Marian Kowalski uwielbiał swój balkon. Zwłaszcza w piątkowe poranki, gdy miasto pod nim jeszcze sennie przeciągało się przed weekendem, a on, wolny i zamożny dyrektor bankowego działu, już wyczekiwał wolnych dni. Powietrze pachniało ozonem po nocnym deszczu i kwitnącymi lipami. Marian wypił łyk stygnącej kawy i spojrzał na starannie ułożone w kącie wędkarskie sprzęty. Nowiutka […]