W zaroślach na północno-zachodnim krańcu Pietrzykowic (gm. Kąty Wrocławskie), przy ulicy Sportowej, kryje się miejsce, o którym mało kto dziś pamięta. Dawny cmentarz ewangelicki, założony prawdopodobnie w pierwszej połowie XIX wieku, to jeden z tych dolnośląskich skrawków historii, które przetrwały tylko dlatego, iż zapomniał o nich świat. Wśród bluszczu i samosiejek wciąż można dostrzec fragmenty nagrobków z niemieckimi inskrypcjami – resztki życia sprzed 1945 roku, kiedy w tej wsi modlono się jeszcze po niemiecku. Pietrzykowice – niegdyś Polnisch Peterwitz , później Peterwitz , a w latach 1939–1945 Petersweiler – należały do tych dolnośląskich wsi, w których historia zapisała się nie tylko w dokumentach, ale także w kamieniu. Pierwsza wzmianka o miejscowości pochodzi z 1264 roku, a przez stulecia tutejsi mieszkańcy – głównie ewangelicy – związani byli z pobliską parafią w Domasławiu. Ich groby, rozmieszczone na niewielkim wzgórku, do dziś przypominają o istnieniu tamtego świata, który po 1945 roku zniknął z mapy ludzkiej pamięci.
[foto:7698156]
Na jednym z zachowanych kamiennych fragmentów, widać zatarte litery nazwiska „Schneider” i fragment modlitwy w języku niemieckim. Płyta, wyszczerbiona i porośnięta bluszczem, tkwi w ziemi pod starym drzewem, jakby wciąż pilnowała nieistniejącego grobu. W głębi cmentarza widać kolejne resztki kamieni nagrobnych – jedne obalone, inne wkopane w ziemię lub przysypane