Znalazłem pretekst, żeby się oświadczyć. Opowieść
Dziękuję Wam za wszystkie polubienia, komentarze, wsparcie, no i olbrzymie dzięki za wpłaty odemnie i moich pięciu KOCIARZY. Udostępniajcie, proszę, jeżeli jakiś tekst Was wzruszy czy rozbawi autorowi to też robi dzień!
Twoja Hania chciała rasowego psa? zagadnął kiedyś sąsiad jedną znajomą.
Chciała, ale nie mamy na takie wydatki, w końcu mieszkamy same odpowiedziała kobieta. A sąsiad tylko się uśmiechnął: Dam za darmo, chodźcie.
Jak na złość, Hania już wróciła ze szkoły, usłyszała i od razu się przykleiła do mamy:
Mamo, jedźmy, przecież za darmo jest! Będę z nim wychodzić, obiecuję! I same piątki będę przynosić, mamo!
Weź, Arek, co Ty za facet! Rozbujałeś małą, a ja później się będę z nią męczyć zirytowała się pani Magda.
Magda, najpierw może mi się przyjrzyj, a potem się złościsz. Porządny ze mnie chłop, robotny, nigdzie nie chodzę na skróty, tylko samotny taki jestem!
Oj daj spokój, Arek, czego mam się Tobie przyglądać? Znam Cię jak własną kieszeń, starsza jestem od Ciebie z siedem lat, jak ja maturę zdawałam, to Ty jeszcze do podstawówki chodziłeś, daruj zaperzyła się Magda jeszcze bardziej.
Ale widzisz, teraz już się wyrównaliśmy, popatrz, jesteś mi ledwie do ramienia, no i słabsza na pewno! Arek podszedł, objął Magdę, jakby nigdy nic.
Zobacz Haniu, jaki jestem wyższy i silniejszy od Twojej mamy!
Ale głowy nie używa, przy dziecku się tuli Magda z trudnością się wyrwała.
No właśnie, brakuje mi takiej mądrej osoby jak Ty, dlatego się trochę męczę posłał jej smutny uśmiech Arek.
A Wy już skończcie! Jedziemy po tego psa, czy nie?! zapytała niemal rozpłakanym głosem Hania.
Widzisz, gdzie innego takiego znajdziesz, a tu za darmo, taki kolorowy, z łatkami. I jaka przygoda go spotkała, chcecie? Pojedźmy, pokażę! głos Arkadiusza zabrzmiał tajemniczo. Hania ścisnęła mamę za rękę:
Maaamuś, obiecałaś!
Arek tylko spojrzał na Magdę i widząc, iż się waha, zaraz zaczął działać:
No to co, odpalam samochód? Tu blisko, nie pożałujecie!
Magda przekrzywiła głowę, spojrzała na sąsiada i westchnęła, po czym powiedziała do córki:
No dobrze, mówią, iż piesek malutki, ale pamiętaj, jak przyniesiesz jakieś tróje…
Hania całą drogę nie przestawała pytać: A piesek jest wesoły? Jak ma na imię? Panie Arku, długo jeszcze?
W końcu podjechali pod starą kamienicę.
To mieszkanie po mojej świętej pamięci mamie, wynajmowałem je, ale kiepsko wyszło. Przepraszam za syf, nie zdążyłem wszystkiego ogarnąć, bo dopiero wczoraj zobaczyłem, jak przyjechałem po czynsz…
W środku faktycznie był niezły bałagan i brud.
Pośród rozrzuconych toreb z mąką, pustych kartonów po ciastkach i pogiętych śmierdzących puszek, przytuleni do siebie, siedzieli pręgowany kot z bursztynowymi oczami i kudłaty piesek.
Brudni, zmierzwieni, ale jak się później okazało, choćby przez chwilę się nie poddali, choć los, jaki im zgotowali właściciele, był straszny.
Wyobraźcie sobie mówił Arek trochę nerwowo, trochę rozbawiony nie byłem tu przez miesiąc, przyjechałem po kasę, a tu taki widok!
Sąsiedzi opowiedzieli, iż dwie dziewczyny, które wynajmowały mieszkanie, wyprowadziły się po cichu dwa tygodnie temu, nie zostawiając zapłaty.
A kota i pieska po prostu zostawiły, bo nie były już potrzebne.
I tak biedactwa zostały zamknięte, nie wiedząc, czy ktoś kiedyś przyjdzie i je uwolni.
Bez jedzenia, bez wody, zamknięte na klucz.
Jak one przeżyły? zapytała z przerażeniem Hania.
Po całym mieszkaniu widać było ślady ich walki. Głodne kot i piesek wyjadły wszystko, co się dało. Ciastka i cukierki zniknęły od razu, potem gryźli makaron, choćby garść płatków owsianych. Udało im się choćby jakoś otworzyć puszkę z gulaszem i zagęszczone mleko, które zostawiły uciekinierki. Słowem co znalazły, to zjadły!
Ale to jeszcze nic, najważniejsza była woda.
Kicia pewnie potrafiła otwierać kran w łazience albo przypadkiem jej się udało. I mieli szczęście, iż nie odkręciły za mocno, bo by zalali sąsiadów. Choć pewnie wtedy byliby szybciej uratowani…
Arek już wiedział, kogo wołać; Hania natychmiast zaczęła głaskać pieska i kicię oraz karmić tym, co przyniósł Arek.
A pani Magdzie aż łza się zakręciła w oku…
Wiedziałem, Magda, iż się nie pomyliłem. Dobro z Ciebie wypływa, i coś Ci powiem szepnął cicho Arek, podczas gdy Hania głaskała już najedzone zwierzaki. Co, oboje bierzemy? Wyjdziesz za mnie, Magda? Ja dlatego do tej pory kawalerem jestem, bo takiej jak Ty nigdzie nie spotkałem. No chodź, ze mną będziemy żyć jak królowie, nie wątp. Auto mam, dwa mieszkania, Hania będzie miała gdzie mieszkać, jak za mąż pójdzie. Jedno wynajmiemy, oczywiście tylko porządnym ludziom, nie takim, jak te paskudy. Pójdziesz za mnie? Może doczekamy się jeszcze dzieciaczków, żyć będziemy jak należy! I kota z psem już mamy, Magda, jak prawdziwa rodzina zgódź się!
Zgódź się, mamuś! krzyknęła Hania, nie do końca jeszcze łapiąc, iż pan Arek pyta o coś znacznie poważniejszego niż psa.
Arek się roześmiał:
No patrz! Już wszyscy za, tylko Ty zdecyduj!
Ty chyba żartujesz, Arek? niespodziewanie się zawstydziła Magda.
Bo tak naprawdę, sąsiad był sympatycznym i dobrym facetem, zwierząt nie wyrzucił, przejął się losem biedaków. choćby Magda, która dawno nie sądziła, iż ktoś ją jeszcze poprosi o rękę, poczuła jak serce jej zabiło mocniej, gdy Arek znów ją przytulił mocno i pewnie.
Daj mi pomyśleć, jeżeli nie żartujesz! aż się zarumieniła Magda.
No jasne! Pogadaj z Barbosiem, ja biorę Kicię do siebie, a pieska Wam zostawiam, tak jak Hania marzyła. Jutro z Kicią przyjdziemy po odpowiedź. Barbos, zrób tam porządek! Arek zwrócił się do pieska, a ten aż machnął ogonem, jakby wszystko rozumiał…
No i przekonał Arek Magdę do ślubu!
Po miesiącu całą klatką robili sobie wesele.
Przygotowania były u Magdy, ale stoły rozłożyli u Arka, bo miał szerszy salon kawalerski jeszcze.
Kicia i Barbos nie odstępowali nowych właścicieli na krok zwierzęta zawsze wyczują dobrych ludzi, do których trzeba się przykleić.
Po roku Magda i Arek doczekali się bliźniaków: Zosi i Stasia.
Kicia i Barbos mieli teraz nowe zadania pilnować malców. W dużej rodzinie zawsze znajdzie się zajęcie dla wszystkich.
A najważniejsze, iż w takiej dużej i zgranej rodzinie jest po prostu mnóstwo szczęścia!
I dzieci są szczęśliwe, i zwierzęta też.
Zwłaszcza kiedy w domu jest i kot, i pies!

8 godzin temu





