No problem, here’s the story adapted for Polish culture:
Mam taką historię o mojej teściowej – nazwijmy ją Krystyną Nowak – która ostatnio mnie totalnie zaskoczyła. Zawsze miała charakter, ale tym razem poszło już za daleko. Przyjechałam do wsi odwiedzić męża, który akurat był u rodziców. Wzięłam parę dni urlopu, żeby nie tylko pobyć z rodziną, ale też popracować nad blogiem. Wieś ma swój urok – idealne tło dla zdjęć i materiałów. Planowałam nagrywać filmy, robić fotki i pisać posty, bo nie codziennie trafia się takie piękne miejsce.
Ale Krystyna chyba uznała, iż przyjechałam tylko dla niej. Od rana zarzucała mnie obowiązkami: pomóż w ogrodzie, posprzątaj, ugotuj coś dla wszystkich. Próbowałam tłumaczyć, iż mam napięty grafik, ale ona tylko kręciła głową i wzdychała: “Młodzi teraz, tylko w tych telefonach!”
Pierwszego dnia jeszcze się starałam być miła – pomogłam choćby plewić grządki, choć ogród to nie moja bajka. Paznokcie poszły w odstawkę, ale się uśmiechałam. Ale drugiego dnia teściowa przekroczyła granice. Oświadczyła, iż “powinnam” jej pomagać, skoro przyjechałam, a mój blog to “głupoty, a nie praca”. Byłam w szoku! Blog to moje źródło zarobku, pasja i coś, w co włożyłam lata. Daje mi nie tylko złotówki, ale i satysfakcję.
Próbowałam wytłumaczyć, iż mam terminy, iż muszę wrzucać treści w określonym czasie. Krystyna machnęła ręką: “Jakie terminy? Lepiej byś bigosu się nauczyła robić!” Mąż, powiedzmy Marek, próbował łagodzić sytuację, ale nic nie zdziałał. W końcu wyszłam na podwórko nagrywać, żeby uniknąć awantury.
Wieczorem było jeszcze gorzej. Teściowa zaczęła narzekać Markowi, iż “nie szanuję starszych” i “tylko w telefonie siedzę”. Nie wytrzymałam i powiedziałam, iż nie przyjechałam harować w ogrodzie, tylko spędzić czas z mężem i popracować. Spojrzała na mnie jakbym popełniła zbrodnię i mruknęła coś o “dzisiejszych synowych”.
Rozumiem, iż dla Krystyny wieś to obowiązki – ogród, dom, gotowanie. Ale ja nie mogę rzucić wszystkiego dla jej oczekiwań. Blog wymaga czasu, a ja nie zamierzam go poświęcać dla “świętego spokoju”. Wtedy poczułam się tam jak intruz.
Następnego dnia porozmawiałam z Markiem. Powiedziałam, iż go kocham i szanuję jego rodzinę, ale nie da rady spełniać wszystkich zachcianek Krystyny. Przyznał, iż mama czasem przesadza, ale poprosił o cierpliwość. “Po prostu chce, żebyś była częścią rodziny” – powiedział. Odparłam, iż owszem, ale nie kosztem pracy i własnych granic.
Dogadaliśmy się, iż następnym razem jasno ustalimy grafik i poproszę teściową, żeby nie zarzucała mnie zadaniami. Marek obiecał z nią pogadać, żeby zrozumiała, iż moja praca to nie “głupoty w internecie”. Mam nadzieję, iż to pomoże uniknąć kolejnych spięć.
Ta wizyta dała mi do myślenia. Krystyna pewnie nie chciała mnie urazić, ale jej oczekiwania były po prostu nie fair. Zrozumiałam, iż muszę lepiej pilnować swoich granic, choćby jeżeli ktoś tego nie rozumie. Blog to część mnie i nie zamierzam z niego rezygnować dla wizji “idealnej synowej”.
Teraz planuję następny wyjazd do rodziny mądrzej – wcześniej omówię z Markiem i Krystyną, żebyśmy się dogadali. A póki co pracuję nad blogiem, robię piękne zdjęcia i cieszę się, iż mogę dzielić się tym z ludźmi. Może kiedyś teściowa obejrzy któryś z moich filmów i zrozumie, iż to nie są “głupoty”.