Więzenie dla zwierząt na środku Soliny

4 dni temu
Zdjęcie: Solina: Dramat zwierząt na Wyspie Zajęczej | foto nadesłane


Problem znany od lat, ale bez zdecydowanej reakcji

Jak relacjonuje nasza czytelniczka, proceder przetrzymywania żywych zwierząt na Wyspie Zajęczej trwa od wielu lat w okresie letnim. W przeszłości turyści zgłaszali do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Lesku skargi na panujące tam warunki. W tym roku — według jej wiedzy — nie zarejestrowano żadnych oficjalnych zgłoszeń, co może wynikać z dezinformacji wśród odwiedzających.

Słyszałam od innych turystów, iż zwierząt już dawno tam nie ma albo iż zostały tylko zające

— opowiada kobieta.

Niestety, prawda jest dużo bardziej przygnębiająca.

https://korsosanockie.pl/wiadomosci/sanok-czujnosc-pracownikow-banku-uratowala-78-latke-przed-utrata-10-tys-zl/cqrIQKOntSG9ELFNBKg2

Kozy, pawie i króliki w złych warunkach

Podczas wizyty kobieta zobaczyła kozy, które — jej zdaniem — wyjadały całą roślinność w zasięgu, prawdopodobnie z powodu niewystarczającej ilości paszy. Turyści dokarmiali je przypadkowymi przekąskami, m.in. chipsami i żelkami.

Na wyspie znajdowało się również kilka pawi z widocznie wyskubanymi ogonami. Świadkiem szczególnie niepokojącej sytuacji była, gdy około 10-letnie dziecko goniło pawia po całym terenie, a jego opiekun nie reagował.

Obecne tam króliki miniaturki zachowywały się panicznie w reakcji na podpływających turystów, kopiąc liczne nory w poszukiwaniu schronienia.

Brak zaplecza i zaniedbane wyposażenie

Jedynym miejscem dającym zwierzętom minimalne schronienie była jedna zadaszona klatka stojąca na środku wyspy. Wewnątrz znajdowały się dwa puste plastikowe pojemniki, dawniej prawdopodobnie poidła — w tej chwili pełne pajęczyn i brudu.

Pasników kobieta nie zauważyła. Resztki warzyw były wyrzucane bezpośrednio na ziemię, przy brzegu. Na wyspie nie ma toalety, a obecność ludzkich odchodów w terenie — jak zaznacza — nie była zaskoczeniem. Jedyny kosz na śmieci w chwili wizyty był przepełniony.

Pracownik pobiera opłaty, ale monitoring nie działa

Na wyspie pracuje mężczyzna pobierający od turystów opłaty za wstęp. Z relacji wynika, iż otwarcie mówi on o istniejących problemach i twierdzi, iż przekazuje je swojemu przełożonemu, ale bez rezultatu.

Czytelniczka ustaliła, iż wyspa jest dzierżawiona od PGE Energia Odnawialna S.A., Oddział ZEW Solina-Myczkowce, przez osobę prywatną. Próba uzyskania informacji w PGE zakończyła się przekierowaniem do osoby, która — jak twierdzi — unikała rozmowy o losie zwierząt.

Chociaż tablice informacyjne wspominają o monitoringu, pracownik poinformował, iż w rzeczywistości kamery nie ma. Oznacza to, iż po godzinie 17:00, gdy kończy on pracę, zwierzęta zostają same, bez jakiejkolwiek opieki, uwięzione na wyspie otoczonej wodą.

Martwy królik i wspomnienia mieszkańców

Podczas wizyty mieszkanka Sanoka znalazła martwego królika w stanie rozkładu. Od jednej z mieszkanek Soliny dowiedziała się, iż kilka lat temu jej syn przygarnął wychudzonego koziołka z tej wyspy po sezonie letnim. Leczenie i powrót zwierzęcia do zdrowia trwały długo, wymagały pomocy weterynarza.




Mieszkańcy znają temat, ale sprawa ucicha

Według relacji, mieszkańcy Polańczyka i Soliny są oburzeni warunkami panującymi na wyspie, jednak temat rzadko przebija się do opinii publicznej. — Wystarczy zapytać właścicieli wypożyczalni rowerków i łodzi, na przykład Jarojaht — mówi kobieta.

Apel o nagłośnienie sprawy

Czytelniczka podkreśla, iż sprawa wymaga pilnego nagłośnienia, aby zwierzęta, które przeżyją sezon letni, nie „zniknęły w nieznanym kierunku”. Obawia się, iż jeżeli problem nie zostanie podjęty teraz, Wyspa Zajęcza znów zostanie zapomniana aż do kolejnego lata.

Temat będziemy kontynuować.

Idź do oryginalnego materiału