Z życia wzięte. "W konfliktach z moją żoną matka wspierała ją, a nie mnie": Wierzyłem, iż kochała moją żonę bardziej niż mnie

3 dni temu
Zdjęcie: Mąż, źródło: Pixabay


Ale w przypadku mojej matki i Sylwii od samego początku było odwrotnie. Przedstawiłem matce moją narzeczoną, gdy miałem już trzydzieści dwa lata. Matka już się martwiła, iż nigdy się nie ożenię i nie dam jej wnuków. Była więc bardzo szczęśliwa, gdy w końcu przyprowadziłem do domu dziewczynę i ogłosiłem, iż niedługo się pobierzemy.

Od razu przypadły sobie do gustu. Chociaż moja matka jest raczej porywczą i trudną osobą, ona i moja żona prawie nigdy się nie kłóciły. Prawdopodobnie fakt, iż są do siebie nieco podobne, również odegrał pewną rolę. Nie przeszkadzało jej choćby to, iż moja mama mieszkała dwa domy od nas. Poza tym często robiły coś razem. Pracowały w ogrodzie, chodziły do sklepu.

Jedyną rzeczą, która nie pasowała mi w tej całej idylli, było to, iż podczas naszych kłótni z żoną, moja matka zawsze stawała po jej stronie.

Pewnego razu moja żona wpadła w złość, ponieważ nie poszedłem z nią na zakupy w weekend, tak jak obiecałem. Chociaż doskonale wiedziała, iż przez ostatni miesiąc pracowałem jak pies i chciałem się tylko wyspać.

-Cóż, musisz być wyrozumiały — powiedziała mi mama. - Sylwia jest w domu z dwójką małych dzieci, jest jej ciężko.

-Mamo! - krzyknąłem - Większość kobiet pracuje, gdy ma dzieci w naszym wieku. A Sabina zostaje w domu i niczego jej nie brakuje!

-To nie powód, żeby na nią krzyczeć — odpowiedziała mama. Chciałbym, aby moje konflikty z żoną były rozwiązywane bez ingerencji matki. Ale kiedy powiedziałem o tym mojej żonie, powiedziała, iż nie będzie siedziała cicho, a mama ma prawo wyrazić swoje zdanie.

Po raz kolejny, kiedy pokłóciłem się z żoną, moja matka stanęła po jej stronie. Tym razem dlatego, iż uważałem, iż Sylwia wydaje za dużo pieniędzy na różne niepotrzebne rzeczy. Gdy wyraziłem niezadowolenie, Sylwia się oburzyła, a mama stwierdziła, iż nie rozumiem ich, jako kobiety.

Znowu doszło do awantury, ale po jakimś czasie żona przyszła zawrzeć rozejm. Ja jednak postanowiłem ostatecznie rozmówić się na ten temat z matką. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, iż chociaż mama mnie krytykowała, stając po stronie Sabiny, na osobności z nią także porozmawiała i sprawiła, iż żona pierwsza wyciągnęła rękę na zgodę.

Od tego czasu inaczej patrzę na naszą relację. Doceniam mądrość mamy i własne zdanie żony.

Idź do oryginalnego materiału