No i nastał nam najdłuższy dzień w roku. Mła wpadła do ogrodu sprawdzić czy aby paprociumy nie kwitną, he, he, he. No nic z tych spraw. Kwitną za to róże, mimo upału jakoś tam dają radę. Mła wpada, bo jest zalatana, straszliwie. Do nachodzenia Cio Mary doszło mła jeszcze nachodzenie kocich siostrzeńców, bowiem Dżizaas i Jądrzej urlopują. Mła jest głównie w dojazdo - rozjazdach, kiedy przychodzę do domu to siusiu, paciorek i spać. Może jutro cóś więcej skrobnę, jak mła się uda. Na razie polezę do ogrodu przepraszać Mrutka, któren jest ciężko obrażony z powodu ciągłej nieobecności mła. Nie dość iż nowe dziefczynki, to jeszcze zapach kocich siostrzeńców na mła. Wicie rozumicie, Mrutek ma prawo być zazdrosny.
Cdn.