Ruszająca się „pleśń” mocno wystraszyła pewną Australijkę sprzątającą w spiżarni. Stworzenie, na które się natknęła, było pewnie niemniej przerażone, ale o tym kobieta dowiedziała się dopiero po jakimś czasie. Cała ta nietypowa historia wzbudziła spore zainteresowanie wśród miłośników dzikiej przyrody.
Widok pleśni nie jest niczym przyjemnym, ale zwykle wywołuje co najwyżej lekkie obrzydzenie. Gdyby jednak plama nagle zaczęła się ruszać, chyba każdy z nas wpadłby w chwilową panikę. Nie dziwi więc gwałtowna reakcja australijskiej pani domu, która doświadczyła tego na własnej skórze. Dziś może wspominać to zdarzenie z uśmiechem na twarzy, a choćby pewną dumą. Choć jej znalezisko nie jest niczym nietypowym, to sam fakt, iż szaro-białe stworzenie wielkości palca pojawiło się w jej domu, jest uważany za ewenement.
Gdzie została znaleziona ruszająca się „pleśń”?
Historię ruszającej się „pleśni” opisała na facebookowym profilu Wildlife and Community Together Tasmania Jude Lennox, która opiekuje się dzikimi zwierzętami w Australii. Jak wynika z tej relacji, jej znajoma postanowiła posprzątać w spiżarni. Na jednej z półek zauważyła coś, co uznała za plamkę pleśni. Pomyślała, iż coś wyciekło ze słoika i zaczęło się psuć. Chciała więc zetrzeć zanieczyszczenie. Wtedy „pleśń” delikatnie się poruszyła, czym bardzo przestraszyła kobietę. Gdy pierwszy szok minął, Australijka przyjrzała się dokładniej znalezisku i odkryła, iż ma do czynienia z niewielkim gryzoniem. Najpierw pomyślała, iż to młoda mysz, ale miała wątpliwości, dlatego zapakowała zwierzątko w skarpetkę i pobiegła do Jude Lennox, by mu się przyjrzała.
Ruszająca się pleśń okazała się najmniejszym ssakiem na świecie. Fot. Wikimedia Commons
Czym naprawdę jest ruszająca się „pleśń”?
Opiekunka dzikich zwierząt gwałtownie orzekła, iż ruszająca się „pleśń” nie jest myszką, tylko oposem karłowatym, czyli najmniejszym ssakiem na świecie. Spotkanie ze sprzątającą kobietą musiało być dla niego mocno stresujące, ponieważ zwykle zwierzęta te unikają kontaktu z ludźmi. Żywią się głównie pyłkami i nektarem kwiatów, a także wydzieliną niektórych roślin, np. eukaliptusów. Micro, bo tak Lennox nazwała samiczkę oposa, zawędrowała do spiżarni prawdopodobnie w poszukiwaniu schronienia na chłodniejsze miesiące. Jak relacjonuje kobieta, w tej chwili maleństwo cały czas znajduje się w stanie zimowej hibernacji.
Jak zabezpieczyć dom przed gryzoniami?
W Polsce oposy karłowate nie występują, ale historia ruszającej się „pleśni” również dla nas może być nauczką, iż należy dobrze zabezpieczać domy przed gryzoniami. Jesienią i zimą myszy i szczury szukają bezpiecznego schronienia, więc chętnie odwiedzają nasze piwnice i strychy. Właśnie dlatego powinieneś zadbać o to, by w twoim domu nie było żadnych szczelin, przez które nieproszeni goście mogliby dostać się do środka. Zabezpiecz wszelkie nieszczelności w murach i kratki wentylacyjne. Uszczelnij okna piwniczne, a progi i futryny drzwi wzmocnij materiałami, których gryzonie nie będą w stanie sforsować. Zakryj też otwory ściekowe i studzienki kanalizacyjne.