Jeszcze kilka lat temu szczekanie psa traktowano jako naturalną sprawę, z którą sąsiedzi musieli się pogodzić. Dziś sytuacja radykalnie się zmieniła. Polskie sądy orzekają zadośćuczynienia przekraczające tysiąc złotych, nakładają grzywny do 5 tysięcy złotych i nakazują wyciszenie mieszkań,. Najnowsze orzeczenia z 2024 i 2025 roku nie pozostawiają złudzeń – właściciele muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami finansowymi.

Fot. Shutterstock
Kobieta z Elbląga już dwukrotnie była karana za szczekającego owczarka niemieckiego. Inna zapłaci 2,3 tysięcy złotych kosztów sądowych, mimo iż dostała tylko naganę. Warszawianka trzymająca 18 psów odpowiada za wielogodzinne wycie swoich pupili. Polskie sądy pokazują, iż era tolerancji dla psiego hałasu definitywnie się kończy.
Elblążanka ponownie przed sądem. Koszty rosną do tysięcy
Sprawa właścicielki owczarka niemieckiego z Elbląga pokazuje, jak dramatycznie może się potoczyć konflikt z sąsiadami. Kobieta została skazana, a sąd okręgowy podtrzymał wyrok. Teraz mamy do czynienia z kolejną tego rodzaju sytuacją. Chodzi bowiem o tego samego psa, tą samą kobietę, a także – być może – tego samego zgłaszającego, informuje portal Bezprawnik.
Co gorsza dla właścicielki, tym razem kobiecie zarzucono popełnienie aż trzech wykroczeń. Choć dostała tylko naganę, musi ona ponieść koszty zastępstwa procesowego oskarżyciela posiłkowego w kwocie 2,3 tys. złotych. To pokazuje, iż choćby „łagodny” wyrok może oznaczać tysiące złotych wydatków.
Sprawa z Elbląga nie jest odosobniona. W całej Polsce sędziowie przestają być wyrozumiali dla właścicieli, którzy nie radzą sobie ze swoimi zwierzętami. Mieszkanka Elbląga została ukarana za szczekanie owczarka niemieckiego w ogrodzie, warszawianka posiadająca 18 psów otrzymała wyrok za wielogodzinne hałasy wydawane przez jej zwierzęta, a sąd w Białymstoku nakazał wypłatę tysiąca złotych zadośćuczynienia za uciążliwość spowodowaną przez psy sąsiada.
Jeden sąsiad wystarczy do wszczęcia sprawy
Kluczową informacją dla właścicieli psów jest fakt, iż sądy nie wymagają, by hałas przeszkadzał całej wspólnocie – wystarczy, iż choćby jeden sąsiad czuje się poszkodowany. Nie ma więc mowy o tym, żeby bronić się argumentem, iż „innym to nie przeszkadza”.
Sąd Rejonowy w Płocku wprost stwierdził: „Obowiązkiem właściciela psa jest tak go wychować i tak go utrzymywać, by nie hałasował pod nieobecność domowników”, jak informuje portal Nczas.info. Jednocześnie podkreślił, iż nie liczba skarżących się decyduje o uciążliwości.
Portal Warszawa w Pigułce informuje, iż sąd we Wrocławiu wprost stwierdził, iż pies szczekający przez trzynaście godzin dziennie to błąd wychowawczy właściciela. To jasny sygnał – sędziowie coraz częściej winą obarczają nie zwierzę, ale jego opiekuna.
Podstawa prawna staje się ostrzejszą
Głównym narzędziem w rękach poszkodowanych sąsiadów jest artykuł 144 Kodeksu cywilnego, który zabrania działań zakłócających korzystanie z nieruchomości sąsiednich „ponad przeciętną miarę”. Ten pozornie nieostry przepis zyskuje coraz ostrzejszą interpretację w polskich sądach.
W praktyce oznacza to, iż sporadyczne szczekanie psa nie będzie uznane za naruszenie, ale kilkugodzinne ujadanie przez kilka dni w tygodniu już tak. Sąd Okręgowy we Wrocławiu w kwietniu 2024 roku stwierdził, iż szczekanie psa przez cały dzień bez wyraźnego powodu wynika z błędu wychowawczego właściciela, który toleruje takie zachowanie wbrew zasadom współżycia społecznego.
Właściciele mogą też odpowiadać na podstawie artykułu 51 Kodeksu wykroczeń za zakłócanie spokoju. Kara może wynieść od 20 do 5 tysięcy złotych grzywny, a także obejmować areszt czy ograniczenie wolności. Co istotne, przepisy pozwalają zgłaszać uporczywy hałas także w ciągu dnia, nie tylko w godzinach nocnych.
Nie wystarczy powiedzieć „to naturalnie dla psa”
Sędziowie przestają akceptować argumenty o naturalności zachowań zwierząt. choćby jeżeli szczekanie wynika z naturalnych zachowań zwierzęcia, może być uznane za uciążliwe. Portal Nczas.info donosi, iż sąd we Wrocławiu odrzucił argumenty obrony, iż pies nie szczekał „nieustannie” w dosłownym znaczeniu tego słowa, uznając, iż szczekanie „z różną częstotliwością z pewnymi kilkuminutowymi przerwami” przez cały dzień wystarczy do stwierdzenia wykroczenia.
Sądy coraz częściej wskazują, iż nieustające ujadanie może wynikać z problemów behawioralnych zwierzęcia, takich jak frustracja czy lęk przed samotnością. W takich przypadkach właściciel powinien zareagować wizytą u behawiorysty lub weterynarza.
Wspólnoty mieszkaniowe wprowadzają własne regulacje
Rosnące problemy z hałaśliwymi zwierzętami skłaniają wspólnoty do wprowadzania szczegółowych regulaminów. Typowe zapisy obejmują zakaz przetrzymywania zwierząt na balkonach lub zobowiązania właścicieli do przeciwdziałania zakłócaniu spokoju współlokatorów.
Jednak prawne możliwości wspólnot są ograniczone. Sąd Najwyższy w wyroku z 2009 roku stwierdził, iż właściciele lokali nie mogą podejmować uchwał ingerujących w prawa odrębnej własności lokali. Jednocześnie Sąd Rejonowy w Warszawie w 2018 roku uznał uchwałę ograniczającą liczbę zwierząt do maksymalnie dwóch kotów i dwóch psów za naruszenie prawa własności.
W praktyce oznacza to, iż wspólnoty mogą regulować sposób trzymania zwierząt, ale nie mogą całkowicie zakazać ich posiadania.
Co to oznacza dla Ciebie?
Jeśli jesteś właścicielem psa, musisz zdawać sobie sprawę, iż Twoje prawo do posiadania zwierzęcia kończy się tam, gdzie zaczyna się prawo sąsiadów do spokoju. Dla właścicieli psów oznacza to konieczność poważnego podejścia do wychowania i opieki nad swoimi pupilami. Ignorowanie problemowego zachowania może skończyć się wielotysięcznymi kosztami sądowymi i odszkodowawczymi.
W skrajnych przypadkach sądy mogą nakazać działania, które praktycznie zmuszą do pozbycia się zwierzęcia. Rosnąca liczba wyroków przeciwko właścicielom hałaśliwych zwierząt ma efekt edukacyjny i odstraszający, jak podkreśla portal Domiporta.
Jeśli jesteś sąsiadem właściciela hałaśliwego psa, możesz dochodzić swoich praw. choćby pojedynczy przypadek uporczywego szczekania może być podstawą do interwencji prawnej. Wystarczy udokumentować uciążliwość – nagrania dźwiękowe mogą stanowić dowód w sądzie.
Praktyczne porady: jak uniknąć problemów
Właściciele psów powinni działać proaktywnie, zanim dojdzie do konfliktu sąsiedzkiego. Podstawowe zasady to:
Regularne spacery i aktywność fizyczna psa mogą znacznie ograniczyć jego frustrację i skłonność do szczekania. Pies zmęczony fizycznie i psychicznie rzadziej przejawia problemowe zachowania.
W przypadku lęku separacyjnego warto skonsultować się z behawiorystą lub weterynarzem. Nowoczesne metody terapii behawioralnej często pozwalają rozwiązać problem bez użycia kontrowersyjnych obroży antyszczekowych.
Jeśli pies szczeka na przechodników czy inne zwierzęta, można zastanowić się nad modyfikacją otoczenia – osłonięcie okien, zmiana miejsca wyprowadzania czy wykorzystanie wzbogacenia środowiskowego.
Warto też nawiązać dialog z sąsiadami zanim dojdzie do eskalacji konfliktu. Proaktywne podejście i chęć rozwiązania problemu mogą zapobiec skierowaniu sprawy na drogę sądową.
Skutki wykraczają poza portfel
Konsekwencje wyroków sądowych dotyczących hałaśliwych psów wykraczają daleko poza kwestie finansowe. Skazanie za wykroczenie może mieć wpływ na wizerunek społeczny i zawodowy. W niektórych zawodach, szczególnie tych wymagających wysokiej wiarygodności, choćby drobne wykroczenia mogą mieć negatywne skutki.
Rosnąca liczba wyroków przeciwko nieodpowiedzialnym właścicielom pokazuje, iż era tolerancji dla psiego hałasu definitywnie się kończy. Ci, którzy chcą zachować swoich czworonożnych przyjaciół, muszą zadbać o to, by nie uprzykrzali życia swoim sąsiadom, jak podsumowuje portal Warszawa w Pigułce.
Sprawa ma też szerszy kontekst społeczny. W dobie zwiększającej się gęstości zabudowy i rosnącej świadomości prawnej mieszkańców, konflikty sąsiedzkie dotyczące zwierząt będą się nasilać. Właściciele, którzy nie dostosują się do nowych realiów, mogą liczyć się z rosnącymi kosztami prawnymi i społecznymi.