Z wizyty w ogrodzie

tenuieum2.blogspot.com 2 dni temu


czyli ciemierniki w końcu o adekwatnej porze. Chyba przetrwały trzy (sadziłam cztery, w tym jeden czerwony), kwitną dwa - i są różne, popatrzcie na kształt płatków.

Zostawiłam sikorkom kule tłuszczowe, opatuliłam w jutę co wrażliwsze krzaczki, mozolnie spisałam liczniki (mam nadzieję, iż nie pogubiłam się za bardzo w cyferkach, ale kto wie), zdybałam jeszcze trochę ocalałej jakimś cudem rukoli - no i zima. Przez najbliższe miesiące na ogrodzie nie będzie się działo absolutnie nic.

Za to na balkonie o poranku, jeszcze przed świtem, prosz.



Posprawdzałam już chyba cały stosik prac, jakie miałam sprawdzić - jutro czeka mnie przygotowanie zadań na kolejny tydzień i chyba tyle. Dalej siedzę w zdjęciach, pojawiają się systematycznie na fotoblogach, zapraszam. Już mam tylko dwa miesiące do tyłu.

Pysk dalej zapryszczony, leki tak, biorę, na wirusie raczej nie robi to żadnego wrażenia. Jak zwykle wieczorem jestem denerwująco głodna, nie wiem już sama, jak mam to zrobić, żeby nie zmienić się w drugiego mumaka w tym domu - czy jem, czy nie jem, czy się ruszam, czy siedzę, i tak mi tylko d* rośnie. Pierwszego mumaka oswajam, ale mało tej kawy jak dla mnie daje (rano parzę sobie od razu dwie filiżanki naraz) i chyba słabszą niż parzyłam sobie z rozpuszczałki. Ogarniam korzenną przyprawę do kawy, kupiłam imbir, kardamon, cynamon, gałkę muszkatołową, cukier z wanilią, goździki mam po piernikach, jeszcze znajdę w jakim sklepie anyż, zmielę, zmieszam i będę se pić. Lepsze to chyba niż ta mieszanka cukru zwykłego z cukrem waniliowym, którą sprzedają jako "karmel z wanilią do kawy". No i może trochę mocniejszego kopa da. Co powiedziawszy - kawa z mumaka już nie jedzie plastikiem, ma fajną piankę i gdyby było jej dwa razy więcej i była ciut mocniejsza, nie miałaby wad. :)

1072.

Idź do oryginalnego materiału