Warszawskie drzewa z Niemiec: kontrowersje, koszty i polityczne tło

news.5v.pl 5 godzin temu

Warszawa po raz kolejny znalazła się w centrum gorącej dyskusji dotyczącej zazieleniania przestrzeni miejskiej. Tym razem tematem sporu stały się drzewa sprowadzone z Niemiec, które wzbudziły kontrowersje ze względu na ich koszt, pochodzenie oraz ekologiczne aspekty transportu. Wypowiedzi polityków i reakcje internautów tylko zaogniły sytuację, nadając jej wymiar polityczny. Przyjrzyjmy się faktom oraz argumentom stojącym za tą decyzją.

Polityczna burza o drzewa

Sebastian Kaleta, polityk Prawa i Sprawiedliwości, w swoim nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych (

https://www.facebook.com/reel/552107644493105) skrytykował prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego za decyzję o sprowadzeniu drzew z Niemiec. Według Kalety, każde z posadzonych w centrum miasta stu drzew kosztowało ponad 20 tysięcy złotych. „Niemiec płakał jak sprzedawał. Ze śmiechu” – ironizował polityk, nawiązując do wysokich kosztów zakupu. Dodatkowo Kaleta zwrócił uwagę na inne inwestycje, takie jak trakt za 38 milionów złotych, co miało podkreślić, jak zdaniem krytyków, niegospodarnie zarządza się publicznymi środkami.

Tymczasem Rafał Trzaskowski, rozpoczął swoją kampanię wyborczą, podczas której odwiedzi 150 miejscowości w całej Polsce. Polityk Koalicji Obywatelskiej określa nadchodzące wybory jako najważniejsze dla przyszłości kraju, co tylko wzmaga polityczny kontekst całego sporu.

Dlaczego drzewa sprowadzono z Niemiec?

Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie wyjaśnia, iż wybór niemieckich szkółek wynikał z ich oferty. Polskie szkółki, choć również dostarczają drzewa dla miasta, nie są w stanie zapewnić dużych i dorodnych okazów w wymaganej liczbie. Niemieckie drzewa, które wcześniej wielokrotnie przesadzano, mają odpowiednio rozwinięte korzenie i są przygotowane do natychmiastowego posadzenia w miejskim krajobrazie. Dodatkowo, wybór takich roślin gwarantuje jednolity wygląd oraz zmniejsza ryzyko problemów z ich adaptacją.

Warto zaznaczyć, iż Warszawa nie po raz pierwszy sięga po zagraniczne drzewa. W przeszłości platany z Ronda Dmowskiego pochodziły z Czech, a klony polne z placu Pięciu Rogów – z Holandii. Niemniej miasto podkreśla, iż w miarę możliwości korzysta także z polskich szkółek, które dostarczają m.in. lipy, grusze czy wiśnie.

Ekologiczny aspekt transportu

Decyzja o sprowadzeniu drzew zza granicy wzbudziła kontrowersje w kontekście śladu węglowego. Krytycy zwracają uwagę na koszty ekologiczne związane z transportem roślin oraz wykorzystywaniem zagranicznych zasobów zamiast lokalnych. Jednak ZDM wyjaśnia, iż kupno mniejszych, polskich drzew oznaczałoby wiele lat oczekiwania na ich pełny wzrost, co w dłuższej perspektywie mogłoby zwiększyć koszty ich pielęgnacji.

Co więcej, drzewa sprowadzane z Niemiec przechodzą rygorystyczne kontrole jakości i zdrowia, w tym sprawdzanie systemów korzeniowych oraz stanu zdrowia. Każda roślina posiada również tzw. paszport, potwierdzający brak patogenów.

Dlaczego w Polsce brakuje odpowiednich drzew?

Polska branża szkółkarska nie pozostało w pełni gotowa na sprostanie dużemu zapotrzebowaniu na drzewa o określonych parametrach. Przyczyną są trudniejsze warunki klimatyczne oraz brak tradycji w uprawie dużych okazów, co jest dziedzictwem poprzedniego ustroju politycznego. Polskie szkółki wciąż nadrabiają zaległości, a ich produkcja nie zawsze nadąża za rosnącym zapotrzebowaniem.

Decyzja o sprowadzeniu drzew z Niemiec pokazuje, jak wiele wyzwań stoi przed miastami dążącymi do zazieleniania przestrzeni miejskich. Warszawa, jako jedno z pierwszych polskich miast, postawiła na szybkie efekty co wiąże się z wysokimi kosztami i międzynarodowymi zakupami. Spór wokół tej decyzji, choć nacechowany politycznie, ujawnia także szerszy problem: niedostateczne wsparcie dla rodzimej branży szkółkarskiej oraz konieczność pogodzenia ekologii z efektywnością.

Idź do oryginalnego materiału