Miasteczka w miastach
Święta z kręgu religii żydowskiej, to zagadnienie któremu do tej pory poświęcono setki stron w obszernych monografiach. Święto Szałasów, a więc obrzęd pomieszkiwania w kuczkach, to obok święta Pesach (Paschy), najważniejsza z tradycji judaistycznych. Święto Sukkot (inna nazwa dla Szałasów), jest czasem dziękczynienia za obfite zbiory, a jego definicję znajdujemy w treści Tory:
„Przez siedem dni będziecie mieszkać w szałasach. Wszyscy tubylcy Izraela będą mieszkać w szałasach, aby pokolenia wasze wiedziały, kiedy wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej”.
Kuczki budowano na pamiątkę owych szałasów, w których Izraelici mieszkali na pustyni po wyjściu z Egiptu. Opisywane święto ma jeszcze jedną nazwę i co za tym kolejną interpretację. Znane jest również jako Święto Zbiorów, po zakończeniu letnich żniw, a przed zasianiem zbiorów zimowych. Głównym tematem modlitw tego święta jest deszcz. Dziękuje się wówczas Bogu za tegoroczne zbiory i modli o deszcz w nadchodzącym roku.
W zależności od tego, czy praktykująca rodzina żydowska zajmowała mieszkanie, czy też posiadała wolnostojący dom, obiekty te zawieszano na ścianach kamienic, lub wznoszono w przydomowych ogrodach. (Do naszych czasów zachowały się w Kaliszu przykłady wyłącznie tego pierwszego typu). Jak przy każdej tradycji, tak i na przykładzie tej wypada wspomnieć o „narzędziach” pozwalających na adekwatną jej celebrację.
Ortodoksyjni Żydzi w drodze do synagogi kaliskiej. Ulica Złota w latach 30-tych XX wieku. Zbiory Hili Marcinkowskiej
Fotografia przedstawia fragment Kalisza który uległ znacznej transformacji. Spoglądamy na fragment ulicy Złotej tuż za nieistniejącym już dzisiaj korytem Babinki (obecnie to skrzyżowanie Złotej z Parczewskiego).
Na pierwszym planie widzimy nieznanego z imienia i nazwiska Żyda, który w świetle ustaleń Aleksandra Pakentregera – autora pracy na temat gminy żydowskiej w międzywojennym Kaliszu, udaje się do pobliskiej Synagogi by celebrować szósty dzień opisywanego tutaj Święta Szałasów. Przygarbiony nieco starzec, trzyma w dłoniach najważniejszy dla tradycji tego święta atrybut. Tłumaczy Hila Marcinkowska, opiekunka lokalnego dziedzictwa społeczności żydowskiej:
„Na święto Sukkot używa się lulawu. Jest to kompozycja czterech rodzajów roślin; jednej gałązki palmowej, dwóch wierzbowych, oraz trzech gałęzi mirtu. By celebrować Święto Szałasów, niezbędny jest także specjalny cytrus – etrog, rosnący naturalnie w Izraelu. Biedniejsze gminy żydowskie w XIX i XX wieku składały się na sprowadzenie jednego owocu etrogu, wykorzystywanego do obrządków w synagogach. Na podstawie zdjęcia można wnioskować iż osoba sfotografowana na nim nie należała do biednych, skoro owoc etrogu jest na jego własność. W Kaliszu, tak samo zresztą, jak w każdym innym mieście przedwojennej Polski, Święto Szałasów rozpoczynano mszą w Synagodze, bądź w domu modlitwy i celebrowano przez siedem kolejnych dni w przydomowych kuczkach.”
Lulaw, fot. domena publiczna
Świadek tamtych czasów – Sabina Dzikowska, zamieszkująca w tej chwili podkaliski Koźminek, wspomina kaliskie obchody Święta Sukkot sprzed ponad 80 laty:
„W kuczkach przebywaliśmy wieczorami. Po modlitwie, tradycyjnie jedliśmy ryby, oraz macę (tradycyjne żydowskie pieczywo bez zakwasu – przyp. red.) Synagogę kaliską pamiętam bardzo dobrze, na Święto Szałasów zabierał mnie tam mój dziadek (…).”
Świadectwo
Do naszych czasów z dziesiątek, o ile nie setek kuczek w Kaliszu zachowały się ledwie cztery. Paradoksalnie – prawie wyłącznie poza historyczną dzielnicą żydowską. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Tylko zamożniejsi mogli sobie pozwolić na budowę sukki z trwałych materiałów, niekiedy bogato dekorowaną, o dużej powierzchni, najczęściej zawieszoną na elewacji kamienicy. Większość z tych obiektów była stawiana na podłożu (często błotnistym) w podwórzach kamienic i przy domach wyłącznie na okoliczność siedmiu dni Święta Sukkot.
Nietrwałość materiałów z których je wykonywano to kolejna przyczyna która doprowadzała do ich szybkiej degradacji. Kuczki w wielu przykładach po zakończeniu świąt rozbierano, zwłaszcza te o konstrukcji drewnianej.
Nieznany fragment Kalisza z podwórzem zabudowanym szałasami, fot. ze zbiorów Hili Marcinkowskiej
Ile zawieszonych na domach szałasów legło w ruinach śródmieścia Kalisza w pamiętnym 1914 roku? Tej liczby prawdopodobnie nie poznamy nigdy, bowiem budowa tych obiektów nie wymagała specjalnych pozwoleń ówczesnego magistratu. Nie zachowały się więc w archiwach żadne dane dotyczące ich liczby. Znaczna ilość tych obiektów nie oparła się również zmianom jakim poddał się świat po roku 1945.
W pierścieniu historycznej dzielnicy żydowskiej, jedyną zachowaną kuczką jest ta z ulicy Garbarskiej 2. Nieco dalej od centrum, podziwiać możemy bardzo dobrze zachowany kolejny przykład. Przy Chopina 17, forma kuczki, z misterną robotą snycerską i witrażami, wskazuje na to, iż byli właściciele mieszkania należeli do osób zamożnych.
W podobnym guście jest kuczka przy Pułaskiego 4; osadzona na murowanym sklepieniu, wykonana z drewna, przeszklona i zaopatrzona w dekoracyjną żeliwną kratownicę. Ostatnia z 4 zachowanych – przy Mazurskiej 1, bardzo prosta w swojej formie, wygląda na najstarszą. Dobrze zachowana sukka znajduje się również w Opatówku, tuż obok Muzeum Historii Przemysłu. Jej forma jednoznacznie wskazuje na dużą majętność jej fundatorów.
Księżyc i gwiazdy
Jak zatem rozpoznać przeszłość w teraźniejszości? Jak odróżnić tradycyjną żydowską kuczkę od zwykłego balkonu? Kluczowa zasada w tych poszukiwaniach i odróżnieniu pozornie podobnych obiektów dotyczy konstrukcji dachu. W tradycji budowania kuczek jednym z warunków ich „poprawności” jest nietrwałe zadaszenie. Brzmi to może nieco osobliwie, ale pozostaje faktem pobudowanym na wielowiekowej tradycji. To jeszcze jedna pamiątka po szałasach narodu Izraela uciekającego z Egiptu.
Rodzina żydowska w Kaliszu przed wejściem do szałasu (kuczki). Lokalizacja nieznana, fot. ze zbiorów Hili Marcinkowskiej
Tradycyjną kuczkę na czas świąt pozbawiano najczęściej drewnianego dachu i zastępowano go liśćmi palmowymi, pomiędzy którymi widać było światło księżyca i gwiazdy. W ten sposób odtwarzano warunki życia sprzed trzech tysięcy lat. Ta zasada znajduje dziś już tylko zastosowanie w Izraelu u ortodoksyjnych Żydów.
Nad Wisłą, w setkach polskich miast powinniśmy zwracać uwagę nie tylko na dachy kuczek, te bowiem przez ostatnie półwiecze wielokrotnie przebudowywano, ale również na ich sąsiedztwo. Kuczki to zwykle osamotnione obiekty, często przeszklone. Ponad nimi nie powinien znaleźć się żaden dach, balkon itp. Te słusznych rozmiarów judaiki – obiekty i przedmioty charakterystyczne dla dziedzictwa żydowskiego, nierzadko posiadały też symbol Gwiazdy Dawida.
Tamtych miast już nie ma, bowiem miasto to przede wszystkim jego mieszkańcy. Szacunek do historii lub jego brak zadecyduje o przyszłości opisywanych tutaj obiektów. Solidarność i miłość – dopiero w imię tych rzeczy postepując – postępujemy jak ludzie. Do czego doprowadził brak tych cech, pokazał rok 1939.