W styczniowy wieczór, gdy za oknami wicher zdzierał ostatnie liście nadziei z drzew, Kasia siedziała przy oknie, zaciskając w dłoniach kartkę papieru. Prosty liścik, zapisany w pośpiechu męskim charakterem pisma, był pożegnaniem. Pięć lat małżeństwa rozpłynęło się w tych kilku zdaniach. Adam zniknął. Po prostu spakował swoje rzeczy i wyszedł, choćby nie tłumacząc się porządnie. […]