celu wytwarzanie kostki bazaltowej do budowy dróg, spowodowało spadek ceny surowca, dotychczas dostarczanego przez prywatnych przedsiębiorców, o choćby połowę. Właśnie z tego bazaltu wykonano osiem słupów pamięci w miejscu bitwy Legionów Polskich pod Kostiuchnówką latem 1916 roku. Na potrzeby pracowników kamieniołomów przy obiekcie powstało nowoczesne osiedle drewnianych domków, z pełną kanalizacją i elektryfikacją. Mieszkańcy mieli do dyspozycji salę kinową, kaplicę, boisko, klub sportowy, sklep spółdzielczy oraz szkołę i przedszkole. Historia osiedla kończy się niestety tragicznie – w 1943 roku na Janową Dolinę napadł oddział UPA, który wymordował wówczas około 600 Polaków.
Innym skarbem naturalnym tej części Kresów jest różanecznik żółty, zwany także azalią pontyjską. Według legendy, trafiła ona na Wołyń dzięki Tatarom, którzy mieli ją sadzić na grobach swoich poległych wojowników. Wybitny botanik Władysław Szafer nazwał azalię najpiękniejszym kwitnącym krzewem w Polsce, a wtórowała mu w tym Zofia Kossak-Szczucka: „Zwarta masa krzewów pokrytych kwieciem kremowo-pomarańczowym stanowi widok jedyny w swoim rodzaju. (…) Ani się równać krokusom tatrzańskim, narcyzom alpejskim z azaliami wołyńskimi”.
W pierwszej połowie XIX wieku krzew ten trafił do licznych ogrodów i parków europejskich, przede wszystkim za sprawą Antoniego Hove’a, urodzonego w Warszawie botanika brytyjskich królewskich ogrodów w Kew. Dzięki swojemu pobytowi na Wołyniu opisał on nie tylko tamtejsze siedlisko azalii, ale również podał wiadomości o trujących i zarazem leczniczych adekwatnościach rośliny. Miód azaliowy bowiem dobre wpływał na zdrowie, choć miał też podobno adekwatności zbliżone do narkotycznych. Ogród botaniczny, oferujący na sprzedaż nasiona tego krzewu, funkcjonował przy Liceum Krzemienieckim, słynnych Wołyńskich Atenach. Dziś na terenie polski znajduje się tylko jedno naturalne środowisko azalii pontyjskiej – w Woli Zarczyckiej w powiecie leżajskim na Podkarpaciu.
„Niewielkiego wzrostu i leniwe, ale za to trzeba się zdumiewać, z jaką odwagą, z jaką pewnością idą po miejscach niebezpiecznych, po krętych i wąskich drożynkach, po gołej skale i przez rzekę” – tak we wstępie do swojego dramatu „Karpaccy górale” w 1843 roku Józef Korzeniowski opisywał konie huculskie.
Rasa ta, przyzwyczajona do życia bez stajni, była wytrzymała i odporna na choroby, cechowała się inteligencją i ostrożnością, gwałtownie się uczyła. Hucuły były także przyjazne w stosunku do ludzi, dlatego też stosowano je do hipoterapii (rehabilitacji psychoruchowej). Pierwsze ich hodowle powstały pod koniec XIX wieku w Kosowie i Żabiem (ob. obwód iwanofrankiwski Ukrainy), duże zasługi w ich rozwoju miał w dwudziestoleciu międzywojennym rotmistrz Michał Holländer, zastępca kierownika Państwowego Stada Ogierów w Sądowej Wiszni – zainicjował powstanie polskiego Związku Hodowców Rasy Huculskiej. w tej chwili w Polsce największe stadniny i hodowle hucułów znajdują się w Beskidzie Niskim. Co roku w Regietowie odbywa się Czempionat Użytkowy Rasy Huculskiej.
Inną żywą wizytówką Kresów, tym razem pochodzącą bardziej z północy, były łosie występujące na Polesiu. Na przełomie XIX i XX wieku mogło ich tam żyć choćby 1,5 tys., jednak okres Wielkiej Wojny, podczas której zarówno żołnierze jak i miejscowi na nie polowali, omal nie doprowadził do ich wyginięcia. Odnosił się do tego Karol Mikołaj Radziwiłł, ordynat dawidgródecki i zapalony myśliwy. Pod koniec lat 20. oceniał, iż łosie mogły podzielić los żubrów, tak samo zagrożonych wyginięciem, jednak udało mu się je przed tym ustrzec: „(…) w roku 1921 zastałem w środku ordynacji trzy sztuki wszystkiego; po roku, od strony Rosji, dołączyło się do nich dalsze pięć sztuk i razem dały zaczątek dzisiejszej mojej hodowli. (…) dumny być z niej mogę: (…) mam ich w tej chwili 50 sztuk, które spokojnie i z zaufaniem stają na widok człowieka.” Pierwszego łosia książę pozwolił upolować dopiero w 1927 roku. W latach 30. w lasach ordynacji dawidgródeckiej żyło już 200 łosi.
Przechodząc jeszcze bardziej na północ Kresów, trafiamy do Trok na Wileńszczyźnie, siedziby Karaimów, przybyłych w średniowieczu z Krymu. Znani byli na tych ziemiach jako znakomici ogrodnicy i to właśnie z ich wcześniejszej czarnomorskiej ojczyzny miały pochodzić nasiona ogórków, z których wyrastały wyjątkowo smaczne ogórki zwane trockimi lub karaimskimi. Odmiana wczesna, plenna, odporna na choroby, słodsza od innych, doskonale nadająca się do konserwowania i kiszenia. Jak opisywała Helena Pilecka z Bezekowiczów: „(…) uprawa była kosztowna, wypracowane zyski niewspółmiernie małe, ale przekonanie powstałe od pokoleń, iż źródłem rodzinnego szczęścia i bytu Karaima są właśnie trockie ogórki, było wszechpotężne. Dlatego nie wchodziły w rachubę żadne rozważania o innowacjach w uprawach.”
Uprawiane były także w majątku Tyszkiewiczów w Zatroczu, po drugiej stronie jeziora, nad którym leży miasto. Sprzedawano je na targowiskach w Wilnie. Ogórek trocki jest jedną ze starych odmian warzyw preferowanych w programie zachowania zasobów genetycznych roślin użytkowych.
Na koniec pozostaje zajrzeć do lwowskiego browaru. W przedwojennej Polsce piwo ze Lwowa było jednym z najbardziej znanych i najlepszych. Tamtejsze Towarzystwo Akcyjne Browarów powstało w 1897 roku i zjednoczyło praktycznie wszystkie browary w mieście. Była to firma ogromna, o znacznym potencjale do rozwoju i współmiernym do tego kapitałem. Pod względem wielkości produkcji Towarzystwo przewyższało wszystkie browary Wschodniej Małopolski, konkurować z nim mógł jedynie Arcyksiążęcy Browar w Żywcu i okocimski Jan Götz. Było to przede wszystkim przedsięwzięcie nowoczesne, miało na terenie kraju 135 przedstawicielstw, swoje wytwory reklamowało chwytliwymi rymowanymi hasłami. O skali sukcesu lwowskiego browaru niech świadczy fakt, iż jako jedyny kresowy znalazł się wśród pięciu największych w ówczesnej Polsce browarów – wspomnianego już Żywca i Okocimia, Tychów oraz Haberbusch i Schiele z Warszawy. Współcześnie funkcjonujący browar lwowski datą 1715 na etykiecie nawiązuje do pierwszego przemysłowego browaru założonego we Lwowie i będącego własnością jezuitów.
Zobacz również: