Walka o Burego trwa. Fundacja nie zgadza się z decyzją urzędników

16 godzin temu

O sprawie 10-letniego psa, który w styczniu został odebrany przez OTOZ Animals właścicielowi z jednej z posesji w bielskiej Kamienicy, pisaliśmy już obszernie. Ale jest ciąg dalszy i końca nie widać.

Przypomnijmy: sąsiedzi skarżyli się, iż pies na posesji w Kamienicy jest zaniedbany, nie ma budy, żyje pod schodami, jest rzadko doglądany przez właściciela. OTOZ Animals odebrało zwierzę właścicielowi, ale urzędnicy z bielskiego ratusza nakazali zwrot psa. OTOZ nie zgodził się z tą decyzją i sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO), które uchyliło zaskarżoną decyzję i przekazało sprawę do ponownego rozpoznania organowi I instancji. Po opublikowaniu artykułu Urząd Miejski wydał kolejną decyzję.

Dwie kontrole

W międzyczasie organ zwrócił się do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Bielsku-Białej z prośbą o przeprowadzenie kontroli warunków utrzymania zwierzęcia. Powiatowy Lekarz Weterynarii 28 marca przeprowadził niezapowiedzianą kontrolę. „Na posesji nie zastano właściciela. Zwierzę swobodnie poruszało się po ogrodzonej posesji, posiadało również dostęp do kilku schronień mających na celu zapewnienie ochrony przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, m.in. budy wyścielonej słomą znajdującej się pod schodami prowadzącymi do budynku mieszkalnego, kojca z zadaszeniem oraz wejściem do piwnicy budynku (pomieszczenie wyścielone słomą z oświetleniem sztucznym). Podczas kontroli pies odpoczywał na terenie posesji, nie przejawiał oznak stresu, nawiązał bezpośredni kontakt z osobami przeprowadzającymi kontrolę (zwierzę o przyjaznym usposobieniu, nawiązujące kontakt wzrokowy z człowiekiem, dążące do bezpośredniego kontaktu, nie przejawiające zachowań lękowych czy agresywnych, zwierzę zrelaksowane, czujące się bezpiecznie na terenie posesji” – czytamy w decyzji.

Ponadto według lekarza weterynarii kondycja i stan odżywienia psa w chwili kontroli nie budziły zastrzeżeń, nie stwierdzono też kulawizny w trakcie poruszania się psa po posesji. Zwierzę posiadało dostęp do wody i karmy. „Według oświadczenia właściciela, pies jest karmiony raz dziennie karmą suchą oraz mięsem z kaszą (okazano zarówno zapas karmy suchej pełnoporcjowej, jak i karmy przygotowanej przez właściciela” – stwierdzono dalej.

Właściciel oświadczył, iż zwierzę znajduje się pod stałą opieką jednego z zakładów lecznictwa dla zwierząt w Bielsku-Białej. Przedłożona została dokumentacja medyczna z zapisami dotyczącymi podjętego przez właściciela leczenia psa.

Ponowna kontrola na posesji odbyła się 1 kwietnia. Powiatowy Lekarz Weterynarii nie stwierdził naruszenia przepisów Ustawy o ochronie zwierząt oraz Ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt.

Z przedłożonej w urzędzie dokumentacji i historii leczenia psa wynika, iż właściciel po zwrocie psa kontynuował jego leczenie. Z wywiadu lekarskiego wynika, iż leczenie kroplami przyniosło efekt. Stwierdzono wyraźną poprawę, brak zapalenia spojówek i zalecono dalsze zakraplanie. Nie stwierdzono konieczności leczenia operacyjnego. Kolejny lekarz nie stwierdził też widocznej kulawizny.

Prokuratura Rejonowa w Bielsku-Białej odmówiła wszczęcia dochodzenia o czyn z art. 35 ust. 1a Ustawy o ochronie zwierząt (znęcanie się nad zwierzęciem). Stwierdzono, iż nie ma tu znamion czynu zabronionego. Z uzasadnienia postanowienia wynika, iż Komisariat Policji II pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Bielsko-Biała Południe prowadził postępowanie sprawdzające w sprawie znęcania się w okresie od stycznia 2024 r. do 3 stycznia 2025 r. Po rozmowie z właścicielem i analizie pisma Powiatowego Lekarza Weterynarii, nie stwierdzono uchybień.

„Po ponownym rozpoznaniu, rozstrzygnięcie sprawy organ I instancji oparł w głównej mierze na opiniach lekarzy weterynarii, stwierdzając, iż materiał dowodowy zgromadzony w trakcie ponownego rozpoznania sprawy nie wskazuje na to, iż pies był utrzymywany w niewłaściwych warunkach bytowania, a w momencie odebrania psa jego stan zdrowia nie wskazywał na zagrożenie jego zdrowia i życia. Odnosząc się do opinii behawioralnej, organ stwierdził, iż istnieje ogromne ryzyko, iż nagłe wyrwanie psa ze środowiska, w którym znalazł spokój i bezpieczeństwo, spowoduje poczucie zagrożenia i frustracji, a także spowoduje u niego poczucie straty relacji i miejsca. Ponadto, zgodnie z opinią behawiorysty Katarzyny Gruszczyk, podczas poruszania się psa widoczna była kulawizna. Nie znajduje to potwierdzenia w opiniach lekarzy weterynarii. Zgodnie z powyższym, w trakcie postępowania wyjaśniającego został zgromadzony materiał dowodowy, z którego wynika, iż nie została spełniona przesłanka znęcania się nad zwierzęciem” – twierdzi w decyzji Marek Przemyk, zastępca naczelnika wydziału gospodarki miejskiej.

Fundacja protestuje

Z decyzją urzędników po raz kolejny nie zgadza się OTOZ Animals i po raz kolejny składa odwołanie do SKO. Wskazuje na dwie niezależne opinie behawioralne i powołuje się na oświadczenie podpisane przez kilkunastu sąsiadów posesji, na której przebywa pies. Wskazuje też, iż dokumentacja weterynaryjna ujawnia nieleczone entropium. – Właściciel nie podaje leków zgodnie z zaleceniami, bo krople powinny być podawane trzy razy dziennie, a są podawane raz dziennie. Natomiast samo schorzenie wymaga operacji, nie leczenia zachowawczego – co potwierdza artykuł lek. wet. specjalisty okulisty, który został załączony do odwołania.

Ponadto OTOZ wskazuje na rażące naruszenie zasady bezstronności i brak wyłączenia urzędników. „Składaliśmy wniosek o odsunięcie urzędników, p. Grażyny Urbańskiej i p. Marka Przemyka, którzy wcześniej orzekali w tej sprawie, a których decyzja została uchylona przez SKO. Mimo to ci sami urzędnicy zostali pozostawieni do ponownego rozpatrzenia sprawy. Podpisywali się również pod pismami dotyczącymi własnego wyłączenia, co stanowi ewidentne naruszenie zasady nemo iudex in causa sua (nie można być sędzią we własnej sprawie” – red.) prezydent miasta – jako zwierzchnik organu I instancji – miał obowiązek z urzędu wyłączyć tych pracowników od udziału w sprawie” – przekonuje OTOZ w zażaleniu.

Ponadto złożono skargę na policjanta, który prowadził postępowanie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt i który wnioskował o odmowę wszczęcia postępowania. Trafiła do komendanta wojewódzkiego policji w Katowicach, ale w tej chwili postępowanie prowadzi komendant powiatowy policji w Bielsku-Białej. „W naszej ocenie postępowanie to było prowadzone wyjątkowo nierzetelnie i z pominięciem istotnego materiału dowodowego. Dziwnym zbiegiem okoliczności decyzja o odmowie powierzenia nam opieki nad psem zbiegła się z odmową wszczęcia postępowania na policji… Przypadek?” – pyta OTOZ.

– To wszystko, jeżeli chodzi o względy prawne i merytoryczne. Zaś z czysto ludzkiego punktu widzenia – czy staremu psu nie należą się na dalszy ciąg jego, pewnie już niezbyt długiego, życia ciepły kąt, ludzie, którzy będą się o niego troszczyć i być z nim, adekwatne leczenia… Czy ma przez cały czas cierpieć z powodu samotności i braku adekwatnej opieki medycznej? Czym sobie zasłużył na takie okrucieństwo właściciela, któremu zależy na postawieniu na swoim, a nie na dobru zwierzęcia? Na psa czeka dom tymczasowy z dużym ogrodem, utworzony przez kochająca zwierzęta osobę – dodaje Olga Lis z OTOZ Animals.

OTOZ wnosi do SKO o uchylenie decyzji prezydenta miasta Bielsko-Biała w całości, nieprzekazywanie do ponownego rozpatrzenia, wydanie decyzji o odebraniu psa właścicielowi i powierzenie opieki nad nim OTOZ Animals. – Dalsze przekazywanie sprawy do prezydenta miasta prowadziłoby do przewlekłości i pogłębiania cierpienia zwierzęcia. Materiał dowodowy jest kompletny i pozwala kolegium na samodzielne wydanie rozstrzygnięcia. Sprawę należy rozpatrzyć możliwie jak najszybciej ze względu na dobro psa – przekonuje Olga Lis.

Idź do oryginalnego materiału