22-letni student prawa, Mieszko R., śmiertelnie zaatakował pracownicę portierni. Według ustaleń śledczych, atak był nagły, nieplanowany, a jego ofiara została wybrana przypadkowo. Sprawca został zatrzymany i decyzją sądu trafił do aresztu, gdzie przebywa pod obserwacją psychiatryczną.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez prokuraturę, Mieszko R. rozpoczął dzień w rodzinnym domu w Gdyni, gdzie wykonywał codzienne obowiązki. Następnie spakował do torby niebezpieczne narzędzia – w tym siekierę, noże oraz bagnet – po czym udał się pociągiem do Warszawy, gdzie uczęszczał na zajęcia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.
Zarówno przed, jak i podczas zajęć, młody mężczyzna nie przejawiał zachowań sugerujących, iż mógłby dokonać aktu przemocy. Po zakończonych wykładach udał się na teren uniwersytecki, gdzie – jak wynika z materiału dowodowego – przypadkowo zaatakował kobietę pełniącą obowiązki w portierni. Według relacji świadków i ustaleń śledczych, bezpośrednią przyczyną agresji mogło być zwrócenie mu uwagi, by opuścił budynek.
Mieszko R. nie był wcześniej notowany, nie leczył się psychiatrycznie i nie przyjmował leków. Nie stwierdzono również, by w chwili zdarzenia pozostawał pod wpływem substancji psychoaktywnych. Pomimo braku historii leczenia psychiatrycznego, jego zachowanie wzbudziło istotne wątpliwości co do poczytalności.
W trakcie przesłuchania podejrzany posługiwał się językiem wskazującym na zniekształcone postrzeganie rzeczywistości. Mówił m.in. o „drapieżnikach i ofiarach” oraz wskazywał, iż czasami odczuwa wyrzuty sumienia, a innym razem – nie. W ocenie prokuratury, może to świadczyć o głębokich zaburzeniach emocjonalnych i poznawczych.
Z tego względu, decyzją sądu, Mieszko R. został umieszczony w areszcie w Radomiu, gdzie poddawany jest obserwacji psychiatrycznej.
Sprawa wzbudziła szerokie zainteresowanie opinii publicznej oraz mediów. Tragedia, do której doszło na terenie uczelni, skłoniła do pytań o poziom bezpieczeństwa w instytucjach publicznych oraz o mechanizmy wczesnego rozpoznawania potencjalnych zagrożeń ze strony osób mogących znajdować się w stanie kryzysu psychicznego.
Ofiara nie znała sprawcy i nie była z nim w żaden sposób powiązana. W ocenie śledczych, atak był całkowicie przypadkowy i stanowił nagły wybuch agresji, której podłoże pozostaje przedmiotem dalszego postępowania. Śledczy nie klasyfikują czynu jako zaplanowanego – brak dowodów na wcześniejsze przygotowanie morderstwa w klasycznym sensie.
Trwające postępowanie ma na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności sprawy, w tym ocenę stanu psychicznego podejrzanego oraz ewentualnych przesłanek, które mogłyby świadczyć o niepoczytalności. W dalszej kolejności prokuratura podejmie decyzję co do ewentualnego aktu oskarżenia oraz kwalifikacji prawnej czynu.
Zdarzenie to rodzi również szerszą refleksję na temat kondycji psychicznej młodych ludzi oraz roli uczelni, rodziny i otoczenia w identyfikowaniu i reagowaniu na sygnały ostrzegawcze. W przypadku Mieszka R., osoby z jego najbliższego otoczenia opisywały go jako osobę zamkniętą w sobie, ale inteligentną i spokojną.