Prokuratura Rejonowa w Pułtusku bada dramatyczne wydarzenia, do których doszło 12 września w Lorcinie, w gminie Nasielsk. W trakcie wycinki drzewa trzyletni Antoni R. został śmiertelnie uderzony spadającym konarem. Mimo reanimacji i transportu śmigłowcem do warszawskiego szpitala, chłopca nie udało się uratować.

Fot. Shutterstock
Śledczy wszczęli postępowanie w kierunku narażenia dziecka na utratę życia (art. 160 §2 k.k.) oraz nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 155 k.k.), wskazując na możliwe zaniedbania w zakresie opieki.
Jak ustalono, tuż przed tragedią opiekę nad chłopcem sprawowała matka, jednak ze względu na zaawansowaną ciążę udała się do domu. Ojciec 3-latka rozpoczął wycinkę drzewa w pobliżu posesji, przekonany, iż żona zajmuje się dziećmi. Malec miał udać się w stronę domu w towarzystwie starszych dzieci w wieku 10 i 11 lat. Niestety, niezauważony przez dorosłych wyszedł poza posesję i znalazł się w strefie wycinki.
Ojciec dostrzegł syna dopiero w momencie, gdy konar spadł i przygniótł chłopca. Dziecko doznało poważnych obrażeń głowy i twarzy. Zmarło dzień później w warszawskim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. Sekcja zwłok wykazała rozległy uraz czaszkowo-mózgowy.
Śledztwo ma wyjaśnić wszystkie okoliczności tragedii, w tym kwestię odpowiedzialności rodziców i zabezpieczenia miejsca prac.
Co to oznacza dla czytelników?
Ta tragedia pokazuje, jak ogromne zagrożenie niosą prace związane z wycinką drzew, zwłaszcza w pobliżu domów i dzieci. Eksperci przypominają, iż każde takie działanie powinno być odpowiednio zabezpieczone, a dzieci – bezwzględnie oddalone od miejsca prac. choćby chwilowe pozostawienie ich bez nadzoru może doprowadzić do tragedii.