Pewnego styczniowego вечера, gdy za oknami zawieja zdzierała z drzew ostatnie liście nadziei, Kinga siedziała przy oknie, szarpiąc w dłoniach kartkę papieru. Krótki list, napisany męskim pismem, był pożegnaniem. Pięć lat małżeństwa rozpłynęło się w tych kilku zdaniach. Marek odszedł. Spakował rzeczy i zniknął, choćby nie tłumacząc się porządnie. Powiedział tylko: „Nie jesteśmy już dla […]