Trujące walentynki. Ekolodzy przestrzegają przed kwiatami na Święto Zakochanych. „To, co znajduje się w różach, jest przerażające”

news.5v.pl 4 tygodni temu

Walentynki to dla wielu osób idealna okazja, aby podarować ukochanej osobie kwiaty. Stosy róż piętrzą się nie tylko w kwiaciarniach, ale i w supermarketach – a choćby na jednodniowych stoiskach na ulicach. Ale przecież u nas pozostało za zimno, żeby hodować te kwiaty — zatem skąd wzięły się w Europie Środkowej?

Corinna Holzel, ekspertka ds. pestycydów w Niemieckiej Federacji Ochrony Środowiska i Przyrody (BUND) mówi wprost, iż „kwiaty cięte zimą to jest optymalne rozwiązanie”. — Walentynki realizowane są pół roku za wcześnie — mówi badaczka. W naszym regionie wciąż jest za zimno na lokalną uprawę kwiatów, te więc muszą być importowane drogą lotniczą z państw południowych. To oczywiście wiąże się z kosztami dla klimatu.

„Środki, które od lat są zakazane w UE”

Według BUND każdego roku tylko do Niemiec trafia ok. 330 mln róż z Kenii, Zambii i Etiopii (Niemcy każdego roku importują łącznie 1,3 mld sztuk tych kwiatów), chociaż zdarza się, iż przybywają do naszej części Europy także z Ameryki Południowej. Żeby mogły przetrwać transport, ten musi być jak najkrótszy — a to najczęściej oznacza drogę lotniczą. Następnie są przewożone do punktów handlu detalicznego ciężarówkami.

Onet

Materiał archiwalny belka

Owszem, niektóre kwiaty cięte — jak np. tulipany — są uprawiane w europejskich szklarniach. Hölzel podkreśla jednak, iż to rodzi oczywiste pytania o sposoby utrzymania temperatury w „szklanych domach”. jeżeli odbywa się to dzięki paliw kopalnych, to taka hodowla pozostawia po sobie spory ślad węglowy.

Ekspertka mówi, iż ściąganie kwiatów z drugiego końca świata ma również inne ciemne strony. — To naprawdę przerażające, gdy weźmie się pod uwagę, co znajduje się w różach — mówi Hölzel.

– dodaje ekspertka.

Jeśli już jesteśmy przy śladzie węglowym, to warto również zwrócić uwagę, iż zostawia go po sobie także produkcja środków ochrony roślin. To kolejny argument świadczący o tym, iż hodowla kwiatów ciętych w odległych partiach globu tylko po to, żeby przyfrunęły do Europy, jest wątpliwa pod względem środowiskowym.

Czy jest jakaś alternatywa dla róż z Afryki?

No dobrze – powiedzmy, iż argumentacja ekologów przemawia do nas i iż w tym roku nie kupimy ukochanej osobie bukietu trujących róż z Afryki. Jakąś alternatywę dla kwiatów ciętych warto jednak byłoby mieć — w razie, gdyby nasz partner był wyjątkowo przywiązany do tradycyjnych sposobów okazywania uczuć.

Wolfdietrich Peiker z organizacji ochrony klimatu Atmosfair zaleca przede wszystkim kupowanie kwiatów regionalnych i sezonowych. — Lepiej w okresie zimowym dawać kwiaty, które akurat w tym czasie kwitną w Europie Środkowej. Dzięki temu nasz prezent obędzie się bez dodatkowego zapotrzebowania na energię — mówi ekspert.

Dobrym przykładem jest, chociażby ciemiernik biały (Helleborus niger), zwany czasem „różą bożonarodzeniową” (przy sprzyjających warunkach pogodowych choćby w Polsce kwitnie w grudniu) lub ciemiernik wschodni (Helleborus orientalis), jak również wczesne kwiaty jak np. krokusy lub hiacynty.

— Alternatywą dla kwiatów ciętych mogą być również bukiety lub pojedyncze gałązki wiśni czy forsycji, które w ciepłym mieszkaniu zaczynają przedwcześnie kwitnąć. W ten sposób rośliny rosną razem z nami, nie są pokryte warstwą żadnych trucizn, a w mieszkaniu będą cieszyć oko choćby dłużej niż jakikolwiek bukiet kwiatów — mówi Hölzel.

A jeżeli już koniecznie ktoś potrzebuje kwiatów ciętych z zagranicy, to warto zwracać uwagę na etykiety. Plakietka z napisem „Fairtrade” wskazuje na kwiaty, które zostały wyhodowane zgodnie ze standardami społecznymi i ekologicznymi. Hölzel przypomina, iż przy zakupie można również zwrócić uwagę na pieczęć Slowflower – ruch ten konsekwentnie faworyzuje regionalność i zrównoważony rozwój upraw.

Idź do oryginalnego materiału